Pani światła, kwiaty i bez nowych wieści
piątek, stycznia 31, 2025- Kiedyś marzyłam o niepopularnym imieniu, bo bycie Kasią w moim pokoleniu to był banał, ale teraz lubię być Kasią. Na pewno jestem jedyną Kasią w całej gminie, a może i dalej, więc mam wymarzoną oryginalność
- No dobrze, ale jakie imię myślisz, że do ciebie pasuje?
- Lubię imiona z mitologicznymi koneksjami. Gaja mi się zawsze podobało. O! Wiem! Helena! Brzmi pięknie w każdym języku, a to też ważne.
- A Penelopa?
- Samo imię jest w porządku, ale przecież znasz historię Penelopy. Nie, dziękuję.
- A Giuditta? Judith?
- Judyta... - Imię takie sobie, ale kojarzy się o wiele lepiej niż ta nieszczęsna Penelopa. A według ciebie jakie imię do mnie pasuje?
Krótką chwilkę się zastanawia, a potem zdecydowanym tonem mówi:
- Mariasole!
Dusza się wzrusza...
- Naprawdę tak mnie widzisz? O zobacz ile fiołków! Zrobisz zdjęcie?
Rozczulił mnie fakt, że tak właśnie postrzega mnie moje Dziecko. Nawet jeśli ten mój wewnętrzny optymizm ostatnio szwankuje.
Zdrobnieniem od Mariasole najczęściej jest po prostu Sole - Słońce.
Czwartek, tak jak się obawiałam, nie pozwolił uporać się ze wszystkim i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie zdążyłam na czas odwiedzin do szpitala. Szczęśliwie i niespodziewanie odwiedził Mario nasz serdeczny przyjaciel i w chwili, kiedy zamknęłam komputer po ostatniej lekcji, przysłał mi długą relację z tej wizyty pełną nieco optymistyczniejszych słów.
Ponieważ wyjazd do Faenzy nie doszedł do skutku, udał się choć skromny godzinny spacer na dwie pary nóg i fotografowanie kwiatów oraz zielonych pączków na gałązkach.
Kilka piątkowych godzin znów upłynęło na szpitalnym korytarzu. Tym razem nie mam żadnych nowych wieści. Trzeba czasu - tylko tyle i aż tyle. Trzeba wykrzesać z siebie resztki pozytywnego myślenia i wiary, że będzie choć trochę lepiej. Trzeba udowodnić, że choć krztyna tej Mariasole we mnie jest. Nie ukrywam jednak, że wizyty w takich miejscach optymizmowi zupełnie nie sprzyjają.
Styczeń schodzi ze sceny w deszczu. Tak też ma rozpocząć swój występ luty. Potem na szczęście idzie słońce. Kwiatów przybywa, niektóre gałązki pączkują. Książka stoi w miejscu. Błoto na buciorach już dawno obeschło...
Dobrego weekendu!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze