Świątynia Dumania

Medal dla tej pani... - czyli szukanie światła za zakrętem

wtorek, grudnia 03, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Kiedy Mikołaj powiedział, że nie wraca na obiad, raz dwa uwinęłam się z jedzeniem dla mnie samej, a potem złapałam Nikona i wyszłam z domu. Czułam jak na szyi zaciska mi się pętla wyrzutów sumienia. Rozsądek podpowiadał, że powinnam zostać w domu i przede wszystkim posprzątać, bo wstyd jak nie wiem co, a tu przecież Goście zjadą już całkiem za niedługo. Powinnam też uporać się z innymi zaległościami, usiąść do książki oraz wykonać kilka telefonów, umówić się na spotkania, wizyty, znaleźć rozwiązania naglących spraw. 

I zamiast się produktywnie tym wszystkim zająć, ja sobie znów podreptałam jak Pyza Wędrowniczka, jakby nigdy nic, jakby jutra miało nie być... Trudno było zostać w domu przy aurze jaka spowiła drugi dzień grudnia. Niebo było wściekle lazurowe, słońce oślepiające, wiatru nic a nic, więc nawet kurtka przy "podgórce" była zbytkiem.   
 
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Więcej czasu do sprzeniewierzenia przełożyło się na dłuższą trasę, więc zamiast drałować na Castellone, albo dreptać jak ten Hobbit do Marradi i z powrotem, znów porwałam się na Świątynię Dumania. O tej porze roku spektakl słońca jest idealnie zsynchronizowany z moim grafikiem. Żeby spotkać słońce dokładnie za zakrętem, trzeba przyjść tam o 15.00. 

Za każdym razem - choć przecież już każdy krok znam na pamięć - te ostatnie kilkadziesiąt metrów przyprawia mnie o euforię. Słońce za zakrętem jest obietnicą, jest dla mnie metaforą życiowych perturbacji i nadzieją, że będzie łatwiej, że złapię oddech, że się jakoś wszystko wyprostuje. Z tym prostowaniem od lat wychodzi jak wychodzi, ale przynajmniej się człowiek połudzi przez chwilę i pooddycha górami. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Jak już wspomniałam - w niedzielę po południu zaliczyłam taki zjazd formy, że słów brak. Och jak mi było dobrze w tym listopadzie, w przyjemnym zawieszeniu, bezczelnie skupiona na hedonistycznej stronie życia, a tu nagle łup i wtarabanił się grudzień. Kiedy w niedzielę wieczorem po mugellańskim wojażowaniu usiadłam znów w kuchni i przypomniałam sobie, że na drugi dzień nie dość, że grudzień to jeszcze poniedziałek, opadło mi wszystko, co mogło opaść. 

Obiecałam sobie - jak każdego roku - uporać się wcześniej z prezentami. I co? I pstro! Prezentów na stanie sztuk 2. Jeden poszedł do zwrotu, bo nie spełnił oczekiwań, na inne nie mam pomysłu - albo raczej takich funduszy, jak bym chciała, bo pomysły to nawet są. Po drugie muszę zdecydować w ważnej kwestii i muszę to zrobić w ciągu dwóch najbliższych tygodni, a ponieważ jak zawsze w takiej sytuacji jestem zdana na siebie, to telepie mi się ze stresu wszystko, co się może telepać (też to, co wcześniej opadło). 

Do tego strona www nadal czeka na swoją premierę i ciąży mi to bardzo, bo jest to kolejna sprawa rozbebeszona i nieskończona, tak jak ta nieszczęsna książka. Książka zależy oczywiście tylko ode mnie, więc gdybym usiadła i się skupiła na pisaniu, zamiast szukać pocieszenia w Świątyni Dumania, to pewnie byłaby już gotowa. 

I na koniec wpadliśmy całą trójką w wir badań medycznych i nie wszystko jest do końca różowe, więc kolejna kłoda dociąża ramiona, a ja tylko zaciskam kciuki, żeby nic już więcej nie zaskoczyło.

Choinki nie mam, a do ciasta na pierniczki nie kupiłam nawet wszystkich składników. 
Poproszę medal na najlepszą matkę świata! 

Pięknego dnia.  

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

cappella della Bruna

Cappella della Bruna - powrót po latach i zagadka z tegorocznego kalendarza

poniedziałek, grudnia 02, 2024

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

Kiedy w sobotnie przedpołudnie wieszałam adwentowy kalendarz. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej już ostatni taki raz... Rzecz jasna najpierw Mikołaj musi zdać maturę i dostać się na studia, żeby zmienić lokum, ale myślę, że nawet jeśli noga mu się powinie to coś i tak wymyśli, bo świat go woła, bo widzę jak budzi się w nim zew dorosłości i niezależności. 

Wszystko wskazuje zatem na to, że przyszłej jesieni on też wyfrunie z gniazda, a w związku z tym w grudniowe ranki nie będzie już nikogo kto chciałby z dziecięcą radością zaglądać do woreczków. Oczywiście pewnie będzie tak, jak teraz jest z Bolońskim Dzieckiem, że jednak przed świętami na ubieranie choinki i pieczenie pierniczków do domu zawita, ale tak czy inaczej to już nigdy nie będzie to samo. 

Dziesięć lat służył haftowany w listopadzie 2014 roku kalendarz. Dziesięć lat wymyślania "wkładek" - od banalnych czekoladek, przez zadania do wykonania, po cytaty w różnych językach i zgadywanki filozoficzne. Dłuższą chwilę się głowiłam nad tym, co wymyśleć w ostatnim roku i w końcu wpadłam na pomysł zagadek artystycznych - taki ukłon w kierunku wybranych przez Mikołaja studiów. W każdym woreczku jest karteczka z trzema różnymi słowami, opisują one znany obraz. Trzeba odgadnąć o jakim obrazie mowa i kto jest autorem. Jeśli chcielibyście bawić się razem z nami, tutaj też mogę te zagadki zostawiać i dziś na początek coś elementarnie prostego: BELLEZZA, RINASCIMENTO, 10 CENTESIMI (piękno, renesans, 10 centów). 

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

Pierwsza niedziela grudnia minęła w widowiskowej scenerii. Korzystając z pełnego słońca zjechaliśmy do Mugello. Nie było w głowie żadnego planu, ale już będąc na miejscu, przyszło mi do głowy, że chętnie po latach wróciłabym, żeby znów sfotografować Cappella della Bruna. 

Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Domu Giotta. Tam zostawiliśmy auto i pieszo powędrowaliśmy zacienioną, złoconą reliktami listopada aleją. Wyjątkowej urody był to dzień...

Przy domu artysty, który w moim sercu znajduje szczególne miejsce, byłam już wiele razy - po raz pierwszy w 2014 roku, potem wracałam tam z przyjaciółmi, z turystami, raz nawet przywędrowałam pieszo właśnie szlakiem malarzy.  

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

Odnalezienie wspomnianej Cappella della Bruna nie jest jednak łatwym zadaniem. Pamiętam jak sama wypatrzyłam ją z drogi pewnego jesiennego dnia 2017 roku i dopiero przy okazji następnego wojażowania w tamtych stronach udało mi się znaleźć do niej drogę. Tak naprawdę nie była to prawdziwa droga, tylko marsz przez zaorane pole... 

Byłam zaskoczona urodą tego miejsca i jednocześnie brakiem jego popularności. Nie raz też dawałam temu zaskoczeniu upust i na blogu i w książce - jak to możliwe, że tak wyjątkowy zakątek nie przyciąga turystów i fotografów jak osławiona Vitaleta w Dolinie Orci? 

O niezwykłej kapliczce tak napisałam w Nieznanej Toskanii i Romanii. Gdzie Dante mówi dobranoc:

Śmiem twierdzić, że niemożliwością jest znaleźć to miejsce przypadkiem. Przede wszystkim dlatego, że w ogóle niewielu turystów zagląda do Mugello – mam nadzieję, że ta książka choć odrobinę to zmieni – a poza tym, nawet jeśli ktoś się tu pofatyguje, to raczej skieruje swe kroki do Vicchio, do Domu Giotta i tyle. Natomiast kapliczka, o której mowa, stoi sobie w polu, z dala od drogi, która to, nawiasem mówiąc, prowadzi donikąd. Trzeba mieć naprawdę dobrze wyostrzony wzrok i potrzebę zaplątania się w najmniej popularne tereny, by znaleźć tę toskańską perełkę, której nie powstydziłyby się ani Orcia ani Chianti.

Pamiętam dokładnie, że za pierwszym razem, kiedy zobaczyłam ją z daleka, natychmiast przykuła moją uwagę, głównie za sprawą dostojnego otoczenia, w postaci strzelistych cyprysów. Nijak jednak nie mogłam znaleźć drogi, by się do niej zbliżyć. Wydawało mi się, że nie ma innej opcji, tylko trzeba przemknąć przez prywatne posesje.

Tak czy inaczej, miejsce to nie dawało mi spokoju i obiecałam sobie, że choćby nie wiem co, przy następnej okazji muszę tę drogę odnaleźć. Kilka tygodni później, zaraz po tym jak odnalazłam dojście do zaginionej stacji (...), znalazłam też drogę to pocztówkowej kapliczki.

Ukryta w cieniu cyprysów, które jakby specjalnie chciały ją ochronić przed spojrzeniami ciekawskich, cappellina della Bruna stoi w tym miejscu już od kilku wieków.

Aby ją odnaleźć, trzeba dojechać samochodem do Località Piazzano i dalej iść przez prywatne pole. Kapliczka poświęcona została błogosławionemu Giovanni Bruni, który urodził się w tym samym miejscu, gdzie znany wszystkim Giotto – w Vespignano, w 1234 roku i zmarł we Florencji w roku 1331. Dożył imponującego jak na tamte czasy wieku. Legenda mówi, że właśnie to miejsce, w szczerym polu, około 300 metrów od kościoła San Martino, stojącego tuż obok domu Giotta, było dla młodego Giovanniego Bruni miejscem modlitwy i wyciszenia. Według lokalnych tradycji i podań woły miały same kontynuować pracę w polu, podczas gdy Bruni oddawał się modlitwie.

Wnętrze maleńkiej kapliczki kryje prawdziwy skarb – fresk z połowy XV wieku, który prawdopodobnie jest dziełem malarza z Florencji, Paolo Schiavo – ucznia Andrei del Castagno tudzież Paola Uccello. Malowidło tkwi tu od wieków, już ledwo widoczne, zatarte przez czas, niczym niezabezpieczone, dziewicze sacrum w szczerym polu...

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

Tym razem postanowiliśmy dojść do Cappelliny od strony Domu Giotta. Ta trasa również nie jest oczywista. Przede wszystkim szlak w żaden sposób nie jest oznaczony, nie ma nawet najmniejszej tabliczki informującej o istnieniu kapliczki i w końcu trzeba przejść polną drogą przez prywatne posesje. Krótko mówiąc - jeśli się nie wie czego się szuka, to się tego nie znajdzie. Trafić do niej przypadkiem jest niemożliwością. 

Za ostatnimi zabudowaniami - w jednym z nich, ktoś urządził nawet agroturystykę ze stadniną - rozciąga się piękna łąka. Na jej środku stoi majestatyczny dąb, na którym skauci - tak przypuszczam - zbudowali nawet domek zabaw, a na jednym z konarów zawieszono huśtawkę, która była dla mnie wczoraj najpiękniejszym prezentem - czy też pięknym dodatkiem do wyjątkowego grudniowego dnia. 

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

Mam do huśtawek słabość od zawsze, a mój pesel nic a nic tej "słabości" nie zmniejsza i na pewno nie będę się tego wstydzić. Każda napotkana huśtawka jest "moja" - może z wyjątkiem tych na placach zabaw dla bobasów, ale już huśtawka w TAKIM miejscu, z widokiem na łąki, po których biegał mały Giotto, z zarysem Alpi Apuane w oddali, z Falteroną za plecami, z kolorami zagubionego listopada, ze słońcem, które kładąc się do snu łagodnie maluje burgundem sznur Apeninów... To jest inna jakość huśtania! Taka huśtawka powinna być objęta patronatem UNESCO. 

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.
Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

I tak oto pięknie było do wieczora, a potem nagle chlast i dopadł mnie dół jak Rów Mariański. Skończyło się moje listopadowe bumelowanie, na starcie już był grudzień z poniedziałkiem w gotowości i jak tsunami powróciły zaległości, sprawy ważne i trudne, problemy, wątpliwości i milion innych drobiazgów, które bynajmniej skrzydeł nie przyprawiają. 

Niech ten grudzień będzie łaskawy, niech się wszystko poukłada... Niech mnie jakaś mądrość natury oświeci, bo o dobrych doradców jest trudno. Mam nadzieję, że w myśl starej, dobrej filozofii "co nas nie zabije i tak dalej..." jakoś to będzie. Ale o dołach, dołkach i podkopach już innym razem. 

Dobrego tygodnia! 

OŚWIECIĆ to po włosku ILLUMINARE 

Mugello, Giotto, Cappella della Bruna, Gdzie Dante mówi dobranoc.

teatr

Improwizacja na marradyjskiej scenie, czyli popisowe wyjście listopada

niedziela, grudnia 01, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Spektakl zaplanowany w naszym marradyjskim teatrze na 30 listopada był dla mnie kropką nad "i", przysłowiową wisienką na torcie tego jakże nielubianego miesiąca. Już wczoraj dałam upust kipiącej we mnie euforii na moich social mediach. Takiego listopada to naprawdę świat nie widział!

I pomyśleć, że niepozorny, a wręcz cieszący się podłą sławą listopad przyniesie tyle dobrego... 

Na zakończenie Teatro degli Animosi, uczta dla ducha, pożywka dla dobrego humoru!

Improwizacja jest według mnie najtrudniejszą teatralną formą. Wymaga kreatywności, fantazji, swobody i refleksu oraz ogromnego dystansu do siebie. Wczoraj znów pełna byłam podziwu dla śmiałków na scenie - bo dla mnie trzeba mieć do tego - pozwolę sobie na kolokwialne określenie - "nie powiem co" jak berety.

Zabawne, rubaszne, bez hamulców i granic, bez scenariusza, plastyczne, inspirujące, zaskakujące i nieprzewidywalne. 

Wspaniały wieczór, który fotografowałam z największą radością. Łapać w kadrze miny, grymasy, gesty, jest jednym z moich ulubionych rodzajów fotografii. Żadnej pozy! Ja sama w pozie stać nie lubię, bo poza jest właśnie pozą, a nie błyskiem naturalności. Tutaj prezentuję tylko część kadrów. Kto chciałby zobaczyć szerszą relację zapraszam na mój fotograficzny fanpage

Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia

Oczywiście nawet w improwizowanym spektaklu musi być ktoś, kto trzyma stery tej szalonej łajby i dyktuje rytm. Aktorzy występują ubrani na czarno, a numery na koszulkach są używane zamiast imion. Na końcu ogłaszany jest zwycięzca czy zwyciężczyni, to znaczy osoba, która najbardziej chwyciła publiczność za serce. 

Tak jak poprzednio, również tym razem do marradyjskiej grupy Per non perir d'inedia dołączyli aktorzy z bolońskiego teatru. 

Tym sposobem "in bellezza" (w pięknym stylu), jak mawiają Włosi zamknął się mój listopad i po cichu marzy mi się, żeby w takim też duchu minęła cała zima. 

Tymczasem niedziela 1 grudnia obudziła się z oślepiającym słońcem i rześkim oddechem. Na dziś w planach małe wojażowanie, ale w którym kierunku - tego nie wie jeszcze nikt. 
Pięknego dnia! Pięknego grudnia!

Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia
Dom z Kamienia, spektakl, Marradi, Compagnia per non perir d'inedia