O malarzu, o dziecku, o czasie i o oczach czasem radosnych, czasem smutnych
środa, stycznia 15, 2025- A pogramy w briscolę?
- Dobrze, pogramy...
Przy trzeciej partii gra mnie zaczęła nużyć, ale nagle popatrzyłam na śliczną, jeszcze dziecięcą buzię Mikołaja i przyszło mi do głowy, że przecież za kilka lat będę za tym tęsknić jak wariat. Mikołaj będzie miał swoje towarzystwo, może pojedzie w świat, a ja będę czekać z utęsknieniem i marzyć o chwili kiedy znowu usiądziemy naprzeciwko siebie z kartami w ręku.
- Zagramy jeszcze raz?
- Zagramy.
Zagraliśmy kolejną partię i jeszcze jedną, a potem zaproponowałam:
- Upieczemy coś?
Mikołaj raz dwa stanął przy stole, wyciągnął z lodówki składniki. Chwilę później w kuchni rozszedł się cytrynowy zapach ciasteczek z ricottą.
Zima oczywiście ma się dobrze i tylko wizja wiosennych fest ociepla zziębnięte myśli. Staram się dni statyczne wykorzystać na pracę nad książką...
Uzupełniając tekst w książce, natrafiam na takie perełki. Wzruszam się, niezmiennie dziwię upływem czasu, wspominam i myślę, że wiele mogłabym sobie zarzucić, wiele poprawić, popełniłam na pewno mnóstwo błędów jako matka, spieprzyłam to i tamto, ale jest jedna rzecz, co do której nie mam wątpliwości - jest to czas dany dzieciom, czas spędzony z dziećmi. Tutaj trudno byłoby coś poprawić. Kiedy walczyłam o przetrwanie, kiedy siłowałam się z problemami, kiedy upadałam, a potem wstałam, kiedy próbowałam zorganizować życie jak najlepiej umiałam, we wszystkim zawsze na pierwszym miejscu była moja uważność na dzieci i prawdziwe bycie razem z nimi.
- Lubi d'Annunzio?
- Za mało zna, żeby lubić. Ale on miał chyba faszystowskie skłonności.
- Wcale nie. Nie lubił Mussoliniego. Mussolini wziął sobie niektóre z jego tesktów. Moja nauczycielka mówi, że najlepszym dziełem d'Annunzio jest jego życie.
- O! To ja chyba mogłabym powiedzieć to samo o sobie?
Popatrzył na mnie ze zmarszczonym czołem.
- No co? Czy ja mam nudne życie?
- No nie - nie wydawał się przekonany - ale się nie pojedynkuje.
- Zwariowałeś! Ja życie za bardzo kocham.
- Hemingway się pojedynkował... - dodał tonem, jakby chciał wzbudzić moje poczucie winy, że ja to nic, żadnej draki.
- Ja bez pojedynków mam bardzo ciekawe życie. Po co miałabym ginąć albo nie daj Bóg kogoś zabijać?
- A kto zabija?
- No dobrze, nie chciałabym, żeby mi ktoś przez jakieś "honory" ucho odstrzelił.
- Van Gogha dziś omawialiśmy.
- To w temacie ucha?
- Nie, po prostu mówię, co robiliśmy.
- O! To mogłeś się pochwalić swoimi wrażeniami z Arles.
- Rzeczywiście dużo o Arles mówiliśmy. Niektóre jego obrazy są takie banalne.
- ?
- La Notte Stellata... Wziął, wyjrzał przez okno i namalował.
- Ale tam chodzi o kolory! Wiesz co pisał o tym obrazie w liście do Theo?
Moje pytanie zbył milczeniem, a zamiast tego dalej ciągnął wywód:
- Właśnie! O jego obrazach wszystko wiadomo, bo on sam szczegółowo o nich opowiadał bratu. Ja tak czy inaczej bardzo lubię "portret doktora" - wyciągnął telefon, na którym wyświetlił się obraz Le Docteur Paul Gachet i zaraz zaczął pobieżną analizę. - On pomagał Van Goghowi wyjść z kryzysu, po tym jak ten wyszedł ze szpitala psychiatrycznego. Jego poza... widzi? - tu Mikołaj zaprezentował identyczną pozę opierając się na łokciu - ta poza stała się niemal symbolem, od tej pory tak przedstawiano malincon... malech...
- Malinconia. Melancholia.
- Pomieszało mi się jak to jest po polsku. A tu leży kwiatek - opowiadał dalej - to nie byle jaki kwiatek. Wykorzystywano go wtedy do leczenia melancholii. Biedny Van Gogh...
- Pomieszało mi się jak to jest po polsku. A tu leży kwiatek - opowiadał dalej - to nie byle jaki kwiatek. Wykorzystywano go wtedy do leczenia melancholii. Biedny Van Gogh...
Już nie dziecko, ale jeszcze codziennie razem przy stole. Celebruję ten czas. Buzia już zupełnie męska, ale nadal figliki migają w niebieskich oczach. Serce mi tylko pęka kiedy te niebieskie oczy z tego czy innego powodu wypełniają się czasem smutkiem. Takie to już uroki dorosłości...
Pięknego dnia.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze