Równowaga w przyrodzie i nadzieja, czyli aktualności w Domu z Kamienia
czwartek, listopada 07, 2024- Zadowolony?
- Bardzo.
- Musimy nadać mu jakieś imię.
- Grzegorz - Mikołaj odpowiedział bez chwili wahania.
- Żartujesz? Myślałam raczej o czymś w stylu "Czarna Strzała"...
- Co? To takie niefajne. Przecież nawet groźnie brzmi, nie słyszy? Grzegorz... Albo Władziu.
- Władziu????
- A czy Mama zna jakiegoś niemiłego Władzia?
W zeszłym tygodniu Mikołaj znalazł auto i w miniony poniedziałek byliśmy umówieni na dopełnienie formalności. Kiedy jednak w czwartek poszłam z Mario na kartki spacer i zdałam mu relację z naszych poczynań i zamiarów, ten zaczął mi "suszyć głowę": po co ten pośpiech, a co to za auto, etc... Powiedzmy, że mieliśmy małe spięcie. Finał tego był taki, że chciał nie chciał zasiał w mojej głowie milion wątpliwości i dopiero wtedy mnie olśniło, że nawet nie napisałam o naszych poszukiwaniach na lokalnej marradyjskiej grupie.
Szybko nadrobiłam to niedopatrzenie i dosłownie dwie godziny po tym, jak ukazało się nasze ogłoszenie odezwała się do mnie dobra znajoma, powiedziałabym nawet "z bliskiej rodziny" z propozycją nie do odrzucenia. Tak oto przetasowały się karty pierwotnych planów i zamiast w poniedziałek sfinalizować wstępnie umówiony zakup, pojechaliśmy do Florencji obejrzeć nasze przyszłe auto. To oglądanie było oczywiście czystą formalnością.
Po wszystkim, kiedy mieliśmy jeszcze sporo czasu do odjazdu pociągu, szczęśliwi (Mikołaja mina to tylko maska do selfie z Matką) urządziliśmy sobie długi spacer od Cascine do centrum. Pogoda była wymarzona, światło aksamitne, a miasto powoli zaczynało zalewać złoto przedwieczornej pory. Jeszcze jedna chwila do zabutelkowania. Przez moment kusiło nas, żeby wdepnąć do jakiegoś muzeum czy na wystawę, ale ostatecznie "zostaliśmy na ulicy" ciesząc się niespiesznym czasem.
I kiedy tak po wszystkim pogodni i zrelaksowani czekaliśmy w końcu na pociąg, przyszła wiadomość od Bolońskiego Dziecka, któremu tego dnia zaleciłam podejście na pronto soccorso. Od dwóch dni coś złego działo się z samopoczuciem, więc pomyślałam, że lepiej dmuchać na zimne, tym bardziej, że ja na odległość nic nie mogę zrobić. Wiadomość z Bolonii zmiotła beztroskę i radość jak wybuch bomby atomowej. Przeczytałam opis badania i nogi się pode mną ugięły. Dziś mogę już o tym pisać na spokojnie, bo szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło i w rezultacie to, co tak strasznie wyglądało okazało się TYLKO ostrą anginą. Noc była zarwana, bo Dziecko zwolnione zostało do domu dopiero przed 3 w nocy.
Na Santa Maria Novella czułam się tak, jakbym znów od losu dostała "pod żebra". Jedno idzie pięknie, to dla równowagi chlast! Powtarzam sobie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, choć jeśli tak byłoby w istocie, to powinnam być już jak jakiś Robocop.
Przy okazji dziękuję z całego serca kochanej H., która już drugi raz w moim życiu pomogła mi nie rozpaść się na kawałeczki. Grazie <3
Tak czy inaczej - wracając do rzeczy przyjemnych - od najbliższego poniedziałku rodzina Domu z Kamienia powiększy się o Grzegorza, Władzia, czy też Czarną Strzałę. W końcu będziemy mieć pierwszego grata i mam nadzieję, że to da nam więcej wolności i możliwości i że przede wszystkim Mikołaj pojutrze zda egzamin koncertowo.
Poza tym nie brakowało w tych dniach spacerów i jesiennych impresji, które szczególnie w stresie są jak najlepszy terapeuta. Była piękna łąka, była Świątynia Dumania i było nawet leżakowanie na Łące Dyzia. Było ciepłe słońce, kolory, wietrzenie głowy, kilometry i nawet skromne przewyższenia...
- Popatrz! Spadają suche liście, a pod nimi są już gotowe pączki.
- Rzeczywiście - Mario szczerze się zdziwił.
- To daje nadzieję...
Nadzieją najlepsza towarzyszka. Dobrze mieć ją w swojej prywatnej Drużynie Pierścienia.
Pięknego dnia!
COMPAGNA to po włosku TOWARZYSZKA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
...Brzęczyszczykiewicz oczywiście!
OdpowiedzUsuń