Przysłowie
Aprile dolce dormire – tak brzmi włoskie powiedzonko, a znaczy to „kwiecień słodkie spanie”. Jego sens zrozumiałam dopiero kilka lat temu, kiedy uświadomiłam sobie, że rzeczywiście coś miluśnergo w tym kwietniowym spaniu jest. Zimą i jesienią jestem jak żołnierz, na dźwięk budzika staję na baczność, a często w ogóle budzę się jeszcze przed budzikiem. Natomiast potem przychodzi kwiecień i kiedy rano słyszę upiorną melodyjkę mam wrażenie, że wybudzanie się jest powracaniem z jakiś odległych zaświatów. Dobrą chwilę zajmuje mi „stawanie na baczność”. Śpię jak suseł, a po włosku mówimy – dormo come un ghiro. Ghiro to podobno koszatka, ale sens w każdym razie ten sam.
Jeszcze w kwestii powiedzonek przyszło mi do głowy jedno, związane z aktualnym wydarzeniem. Czy wiecie, że tak, jak po polsku mówimy „raz na ruski rok”, tak po włosku mówi się „a ogni morte di papa” (na każdą śmierć papieża)? Co znaczy oczywiście bardzo rzadko.

Sztuka i tatuaże
– A dlaczego ja w ogóle nie mogę mieć perkusji?
– Według ciebie?
– No właśnie nie rozumiem. Mama niby tak sztukę kocha, ale jednak nie kocha.
– Jak ja już chciałabym zrobić sobie ten tatuaż… – pomijam milczeniem Mikołaja wywód i strategicznie zmieniam temat.
– To sobie zrobi.
– Nie mam pieniędzy. To znaczy nie mam pieniędzy na tatuaż. Może na urodziny…
– Tak tylko wymyśla, pierwszy lepszy narkoman ma pieniądze na wielki tatuaż, a mama nie ma na mały. Takiego tygrysa sobie zrobi, na pół ramienia! Wrrr… – tu Mikołaj demonstruje jak groźny ma być tygrys.
– Odbiło ci! Tutaj chcę napis… – wskazuję miejsce przyszłej zbrodni na mojej skórze.
– A ze mną? – pyta rozżalony, bo już dawno ustaliliśmy lustrzany tatuaż.
– Ten będzie drugi. Najpierw chcę mój własny, symboliczny.
Zjadamy nieco w pośpiechu i pędzimy do naszych zajęć. A to sprzątanie, a to turyści, a to półkę przymocować…
Najbliższe dni zapowiadają się wyjątkowo intensywnie, tak jak intensywnie zapowiada się cały maj.
Mam jednak nadzieję, że z tej końcówki kwietnia, która ma nas mamić niemal letnią pogodą uda mi się urwać coś dla siebie. Mój florencki informator donosi o ważnych wydarzeniach w najbliższych dniach. Do ekwipunku, który będzie ze mną za dwa tygodnie brakuje tego i owego. Kwiaty na balkonie trzeba już zorganizować, ogródek u Mario przekopać, ziemię nawieźć, letnie sukienki doprowadzić do ładu, iść na spacer, ukochać życie, zamyślić się nad soczystą zielenią, sfotografować bez, ostatnie w tym roku irysy i dzikie orchidee…
Mikołaj przykręcił w kuchni zdobyczną półkę. Wziął od Mario wiertarkę i pierwszy raz w życiu zrobil z niej użytek. Jakaż to była satysfakcja w jego oczach! Jaka radość.
A teraz ja na tej półce poustawiam doniczki z ziołami i będzie ładnie, może nawet bardzo ładnie.
Pięknej soboty!

3 komentarze
A dlaczego nie ma uwiecznionej na zdjęciach na pewno półeczki?





Myślę, że czytelnicy „Domu…” chętnie by ją zobaczyli
Pozdrawiam serdecznie
No właśnie, miało być o nowym kąciku do pracy urządzonym przez syna. Gdzie dokumentacja fotograficzna?
Ludzie, ziola nie biora sie z nikad.. trzeba je najpierw posadzic, dopieszczac, i w koncowym efekcie, zbierac plony