Lśnienie, botoks i fantazje podróżnicze
czwartek, października 17, 2024- Zobacz co mi wyskoczyło! - zaprezentowałam prawy profil, kiedy o świcie siedzieliśmy przy stole.
Mikołaj zmrużył oczy i w odpowiedzi tylko się skrzywił z nieukrywanym obrzydzeniem.
- Chyba po raz pierwszy w życiu mi takie zimno wywaliło.
- Zimno? - Popatrzył zdziwiony w stronę okna.
- Tak się tylko mówi.
- Przecież jest ciepło... - przyjrzał mi się znów i zaraz skwitował - wygląda jakby sobie jakieś botoksy robiła.
- Dziękuję.
Dziecko prawdę ci powie...
Wyglądam jak nie powiem co. Całe szczęście, że się dziś na żadnej wizji nie muszę prezentować, nie licząc oczywiście lekcji. Goście mam nadzieję przymkną oko na mój mało wyjściowy uśmiech. Oczywiście jak na złość najbliższe dni będą obfitować w spotkania, ale jak to się mówi - ważniejsze jest wnętrze - więc nie będę się fasadą przejmować.
Zdeformowane usta to i tak nic w porównaniu z dyńką... Już dawno nie było sceny jak z filmu The Shining. Nie wiem dlaczego, ale kiedy mowa o znienawidzonej przypadłości, to ona tak mi się zawsze w myślach filmowo personifikuje. Jej Wysokość Zmora, która zagląda przez szparę w drzwiach i cedzi z uśmiechem pełnym obłędu: To jaaaa...
Myślę, że wszystko to razem, to nic innego jak bunt ciała na narzucone mu tempo. Stres ostatnich tygodni też nie jest na pewno bez winy. Dołożył swoje do chronicznego zmęczenia i tak oto powstała mieszanka wybuchowa.
Tymczasem do Marradi dotarli kolejni październikowi Goście, następni są w drodze, a jeszcze następni pakują walizki. Będzie się działo! Ja tymczasem będę kursować pomiędzy naszą doliną i Ukochaną, w której to zaplanowane mam dwa spotkania, na myśl o których już się uśmiecham - uśmiecham półgębkiem, na tyle na ile "skwara" na ustach pozwala.
- Gdzie ja mógłbym polecieć? - Mikołaj przy obiedzie przegląda stronę z tanimi lotami - Catania za 39 euro, Bordeaux za 50, Frankfurt za...
- Za ile ta Catania? Jak ja marzę o Sycylii...
- Gdzie ja mogę polecieć tak, żeby było blisko?
- Catania? A może Malta?
Na Maltę aż czoło marszczy z oburzenia.
- O! Sztokholm!
- Rzeczywiście bardzo blisko...
Tak sobie tylko fantazjujemy na okoliczność długiego weekendu. Mikołaj i tak pewnie wyląduje w jednym z naszych apenińskich szałasów, a ja będę szczęśliwa jeśli uda mi się wyrwać do Pizy albo Livorno. I tyle będzie naszego wojażowania.
Deszczowy front przytelepał się zgodnie z prognozami. Ma nam bruździć w pogodzie przez najbliższe trzy dni. Mam nadzieję, że się tylko z tym brużdżeniem do niedzieli upora, bo przed nami trzecia niedziela kasztanowa.
Pięknego wieczoru!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze