Pół dnia w Modenie, czyli nagroda po dobrze wykonanej pracy
czwartek, grudnia 19, 2024Po obiedzie południowy bok Duomo oblepiony był ludźmi spragnionymi słońca. W okolicach Modeny to słońce przedarło się przez mgły dopiero przed 12.00, wcześniej Emilię spowijały gęste, zimowe szarości. Nie byłam w Modenie od piętnastu lat i w minioną środę przygnało mnie w te strony umówione spotkanie, na którym miałam wystąpić w roli tłumaczki.
Bardzo przyjemna odskocznia od zawalonych lekcjami dni. Wspaniale byłoby móc robić to częściej - takie zlecenia przyprawiają codzienność różnorodnością. Nie jestem tłumaczką przysięgłą i na pewno nie będę, ale takie zadanie raz na jakiś czas mogłoby być jednym z moich życzeń na przyszły rok. To okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego, poznać nowych ludzi, miejsca i oczywiście pogłębić wiedzę jeśli chodzi o język włoski.
Ponieważ spotkanie skończyło się wcześnie, grzechem było nie skorzystać z kilku wolnych godzin. Spacer uliczkami Modeny był zacną nagrodą po wykonanym zadaniu. Obraz miasta sprzed kilkunastu lat, który zachował się w mojej pamięci był wyblakły i zamazany, zupełnie jak pejzaż Emilii Romanii w porannej mgle.
Przede wszystkim pamiętałam Torre Ghirlandina przyklejoną do Duomo zestrojoną w rusztowania, sklepiki z legendarnym octem balsamicznym, jakiś plac, jakieś portyki... i tyle.
Tym razem udało mi się przede wszystkim zwiedzić Duomo, o którym napiszę jutro, bo zamknięcie moich wrażeń w kilku zdaniach byłoby niewybaczalną niegodziwością. Ponadto bez zagłębiania się w kolejne wnętrza przeszłam przez główne place podziwiając majestatyczne fasady - w tym Palazzo Comunale, Synagogę, Palazzo Ducale oraz ustawiony nieopodal zegar Salvadora Dalì - aktualnie Modena gości wystawę dzieł artysty, celebrując w ten sposób 100 lat od narodzin surrealizmu.
Poza przestudiowaniem detali Duomo, nie miałam tym razem dobrego przygotowania teoretycznego do odkrywania miasta. Nie taki był też cel mojej wyprawy. Bardzo się więc ucieszyłam, kiedy nogi zupełnie przypadkiem zaprowadziły do kultowego miejsca w Modenie - na Mercato Albinelli, który powstał blisko sto lat temu.
Targi odwiedzam przy każdej okazji, są to bowiem miejsca, które wiele mówią o danym mieście. Pokazują jego smaki, kolory, dźwięczą gwarą, dialektem, charakterystycznym akcentem, pachną wyjątkowo i mamią lokalnymi smakami.
Ten marcato objawił się przede mną wraz z pierwszą symfonią, którą zagrał pusty żołądek. Idealny "timing". Krótki spacer pomiędzy pstrokatymi i bardzo apetycznymi straganami, tylko podkręcił granie niewidocznej orkiestry, więc po kilku kadrach - w tym obowiązkowy uroczej fontanny "dziewczyneczki z koszem owoców", przyszedł czas na posiłek.
Na początek smakowity tagliere z popisowymi, lokalnymi wędlinami: prosciutto, mortadelą, culatello i słoniną, do tego kieliszek "Vecchia Modena" oraz tigelle i najdelikatniejsze smażone piadiny jakie w życiu jadłam (wybacz Mario!). Po takim wstępie tortellini skropione octem balsamicznym i oprószone parmigiano były gwoździem do przysłowiowej trumny, ale ten "gwóźdź" zdecydowanie lepiej nazwać rajem!
Może w przyszłym roku uda mi się do Modeny powrócić i porozpieszczać się nie tylko smakami, ale też dziełami sztuki, bo i tych Modena kryje w swoich wnętrzach całkiem sporo. Tak czy inaczej wystarczyły wczoraj te trzy godziny, żeby obudzić mój zachwyt i zastanawiałam się jak to możliwe, że kiedyś Modena nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Na moje usprawiedliwienie napiszę, że to było w odległych, bardzo dziwnych czasach...
Pod portykami i w cieniu Duomo stali sprzedawcy ze swoimi straganami pełnymi staroci i bibelotów najróżniejszej maści. One też zasługiwały na wnikliwe zwiedzanie, ale na to już czasu zdecydowanie zabrakło.
Jutro zapraszam Was na opowieść o tutejszym Duomo, a dziś gnam pilnych do zajęć. Do obiadu natomiast zostawiam dzisiejszą zagadkę: BIANCANEVE, VERDE, UOMO (Królewna Śnieżka, zielony, człowiek).
Pięknego dnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze