Krótki spacer po październikowym Urbino
wtorek, października 15, 2024- Italiani? - zapytała przygarbiona staruszka, kiedy spacerowaliśmy widowiskową aleją u stóp Palazzo Ducale.
- Sì - przytaknęłam, bo domyślałam się, że chodzi o znajomość włoskiego, więc nie było sensu tłumaczyć zawiłości.
- Musicie iść tam! - wyciągnęła rękę w stronę półkolistego muru - jedno niech stanie z jednej strony, drugie z drugiej i mówcie do siebie.
- Aaa! To pewnie telefon bez kabla - wyjaśniłam mojemu Gościowi.
- Wyznaj jej tam miłość! - starowinka w beżowym, trochę za dużym prochowcu zwróciła się już tylko do niego. Ucieszyłam się, że mój Gość nie mówi po włosku i oczywiście nie spieszyłam ani z tłumaczeniem, ani też z wyjaśnieniem kobiecie, że to absolutnie nie jest "tego rodzaju" spacer.
Zamieniliśmy dwa słowa stojąc na dwóch krańcach ceglanego muru trochę na próbę, choć chyba bardziej żeby sprawić radość staruszce, która obserwowała nas z daleka, czy aby zrobiliśmy tak, jak przykazała. Chwilę postała, po czym oddaliła się jesienną aleją w poszukiwaniu innych turystów, którym mogła zdradzić jeden z sekretów Urbino.
Telefon bez kabla jest w wielu miejscach - na przykład w Bolonii, natomiast o tym w Urbino przyznam uczciwie, że nie wiedziałam. Interesująca jest przede wszystkim sama konstrukcja. Półkolisty mur i rampa są pamiątką po istniejących w tym miejscu w epoce Renesansu ogromnych kręconych schodach, które łączyły dolny plac - dziś wspaniałe belvedere - z Palazzo Ducale.
Pod schodami znajdowały się książęce stajnie, w których trzymano około 300 koni! Plac natomiast powstał po to, by karoce miały pole manewru.
Jest to - moim zdaniem - obok Parco della Resistenza jedno z najbardziej widowiskowych fotograficznie miejsc w Urbino, skąd można podziwiać całą okolicę. Majestat książęcego pałacu pnie się do nieba, aleja kasztanowców jest o tej porze pełna nastrojowego światła, a z tarasu widokowego rozciąga się zachwycająca panorama na Appennino Umbro-Marchigiano.
Nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie samego Palazzo Ducale, bo pora zrobiła się już późna. Jeśli chodzi o wnętrza - zwiedziliśmy tylko Duomo, o którym szczegółowo opowiadam w jednym z filmów, jaki możecie nadal obejrzeć na kanale YOU TUBE...
Przy okazji pora na małe w tej kwestii wyjaśnienie. Od dawna nie pojawił się żaden nowy filmowy materiał, ale mam nadzieję, że zmieni się to wiosną. Niestety prowadzenie kanału jest bardzo kosztowne, a nasza popularność, czy raczej "niepopularność" nie pozwala na to, aby efekty naszej pracy zasiliły i tak skromne budżety - wręcz przeciwnie. Musieliśmy więc na chwilę zatrzymać się z nowymi projektami. Nie sprzyja też królująca i nabierająca siły tendencja, która nie do końca zgodna jest z moją filozofią. Wszystko w tej chwili sprowadza się do tzw. "shortów", a bajanie nie cieszy się chyba powodzeniem.
Rozmyślamy, co zrobić z tym fantem, ale przyznaję, że bardzo mi tego braterskiego youtubowania brakuje. Wspólna pasja, tworzenie i chęć zrobienia czegoś wyjątkowego dodawała mi skrzydeł, nawet jeśli oddźwięk był mizerny.
A wracając do sobotniego spaceru dodam tylko, że tym razem zatrzymałam się dłużej przed Ostatnią Wieczerzą Barocci, która jest najcenniejszym dziełem, jakie znajduje się w tutejszym Duomo. Pomyślałam też, że może czas rozszerzyć rzucone kiedyś samej sobie wyzwanie "obejrzę na żywo wszystkie Ostatnie Wieczerze Florencji" - na szersze terytorium, na pozostałe regiony...
W czasie, który wcale do łatwych nie należy to weekendowe wojażowanie było miłym przerywnikiem. To nic, że w niedzielę wieczorem padłam jak nieżywa, tego, co widziałam, czym żyłam, co wywołało uśmiech - tego już mi nikt nie zabierze.
Kiedy szliśmy do auta, sinusoidę szczytów Apeninów spowijał już lekki przedwieczorny woal. Tak naprawdę wcale nie miałam ochoty odrywać się od stolika na Belvedere. Mogłam tak sączyć to moje prosecco i sączyć i przez chwilę nie myśleć o tych wszystkich ciężarach leżących odłogiem na ramionach.
Mojemu Gościowi dziękuję z serca za sobotnie wojażowanie i za towarzystwo w czasie kasztanowej niedzieli.
Październik dobił do półmetka. Przed nami jeszcze dwie niedziele, a do Marradi zmierzają kolejni Goście. Mam nadzieję, że pogoda wypnie się na mało optymistyczne prognozy.
Dobrej nocy.
Ps. Do oglądania starych filmów na YT niezmiennie zapraszam.
ODRYWAĆ SIĘ - STACCARSI
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu, to nieprawda że na bajanie teraz nikt nie czeka. Ja jestem fanką Twoich opowieści w każdej postaci, a na filmach mam jeszcze bonus w postaci pięknych widoków. Proszę nie porzucają tej działalności, czekam na nowe filmy, pozdrawiam Brenda
OdpowiedzUsuń