Viareggio - katastrofa kolejowa i street art
poniedziałek, listopada 04, 202429 czerwca 2009 roku w Viareggio miała miejsce katastrofa kolejowa - jedna z najtragiczniejszych w całej historii włoskich kolei, w której życie straciły 32 osoby, a wiele zostało rannych.
Tuż przed północą w pobliżu stacji Viareggio wykoleił się pociąg towarowy transportujący gaz. Wykolejenie okazało się dramatyczne w skutkach, bowiem jedna z cystern przewróciła się, w następstwie czego wyciekł z niej przewożony gaz, a to oczywiście spowodowało gigantyczną eksplozję i pożar, który rozprzestrzenił się na najbliższe zabudowania. Jedenaście osób zginęło na miejscu, pozostałe zmarły w kolejnych tygodniach na skutek poparzeń. Świadkowie porównali zdarzenie do apokalipsy. Wśród ofiar były też dwie osoby, które zmarły na zawał serca wywołany szokiem.
Niektóre z najbardziej uszkodzonych budynków zostały wyburzone. Zdemontowana została również kładka biegnąca wcześniej nad torami, która niemal stopiła się od wysokiej temperatury. Łączyła ona via Burlamacchi i via Ponichielli.
I właśnie w tym miejscu przy via Ponichielli, gdzie przed tragedią znajdował się 10 peron, w 2019 roku, czyli w dziesiątą rocznicę tragedii, narodziła się inicjatywa, która miała na celu upamiętnić ofiary tamtego zdarzenia - Binar10. Jej pomysłodawczyniami były kobiety z organizacji Soroptimist International Club di Viareggio - Versilia przy współpracy gminy oraz stowarzyszenia Il Mondo Che Vorrei.
Długi mur, wzdłuż którego dziś biegnie ścieżka rowerowa stał się prawdziwą galerią street art. Do pracy ruszyli najbardziej znani włoscy artyści, których murale i graffiti możemy oglądać w wielu innych miastach - wśród nich Blub, Ache77, mīlĕs, Marco Fine, Oblo i inni.
Murale przy via Ponichielli były moim pierwszym sobotnim celem. Do street artu mam słabość od dawna, a w przypadku Viareggio tutejsze Art - powinno być pisane wielką literą. Nawet jeśli powód, dla którego w tym właśnie miejscu powstały murale ściska ze smutku za gardło, to podziwianie ich jest prawdziwą przyjemnością. Spacer wzdłuż muru to jak odwiedzenie galerii sztuki pod gołym niebem.
Prace artystów z 2019 roku nie były tylko jednorazową akcją. Od tamtej pory każdego roku w czerwcu przybywają nowe malowidła. Na murze zostało jeszcze dużo wolnego miejsca i mam nadzieję, że ta tradycja będzie trwała nadal.
Zanim obejrzałam i sfotografowałam wszystkie murale, zrobiło się południe. Wiedziałam już na pewno, że do Torre del Lago nie ma się nawet sensu przymierzać. Skierowałam zatem kroki w stronę mola, aby przywitać się z listopadowym morzem. Spóźnione pociągi okroiły bardzo mój czas, więc dreptałam niemal jak kiedyś Korzeniowski na olimpiadzie i w duchu śmiałam się sama z siebie, że w takim tempie kroku umie dotrzymać mi tylko jedna osoba - Mikołaj. Trochę żałowałam, że go ze mną nie ma, bo ze wszystkich osób, które znam on właśnie jest największym wielbicielem street art.
Kto lubi sztukę uliczną, ten powinien koniecznie do Viareggio zawitać, gdyż via Ponichielli nie jest jedynym miejscem, w którym możemy podziwiać murale. Już jutro zabiorę Was nie tylko na molo, ale w jeszcze jedno miejsce, któremu do "wygłaskania" na pewno jest daleko.
Pięknego tygodnia!
Katastrofa w Viareggio nazwana została STRAGE di VIAREGGIO - STRAGE to znaczy MASAKRA.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze