Zlepek codzienności bez udawania

środa, lutego 12, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Niektóre osoby, w tym moja kochana Mama, szepnęły mi do ucha, że jakoś smutno się tu zrobiło... I oczywiście trudno się nie zgodzić. Ostatnio fajerwerkami z rękawa nie sypałam, ale też sytuacja jest naprawdę trudna i niecodzienna, a ja ze zmęczenia najczęściej nie wiem jak się nazywam. Nie znaczy to oczywiście, że już tak zapadłam się w sobie, że nawet kwiatków nie fotografuję i nie zachwycam się otaczającym mnie światem. Zachwycam - i owszem, kwiatki też fotografuję. Jeśli pewnego dnia przestaną to robić, to wtedy można się o mnie rzeczywiście martwić.   

A tak... Jest jak jest, nie pierwszy i nie ostatni raz. Dom z Kamienia nie jest przecież lukrowaną bajką "Pod słońcem Toskanii", tylko prawdziwym życiem, jest dziennikiem prostego toskańskiego życia, w które wpisane jest wszystko to, co życie daje nam w pakiecie i geografia nie ma tu nic do tego. Choć w sumie ma... W niektórych miejscach łatwiej pokonać troski. 

Jeśli więc w ostatnim czasie niektórzy poczuli się zawiedzeni, że zamiast mojej przejaskrawionej czasem euforii wobec zwykłego życia, wylewam morze żali, bardzo mi przykro, ale prawdziwość była zawsze główną zasadą, która przyświecała mojemu blogowaniu. Nigdy nie było tu ani udawania, ani nieprawdziwości i nigdy ich nie będzie, mogą być jedynie niedopowiedzenia, ale te są zupełnie czym innym. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Kurier przyniósł dziś przesyłkę z elementem mojej karnawałowej stylizacji i kiedy założyłam na siebie cudo lila róż, aż się uśmiechnęłam do lustra. Tylko mi księcia brakuje i Disney jak nie wiem co! Czasem wystarczy tak niewiele, żeby uśmiech pojawił się na twarzy. Bal karnawałowy w teatrze już w następną środę i mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi nam w zabawie. 

- Spałeś na lekcji? - pytam Mikołaja przy obiedzie
- O Jezu, napisali coś? 
- Nie nic w registro (dziennik elektroniczny) nie było, ale rano przecież sam mi powiedziałeś, że się zdrzemniesz.  
- Zasnąłem... O tak - tu demonstracyjnie rozsiadł się trochę jak kowboj w starych westernach - głowa mi sama opadła. 
- Ty zwariowałeś? A co na to nauczycielka? 
- Chyba nie zauważyła. Poza tym pytała innych, a ja już wcześniej dobrze odpowiedziałem. 

To, że Mikołaj w ogóle pojechał do szkoły było dla mnie prawdziwym wyczynem. O piątej rano wrócił z meczu Fiorentiny na San Siro, przespał się godzinę, a potem wstał i poszedł karnie na stację.

- Patrzy! - pokazał mi kilka filmów nagranych z dalszych trybun, a widząc moje skonsternowane spojrzenie zaraz dodał - chyba się cieszy, że kocha Florencję. 
- Cieszy się cieszy... Co ma się nie cieszyć... 

Fiorentina niestety przegrała, ale ten fakt pozostawiam bez komentarza, bo ani się na tym nie znam ani mnie tam nie było. Mikołaj tak czy inaczej wrócił ubawiony i zachwycony mediolańskim stadionem, który miał okazję zobaczyć po raz pierwszy w życiu na własne oczy. 

Poza tym z ostatnich poruszających nowości - ten mój mały Bobas zapisał się na TOLC, czyli wstępny test kompetencji na studia, a to znaczy, że znów dzieje się "sajens fikszyn". Nie zdradzę, jeszcze na jaki kierunek wybiera się Mikołaj, bo najpierw musi przecież zdać maturę, ale ja sama bardzo mu w tym wyborze kibicuję. 
 
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Luty już prawie na półmetku. Przed nami podobno krótki zimowy epizod i mam tylko nadzieję, że naprawdę będzie krótki i bezbolesny, bo żonkili już tyle, i kwiatów świętego Józefa, i fiołków i magnolia puchnie mechatymi pąkami... Żal zawracać z przedwiosennej drogi, ale to w końcu luty i takie jego święte prawo.
Dobrej nocy.

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze