Castellone, szkolne ciekawostki, czas dla siebie i kilka słów o nowej książce

czwartek, listopada 14, 2024

Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc

Środa jest teraz dniem, kiedy mam nieco więcej czasu, ponieważ Mikołaj wraca do domu dopiero na kolację. Musi odpracować przed maturą godziny w ramach "Alternanza schola-lavoro". Jest to format nauczania, który wprowadziło ministerstwo edukacji i obejmuje ostatnie trzy klasy liceum. Dzieciaki muszą odpracować x godzin we wskazanych firmach, muzeach, fundacjach czy instytucjach. Jest to dla nich okazja do spróbowania czegoś nowego i posmakowania dorosłego życia. Jeśli zdarzyło Wam się kiedyś uczestniczyć na przykład w dniach FAI we Włoszech, to na pewno mieliście okazję widzieć młodzież przy pracy, bo zazwyczaj to licealiści wchodzą w rolę przewodników. Muszą takich godzin do matury zebrać konkretną ilość i tak w tym roku Mikołaj udziela się w lokalnej redakcji. 
 
Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc

Wczoraj zatem korzystając z wyjątkowej urody dnia zjadłam bez zbytnich ceregieli resztki z kolacji, a potem złapałam Nikona i wyszłam z domu, żeby z pauzy między lekcjami wycisnąć jak najwięcej. Nie siliłam się na oryginalność, bo nie o nią w marszu musi chodzić. Postanowiłam wejść znów na Castellone, tylko tym razem starym szlakiem, którym nie szłam już od dawna. I kiedy tak dreptałam pod górę, uświadomiłam sobie, że jest to w ogóle pierwszy szlak jaki przeszłam w Apeninach...

Gdyby mi szesnaście lat temu, ktoś powiedział, gdzie będę dziś, w życiu bym nie uwierzyła, ale oto jestem - właśnie tu, gdzie miałam być.

Nie doszłam do samego Castellone, tylko tuż pod szczytem skręciłam w prawo, aby zatoczyć szeroką pętlę i wrócić na dół przez Łąkę Dyzia. Resztki fortecy sfotografowałam natomiast z każdej strony i tu dla przypomnienia czym w ogóle jest Castellone, znów posłużę się moim własnym cytatem. Marradi jest bowiem punktem wyjścia dla mojej opowieści o Nieznanych Toskanii i Romanii - Gdzie Dante mówi dobranoc:

(...) Na terytorium Marradi i okolic już od starożytności mieszkali Etruskowie, potem ziemie te zostały zdobyte przez Galów z Francji. Niewykluczone, że właśnie dlatego miejscowy dialekt budzi skojarzenia z francuskim. Uważa się, że już w I wieku naszej ery na miejscu obecnego miasteczka istniała fortyfikacja, która służyła jako punkt do monitorowania drogi łączącej Faenzę, Florencję i Lukkę. Osada, z której wieki później narodzi się Marradi, stała się idealnym przystankiem dla wędrowców. W tamtym czasie miejsce to nazywano Castello. 

Wokół Castello rozciągały się inne posiadłości i gospodarstwa, tzw. poderi. Podobno jedno z nich nosiło nazwę „Marrato”, co znaczyło mniej więcej „przekopane” (tak jak przekopany jest ogródek). Jedna z najbardziej prawdopodobnych tez zakłada, że od tego właśnie słowa pochodzi obecna nazwa miasteczka – Marradi (...)


Dziś już zbyt wielu pól uprawnych tu nie ma. Wzgórza porośnięte są lasami – w tym, w dużej mierze – gajami kasztanowymi, ale resztki castello di Castiglionchio – dawniej nazywane „Castrum Leonis”, a dziś po prostu Castellone – przetrwały i są jednym z najbardziej charakterystycznych punktów całej gminy.

Wieża, a tak naprawdę dwie – jedna nie została odbudowana i pozostaje w ukryciu – to resztki fortyfikacji z 1123 roku, należącej do rodu Pagani, dominującego w całej sąsiedniej dolinie Senio. Zniszczony został przez faentyńczyków, którzy wciąż toczyli z nim walki. 

Ze względu na strategiczne położenie fortyfikacji, Pagani zdecydowali się przekazać ją Republice Florencji. Pod koniec XIII wieku Castellone poważnie ucierpiało w silnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło te tereny.

Dziś wieża administracyjnie należy do Biforco, które z kolei przyklejone jest do Marradi. Niektórzy traktują Biforco niemal jak dzielnicę miasteczka. Tu mieszkam ja. U stóp dawnego zamku. 

Z Biforco na Castellone prowadzą trzy szlaki – dwa dłuższe i łagodne, trzeci dosyć stromy, ale też dużo krótszy. Tak czy inaczej, są jak wstępna degustacja tutejszych tras, albo jak antipasto do poważnego trekkingu. Wyprawa na Castellone to pierwsze posmakowanie, czym jest wędrowanie po Apeninach. Ręczę całym sercem, że potem chce się wędrować bez końca…


Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc

Zatrzymałam się wczoraj na grani, którą zdobi pióropusz cyprysów. W czułym listopadowym słońcu usiadłam na jednym z kamieni, wyciągnęłam notes i zaczęłam pisać. Nareszcie miałam czas dla siebie. Liczyłam, że ten moment przyjdzie wcześniej, a tu nie wiedzieć kiedy i zrobiła się już połowa listopada. 

Rok temu byłam przekonana, że o tej porze moja czwarta książka będzie już stała na księgarnianych półkach i znajdzie się na wielu listach świątecznych prezentów , tymczasem tak się nie stało, a ponieważ niektórzy z Was podpytują mnie o kolejną publikację przed świętami, pomyślałam, że tu w kilku słowach wyjaśnię opóźnienie. 

Tekst książki wiosną był praktycznie gotowy, ale właśnie wtedy przez moje/nasze życie przetoczyło się tsunami, po którym już nic nie było takie samo. Wiedziałam, że książka nie będzie mogła być opublikowana w takiej formie jak była, ale długo nie wiedziałam jak mam ten temat "ugryźć". Olśnienie przyszło dopiero latem, o czym zdaje się na blogu wspominałam, tylko niestety potem pracowita jesień pozbawiła mnie kompletnie czasu na moje własne sprawy i tak dopiero teraz zabrałam się za przeredagowywanie tekstu. 

Gdybym mogła skupić się tylko napisaniu - przynajmniej przez jakiś czas - pewnie wystarczyłby miesiąc, żeby tekst ruszył dalej, ale ponieważ łapię na pisanie jedynie chwilki pomiędzy lekcjami i innymi działaniami, a do tego, kiedy mogę, sprzeniewierzam czas na trekkingowanie, dlatego trwa to nieco dłużej niż przewidywałam.  

Faktem też jest to, że w ostatnich miesiącach miałam mało czasu dla siebie samej... I mam nadzieję, że przynajmniej zimą się to zmieni. 

Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc

Poproszę zatem o jeszcze chwilę cierpliwości. Książka się pisze i dopieszcza, a że nie jest to już żaden przewodnik tylko opowieść wyjątkowo osobista, wymaga to odrobiny więcej czasu, wolnej głowy i skupienia. 
Poza tym muszę wzmocnić moje internetowe narzędzia, żeby ta książka miała szansę dotrzeć do szerszego grona, gdyż po trzech doświadczeniach wydawniczych, tym razem zdecydowałam się wydać ją samodzielnie. 

Choć nie raz moje zdjęcia na social media podpisałam hasztagiem #pisarka, to w głębi serca poczuję się nią, dopiero wtedy, kiedy światło ujrzy właśnie TA książka. Za nią, mam nadzieję, będą następne... 

Przy okazji znów zwrócę się z tą samą prośbą oczywiście do tych, którzy obecni są w social media - jeśli znajdziecie chwilę, żeby udostępniać czy komentować moje internetowe poczynania, będę Wam bardzo wdzięczna. Sensowny ruch na moich profilach jest największą pomocą w kwestii "narzędzi" w promowaniu mojego pisania. Pisząc "sensownych" mam na myśli na przykład komentarz, który składa się z kilku słów. Stickery czy emotki nic dla algorytmów i zwiększenia popularności nie wnoszą. To samo dotyczy udostępnień, podobno udostępnienie z dodanym komentarzem ma o wiele większą siłę przebicia. 
Dodatkowo hasztagi - sama niezmiennie próbuję wypromować własne: #domzkamieniacom, #kasiazdomuzkamienia, #sekretyflorencji, #gdziedantemowidobranoc, #trochęinnatoskania, #nieznanetoskaniairomania.   

Za każdą reakcję już teraz z serca Wam dziękuję i mam nadzieję, że tą książką uda mi się pięknie za to odwdzięczyć. 

Dobrego dnia!


Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia Gdzie Dante mówi dobranoc

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze