marzec

Słodkie gadanie i inne przyjemności

niedziela, marca 02, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Wieczór ostatniej soboty karnawału minął w słodkiej, roześmianej atmosferze kobiecego towarzystwa. Pizza i chiacchiere, czy też frappe, sfrappe, cenci - jak kto woli, ale w tym przypadku chiacchiere brzmi chyba najlepiej, bo chiacchierare znaczy po prostu gadać. 

Były delikatne, chrupiące i zniknęły do ostatniego okruszka. Zdążyłam tylko uwiecznić je w dwóch kadrach, tak jak i nasze roześmiane buzie, ale te pozostaną off the record. 

Bardzo był mi potrzebny taki czas, jeszcze jedne otwarte drzwi, poczucie przynależności do świata, który wybrałam na moją "ojczyznę" i nawet ja - samotniczka - przyznaję, że to jest coś bezcennego, co daje również namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Życie w małej społeczności ma na pewno kilka wad, ale zdecydowanie więcej jest jego plusów. Przekonuję się o tym na każdym kroku.

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Cały dzień był łzawy i bury. W tych szarościach jechałam znów odwiedzić Mario i kiedy z nosem przyklejonym do szyby wpatrywałam się w świat za oknem, z radością odkryłam, że powoli zaczynają różowić się brzoskwiniowe sady! Wydaje się jakby to było wczoraj, kiedy wojażowaliśmy z Mario po pagórkach Romanii i fotografowaliśmy ich zeszłoroczny rozkwit.

Pierwszy dzień marca udał się przednio i pomyślałam, że nim nowy miesiąc nabierze rozpędu chcę zebrać w całość lutowe migawki i podsumować ten - w tym roku wyjątkowo dla mnie trudny - miesiąc tak optymistycznie, jak tylko się da. 

Wypuściłam instagramową rolkę pełną wspaniałych chwil i pomyślałam sobie, że na social mediach zawsze chętniej pokazujemy jasną stronę życia - to dosyć oczywiste, jednak przynajmniej jeśli o mnie chodzi, jest to tylko i wyłącznie prawdziwa strona życia - kolorowana celebrowaniem każdej chwili, ale na pewno nigdy koloryzowana. Te krótkie nagrania robię przede wszystkim dla siebie, na pewno nie podobają się algorytmom, ale ja bardzo lubię do nich wracać. Są zapisem tego, że niepoprawny optymizm wciąż we mnie drzemie i za wszelką cenę chce tę jasną stronę życia celebrować. 

Niedziela marcowa mija nam już bez deszczu i wszyscy z radości zacierają ręce na widok prognoz pogody na najbliższy tydzień. Oby się sprawdziły!

Pięknej reszty dnia!
  


Lume a Marzo

Lòm a Merz 2025 i moje uwielbienie dla pierwotnych rytuałów

sobota, marca 01, 2025

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Każdego roku powtarzam, że Lòm a Merz, czyli Lume a Marzo (światło dla marca) to moja ulubiona lokalna festa! Ten moment jest czymś niezwykłym, oczyszczającym, jest powiewem optymizmu... Muszę też przyznać, że ja w ogóle mam słabość do wszelkich pogańskich rytuałów, myślę, że jest w nich pierwotna mądrość niespętana żadnymi kajdanami. Gdybym żyła w średniowieczu, na pewno byłabym czarownicą i pewnie spaliliby mnie na stosie.

W kilku słowach przypomnę czym jest ta tradycja, bo być może do Domu z Kamienia zaglądają nowi Czytelnicy i nie mają pojęcia o czym dziś opowiadam. 

Lume a Marzo narodziło się w Romanii - w najbardziej rolniczym regionie Włoch. Jak wiadomo - Marradi jest ostatnią toskańską gminą, więc niczym pokorne ciele ssie z tradycji dwóch regionów. I choć administracyjnie należymy do prowincji Florencji, to właśnie te "romagnolskie" wpływy są u nas czasem silniejsze niż toskańskie, gdyż znajdujemy się już po drugiej stronie Appennino. 

Przełom lutego i marca to początek prac w polu - ponieważ Romania to głównie sady i winnice, więc tutaj te prace polegają przede wszystkim na przycinaniu - po włosku "potatura". Kiedy zatem na polach zbierały się stosy przyciętych gałęzi i pozimowych resztek, podpalano je, aby rozjaśnić drogę nadchodzącej wiośnie i spalić to, co stare. Miało to być zapowiedzią dobrego roku dla płodów ziemi.  

Przy ogniu oczywiście zbierali się ludzie, jedli, pili wino, świętowali, celebrowali jasność i ciepło. I tak też jest do dziś...
 
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Wczorajsze popołudnie spędziłam u Mario - nawiasem mówiąc po raz pierwszy od ponad miesiąca urządziliśmy sobie spacer! Był to spacer po korytarzu i trwał pięć minut, ale po ostatnich wydarzeniach był niemal zdobyciem Mount Everestu! Wielka radość! 

Kiedy wracałam pociągiem do Marradi, w ciemności za oknami pociągu migały już pierwsze płomienie rozpalonych stosów. Robiło to niezwykłe wrażenie. 

Najpierw zmartwiłam się, kiedy dwa dni przed ogniami Mikołaj oświadczył, że właśnie w ten wieczór jedzie na mecz... A potem rozpłynęłam się ze wzruszenia, kiedy z tego meczu zrezygnował, Matkę na ognie przywiózł, towarzyszył przy kolacji i nawet na chwilę przejął Nikona.

- Chce zdjęcie?
- Chce. 
- O jakie ładne wyszło! - złapał kilka kadrów i z satysfakcją podziwiał swoje dzieło.  
- Wyglądam jak wiedźma w tych ogniach... 
- Ładnie.
- Te płomienie hipnotyzują, można tak patrzeć i patrzeć bez końca...

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

W tym roku ogniom dla marca w Popolano przyświecała wyższa idea. Zebrane w czasie tego wieczoru fundusze mają pomóc w odnowieniu kościoła, który ucierpiał w trzęsieniu ziemi w 2023 roku. Co ciekawe świątynia wczoraj stała się dla nas salą biesiadną. Polentę, carne alla brace i karnawałowe castagnole zajadaliśmy przy stołach ustawionych na miejscu kościelnych ławek. To też w Italii niezmiennie mnie zadziwia - sacrum zawsze idzie pod rękę z profanum. 

Cieszyłam się, że ten wieczór spędziłam w towarzystwie mojego Tolibowskiego, ale oczywiście przykro mi było, że w tym roku Mario nie mógł tego zobaczyć. On też, prawie tak jak ja, lubi tę tradycję. Co ciekawe w minionych latach w wieczór lume a marzo pogoda zawsze starała się psuć szyki - albo mróz, albo wicher, albo deszcz, a wczoraj? Wczoraj było idealnie... Ciepło, ani krztyny wiatru, ani deszczu, płomienie mogły sobie bezpiecznie tańczyć do samego nieba...

Rozświetloną drogą przybył do nas marzec i chyba ze wzruszenia rozpłakał się już na starcie. Tak to będę sobie tłumaczyć. Za oknem szaro i łzawo. Na szczęście to podobno chwilowe, bo już od jutra idzie do nas piękna słoneczna pogoda i prawdziwy przedsmak wiosny!

Pięknego weekendu i benvenuto marzo!

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej