Małe kroczki do przodu, Leonarda, Franca i wózek
niedziela, stycznia 26, 2025Stabilnie. Może nawet mały krok do przodu. Kroczek. Mikroskopijny, ale do przodu. Jest ciężko i na pewno jeszcze długo nie będzie lżej. Jestem przerażona perspektywą najbliższych tygodni, a może miesięcy. Z drugiej strony moje przerażenie to nic w porównaniu z tym, jakie emocje targają Mario. A te wiem, że nie dają mu spokoju, za dobrze się znamy.
W sobotę odcięłam się od wszystkiego. W sobotę egoistycznie podarowałam sobie samej czas uważności dla mnie samej, czas lekki, refleksyjny, a nawet rozrywkowy. I tego mi było trzeba, bo dziś próg "Intensywnej" przekroczyłam wzmocniona.
Dwa dni temu przy wypisywaniu litanii do Mario wspomniałam o moim wózku na zakupy i ułamanym kółku. Mario zabrał wtedy wózek do naprawy, ale nic nie zdziałał i wózek poszedł do kosza. To też wskazuje tylko na to, jaki ciężar dźwigałam wcześniej na plecach. Lepsze złamane kółko niż chory kręgosłup. Tak czy inaczej dziś wśród kilku z trudem wypowiedzianych zdań usłyszałam:
- Zostaw w drzwiach kartkę dla kuriera, żeby przesyłkę zostawił Leonardzie, bo jak nie odbiorę to odeślą z powrotem. Zamówiłem ci nowy wózek.
Cały Mario.
Niedaleko CasaGallo zakwitły żonkile. Wypatrzyłam je przy drodze, kiedy poszłam "ogarmąć" zimny dom tęskniący za właścicielem. Zaraz dojrzała mnie ze swojego okna Franca - sąsiadka i przydreptała dziarsko, choć jej nogi ze starości już odmawiają posłuszeństwa.
- Jak Mario? Dlaczego to się stało? Co ja tu bez niego zrobię... Taki dobry człowiek. Przyjdź do mnie czasem na kawę! Wszyscy uwielbiamy Mario, ale ciebie też, wiesz o tym? - bierze mnie pod rękę z babciną czułością - Dio mio...
- Będzie dobrze. Musi. Weź te pomidory, szkoda, żeby się zmarnowały.
- Może jednego.
Weź dwa, ja dwa i ty dwa.
- Teraz już idę, bo ciemno się robi, a ja nie mam latarki.
- Uważaj na siebie!
- Będzie dobrze! - pocieszam Frankę i siebie chyba też.
Leonardę spotkałam wcześniej, jak tylko minęłam tabliczkę Biforco.
Jej biała panda zatrzymała się na środku drogi, żeby tylko zapytać:
- Jak ty się czujesz?
- Ja? - aż się upewniłam, czy na pewno mnie miała na myśli.
- Ty.
- Dziś lepiej, już się nie trzęsę. Dziękuję, że o mnie pomyślałaś. A ty? Przykro mi, że na ciebie trafiło, ale gdyby nie ty...
- Ja też już się nie trzęsę, ale do wczoraj cały czas trzęsły mi się nogi.
Leonarda musi być bardzo twardą kobietą. Dobrze, że była. Co by było, gdyby nie Leonarda w czwartkowe przedpołudnie... Lepiej nie myśleć.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Dużo zdrowia, dużo siły dla Mario i dla Ciebie! z Pragi
OdpowiedzUsuń