Czas Wielkiej Uważności
czwartek, stycznia 09, 2025Słońce we Florencji zajdzie dziś o 16.57 - to znaczy, że dzień przy pogodnym niebie będzie trwał mniej więcej do 17.30. To światło - przynajmniej dla mnie - jest kluczowe. Nie tyle ciepło, co właśnie światło. W rubryczkach pogodowych na następne dni dominuje słońce. Niby w weekend ma dotrzeć do nas arktyczne powietrze, więc pożegnamy na jakiś czas te cudowne dziesięć stopni w nocy, ale nawet tu, w Toskanii zimno jest przecież świętym prawem stycznia.
A ten styczeń już prawie odklepał pierwszą dekadę i jak dla mnie może trwać i trwać w nieskończoność. Dopiero niedawno polubiłam "trudne miesiące", kiedy odkryłam, że to właśnie one są najbardziej bogate w czas tylko dla mnie. Nic nie może równać się z czerwcem w kwestii urody, ale to jest zwykle ten moment w roku, kiedy ogarnia mnie amok wysokiego sezonu i mój rollercoaster gna rozpędzony jak wariat.
Nie polubiłam zimy w dosłownym znaczeniu tego słowa, bo zimno niezmiennie mnie "boli", a zimno jest mi już od 10 stopni w dół i nie ma znaczenia, czy jest 5 czy -5 - mnie jest tak samo zimno.
Zimę nauczyłam się doceniać, bo to przede wszystkim czas moich samotnych spacerów. Lekcji mam o tej porze roku bardzo dużo - być może najwięcej w całym roku, bo nawet w soboty już od 7.00 trajkoczę o niezbędności zaimków, ale jednak nic poza lekcjami - przynajmniej teoretycznie - mnie nie rozprasza. Nazwałabym ten czas Czasem Wielkiej Uważności - uważności jeśli chodzi o mnie samą, o moje myśli, o moje plany, marzenia, uważność jeśli chodzi o detale, o naturę, o pisanie. Na przykład takie banalne kwiatki... Tylko zimą pochylam się nad każdym z nich, bo latem rozprasza mnie ich obfitość, a zimą... Zimą mają zupełnie inną wartość.
W środę, po tym jak Mario zbombardował mnie wieścią o pierwszych fiori di San Giuseppe, poszłam ponad moją łąkę Dyzia. Nie chodziło tylko o sfotografowanie kwiatów, ale też, a może przede wszystkim o "porozmyślanie" wśród natury. W czasie jednej z porannych lekcji, na której dalej wałkowałam z niektórymi temat noworocznych postanowień, jedna z Uczennic przypomniała o "niemarnowaniu czasu". Uderzyły mnie te słowa ze szczególną siłą i po nich olśniło mnie, że to, co sobie wpisałam na ten rok jako luźne, niezobowiązujące plany, trzeba przekształcić w plany konkretne, przyprawione motywacją i determinacją.
Kiedy w zeszłym tygodniu pojawiła się przede mną propozycja wzięcia udziału w "przygodzie", o której - nawiasem mówiąc - od lat marzyłam, zaraz asekuracyjnie odpowiedziałam: "tak, tak, bardzo chętnie, ALE..." I kiedy wczoraj patrzyłam na przewalające się za Castellone chmury, pomyślałam, że to moje ALE jest idiotyczne... Trzeba stanąć na głowie i plan zrealizować, bo kto wie, czy może być jeszcze jakieś potem.
Pięknego dnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze