Pogodowe grudniowe statystyki
wtorek, grudnia 10, 2024Nie da się nigdy z całą pewnością przewidzieć jaki pod względem pogody będzie dany miesiąc w Toskanii. Nawet pewniaki zawodzą - tak, jak zrobił to w tym roku październik, który zamienił się rolami z listopadem. Gdybyśmy jednak chcieli generalizować i gdybym miała zrobić klasyfikację miesięcy na podstawie obserwacji z 12 lat tutaj, to myślę, że grudzień zająłby w tym wyścigu ostatnie miejsce.
Dużo deszczu, mało słońca, zimno i wilgotno. Zdarzają się oczywiście słoneczne i ciepłe dni, tak jak miniony piątek, ale jednak momenty suche i ciepłe są w zdecydowanej mniejszości.
Pamiętam, jak kilka lat temu padało przez cały grudzień aż do Bożego Narodzenia. Słońce wyszło w końcu w Santo Stefano i trwało dzielnie przez kolejne trzy miesiące. Pierwsza ulewa przyszła pod koniec marca, dokładnie w mój dzień wyjazdu do Rzymu. Jak ja to dobrze pamiętam!
Poniedziałek 9 grudnia jeśli chodzi o pogodę był przepaskudny. Padało coś, co było niby śniegiem, ale bardziej deszczem, czy też nie wiadomo czym. W takim oto anturażu odwiedzili "moje" Appennino Goście, którzy już od lat planowali zobaczenie na własne oczy Marradi i spotkanie ze mną.
Gorszego momentu nie mogli sobie wybrać... Co ciekawe - po krótkiej niedzielnej i poniedziałkowej wizycie, zapewniali, że są Marradi zachwyceni! A zatem jeśli ktoś zachwycił się tym miejscem przy takiej właśnie aurze, to znaczy, że może być już tylko lepiej, może się zachwycić tylko bardziej i bardziej!
Z innych dobrych rzeczy - Dom z Kamienia odwiedził kurier i zostawił świąteczną przesyłkę! Myślę sobie, że w ocenie świętego Mikołaja musiałam wypaść strasznie grzecznie, bo obdarowana zostałam pięknie! Do albumów o geniuszach florenckiej sztuki dołączony był dodatek praktyczny. Chyba Mikołajowi nie dawało spokoju zaginięcie mojej ukochanej czapki w kolorze "rosa cipria" i obdarował mnie nową - cieplutką, milutką, w jedynym - wspomnianym wyżej - słusznym kolorze. Kiedy więc wczoraj wracałam ze spotkania na placu, patrzyłam na te fruwające w powietrzu "śniegocosie" i uśmiechałam się sama do siebie. Uśmiechałam na wspomnienie spotkania, na myśl po posłanym mi w przelocie uśmiechu, na myśl o czapce, nawet na myśl o tym "przebrzydłym" pogodowo grudniu.
Zagadka z dzisiejszego woreczka - SERPRENTE, OMBRA, FIRENZE (wąż, cień, Florencja)
Pięknego dnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze