Olśnienie!
13 lat Domu z Kamienia to przecież dziś! – olśniło mnie o świcie, kiedy złapałam drugi łyk kawy. Niewiele brakowało, a znów przegapiłabym moje blogowe urodziny. Ja się chyba naprawdę starzeję… Zapominać o taki ważnych datach, to w moim przypadku nienormalne!
24 kwietnia 2012 roku kliknęłam drżącą ręką „publikuj”. Ręka drżała, bo oczywiście była we mnie gigantyczna obawa przed upublicznieniem się, przed byciem wyśmianą i skrytykowaną. Dziecięce, fantasmagorie dorosłej kobiety na temat toskańskiego życia spisywane w infantylnym, lukrowanym stylu… Kto nie wierzy, ten niech zerknie do archiwum! Nic nie zmieniłam – jest, jak było. Nie raz kusiło mnie, żeby przeredagować stare wpisy, ale ostatecznie pomyślałam, że to świadectwo mojej zmiany, ewolucji stylu, dojrzewania w pisaniu. Nie ma się czego wstydzić.
Nie żebym teraz walczyła o pulitzera, ale jednak stylowo jest chyba zdecydowanie lepiej. 13 lat codziennego pisania nie poszło na marne.
13 lat to w sumie 4685 wpisów okraszonych niepoliczalną ilością zdjęć. Pisanie wciąż jest dla mnie nieodłączną częścią każdego dnia. Nawet jeśli zdarza się dzień bez wpisu na blogu – takie zdarzają się oczywiście od święta, to moje pisanie tak czy inaczej przenosi się do papierowych notesów.
Nie powiem, że blogowanie stało się sensem mojego życia, bo to byłoby przesadą, choć jednocześnie nie zaprzeczę, że tak się nie stało. Tak czy inaczej jest na pewno motorem napędowym mojego działania, punktem zapalnym wielu pomysłów, ziarnem, z którego rodzą się nowe wyzwania. Poza tym jest rodzinną kroniką, moim powiernikiem, czasem terapeutą pomagającym uporządkować myśli i spojrzeć na pewne sprawy inaczej.

Codzienna suma zachwytów nad życiem
Tak pięknie kiedyś jedna z Czytelniczek nazwała mój blog – „Codzienna suma zachwytów nad życiem”. Starałam się być wierna mojej filozofii i w każdej chwili te zachwyty kolekcjonować – nawet, a może zwłaszcza wtedy, kiedy świat walił mi się na głowę, a przecież przez ostatnie lata walił z hukiem nie raz.
Trzynaście lat blogowania zaowocowało trzema książkami, w przygotowaniu – jak wiecie – czwarta i to jest chyba moja największa satysfakcja, bo pisanie książek, odkąd pamiętam, było i jest moim dziecięcym marzeniem.
Trzynaście lat blogowania to wiele niezwykłych znajomości. Dziś śmiało mogę nawet stwierdzić, że kilka z nich przerodziło się w prawdziwe przyjaźnie, za które jestem szczególnie wdzięczna.
Mój blog nigdy nie był wyróżniony w żadnych rankingach i nigdy też nie miałam takich aspiracji, choć przyznaję, że na początku kilka razy w różnych konkursach startowałam. Dom z Kamienia jest pewnie lekko starodawny, niepopularny, trąci myszką, nijak ma się do dominującej teraz „kultury shortów”, ale jest prawdziwy i tej zasadzie zawsze byłam wierna.
Moja Toskania, moje Włochy choć zawsze w fajerwerkach zachwytów to jednak nie są lukrowane i nie są opowiadane pod publikę. Są naprawdę moje, są zawsze z serca, z głębi duszy.
Tak sobie myślę, że osób które blogują codziennie przez tyle lat nie ma chyba znów tak wiele, a zatem ten mój Dom z Kamienia mimo wszystko czymś się w przestworzach internetu delikatnie wyróżnia.

Oby było tylko lepiej albo przynajmniej było tak jak jest
Największym wydarzeniem ostatniego roku był remont wirtualnego Domu z Kamienia. Podchodziłam do tego jak pies do jeża, jak zawsze pełna obaw, ale koniec końców dziś mogę powiedzieć, że jestem z tej zmiany bardzo zadowolona. Wypełnia mnie takie miłe poczucie, że zrobiłam krok do przodu. Mam nadzieję, że i wam udało się do nowego już przyzwyczaić i rozgościliście się wygodnie na moich „salonach”. Pamiętajcie, że całe archiwum nadal jest dostępne, a link do niego znajduje się w zakładce o mnie.
Jednym z pozytywów wynikających ze zmiany, są często pojawiające się komentarze, które cieszą mnie niezmiernie i za które bardzo Wam dziękuję. Kiedy ze strony Czytelnika przychodzi choćby najmniejsza reakcja, pisanie daje jeszcze więcej radości.
Wznoszę dziś toast za pisanie, za blog, za Dom z Kamienia (jakkolwiek rozumiany), za nas, za Was! Cin cin!
I na koniec zaproszenie do wspólnych wspomnień – czy macie swoje ulubione wydarzenia, wpisy na blogu, czy też te, które z jakiegoś powodu szczególnie zapadły Wam w pamięć? Będzie mi miło jeśli się podzielicie <3

13 komentarzy
To właśnie tym bardziej powinno być docenione, ile Ty piszesz tu, bo jeśli nawet dodanie tylko komentarza jest dla wielu, mnie wliczając niestety 😔, ‘wysilkiem’ to co dopiero zamieszczanie wpisów, choć z serca płynących, to jednak przemyślanych, zdredagowanych i okraszonych pięknymi fotografiami.
Zatem przepraszam, za zadków komentarze, ale potwierdzam, że codziennie prawie od lat już tu zaglądam i czuję się zdecydowanie ‘w kamiennym domu’ ♥️
Uściski i podziękowania Kasiu
Milena (ze Szkocji, ale wakacyjnie z Kanady teraz ;))
Auguri!
grazie!
Bardzo mi miło <3 Dziękuję!
Oops, miało myć za rzadkie komentarze a wyszło zadkow komentarze- czyli trafione w moim wypadku komentarze ‘do dupy 😂 ‘
Tak się nawet zastanawiałam jak rozumieć:):)
Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy trafiłam do „Domu…” Może 3-4 lata temu, patrzyłam z zazdrością na Twoje życie Kasiu. Dziś wiem , że bywa ono okraszone ciężką pracą, czasem smutkiem, kamienną drogą….
Ale dzięki Tobie i blogowaniu możemy, My Czytelnicy, odkrywać prawdziwe Włochy.
Dzięki Tobie jestem pewna, że marzenia się spełniają.
Życzę Ci, żebyś nie traciła nadziei, robiła to , co kochasz najbardziej a wierność sobie i swoim wartościom na pewno będzie nagrodzona ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️/ 13 serduszek dla Ciebie i „Domu z kamienia”
Dziękuję, że jesteś 🙂
Wszystkiego najlepszego Kasiu z okazji 13 urodzin bloga . Dziękuję za wszystkie wpisy, dziękuję za Włochy, dziękuję za chwile radosne i smutne,zachwyt nad otaczającym światem,za góry i morze,za sztukę i poezję, za wszysko czym z nami się dzielisz. Książki oczywiście posiadam . I bardzo często je sobie przeglądam. Całusy i mocne choć wirtualne uściski. Serdeczności!!!
Bardzo dziękuję <3
Kasiu na twój blog trafiłam kiedy po raz pierwszy pojechałam do Włoch, zachwyciłam się tym krajem i ludźmi i twoim blogiem, twoimi cudownymi książkami. Które momenty mi zapadły w pamięć ?chyba to z jaką wielką determinacją szukałaś lokum dla najstarszego, choroba Mario, twoje cudowne trekingi i że nie zawsze świeci słońce nawet we Włoszech. Sto lat w zdrowiu życzę dla Domu z kamienia.
Z serca dziękuję!
Kasiu, przyłączam się do Twojego toastu za Dom z Kamienia, niech trwa jak najdłużej! Trochę lat już z Tobą spędziłam i dziękuję Ci za każdy dzień. W moich wspomnieniach najbardziej tkwią Twoje opowieści o sztuce i architekturze, jako że te tematy są mi bliskie, a także rozmowy z Chłopcami, szkoda, że masz teraz mały szlaban na publikacje, bo niektóre były bossskie:) Najbardziej jednak utkwił mi w duszy wpis o Populonii Etrusków. To już zdecydowanie moje klimaty, i zawodowe i hobbystyczne, a tego cudu w ogóle nie znałam. Dziękuję Ci, że uchyliłaś przed nami drzwi swojego Kamiennego Domu, za przepiękne zdjęcia, za emocje, za bajanie o kwiatkach i smakołykach. Niech ten kolejny rok też się pięknie pisze. Pozdrawiam serdecznie.