Kasztanowa niedziela bez kasztanowej SAGRY
poniedziałek, października 21, 2024W całej historii "Sagra delle Castagne" nie zdarzyło się nigdy, żeby impreza w ostatniej chwili została odwołana. Mogła być w deszczu, w złej pogodzie, mniej udana, ale BYŁA! To jest przecież integralna część tożsamości naszej gminy. Trudno sobie nawet wyobrazić niedzielę październikową bez sagry...
Tymczasem po minionej niedzieli nie trzeba już tego sobie wyobrażać - oto po raz pierwszy w historii sagra została odwołana z powodu intensywnych opadów, które znów zawaliły drogi błotem i narobiły bałaganu w dużej części Emilii-Romanii. U nas był tylko irytujący, niezmordowany deszcz, ale co z tego, jeśli z większością dróg zależymy właśnie od Romanii.
Gdyby chodziło tylko o mnie, machnęłabym ręką i wykorzystała taki dzień na nadrabianie zaległości. Ja będę mieć przecież następną imprezę już za tydzień, a tymi, które do tej pory miałam, mogłabym obdzielić cały pułk Gości, więc nie muszę po niczym płakać. Jednak moi Goście, których jest aktualnie kumulacja i którzy przybyli do Marradi specjalnie na tę okoliczność?
Od lat namawiałam Przyjaciół, żeby wreszcie posmakowali naszych październikowych kasztanów. Odwiedzają zawsze Marradi w lipcu lub sierpniu, byli też w kwietniu i maju i nawet w listopadzie, a w październiku do tej pory jeszcze nie. I kiedy w końcu się zjawiają - sagry nie ma.
Oczywiście można było w Marradi tak czy inaczej pojeść kasztanów, bo dwa stragany, a może trzy czekały na tych, do których nie dotarły wieści o odwołaniu imprezy. Osób było całkiem sporo, a to świadczy tylko o tym, że nasze kasztanowe niedziele są tak kuszące, iż przybywających nawet zła pogoda nie odstrasza. Wiele miasteczek organizuje święto kasztanów, ale trzeba wiedzieć, że sagry marradyjskie są najważniejszą i największą tego typu imprezą w całej Toskanii.
Wczoraj po raz pierwszy na okoliczność kasztanowych dni zawitałam z Przyjaciółmi do Palazzuolo. Było to próba znalezienia choć namiastki tego, po co przyjechali. Sąsiednie miasteczko chwaliło się w social mediach, że Marradi imprezę odwołało, ale oni są zwarci i gotowi i z pysznościami czekają.
Deszcz siąpił niezmordowany, ale trochę straganów cierpliwie trwało. Stand gastronomiczny zorganizowany przez ProLoco serwował jedzenie - tu muszę przyznać, że wszystko było naprawdę przepyszne. W menu nawet typowe danie z Romanii - bruciatini w wersji z kasztanami. Myślę, że w następnych dniach zrobię je we własnej kuchni i dopiero wtedy podzielę się przepisem i opowiem o nim więcej, bo to przysmak
Po obiedzie przyszedł czas na zakupy na straganach, na torebkę caldarroste i vin brule'. Niedziela nie była absolutnie tym, czym miała być, ale na pewno nie można o niej powiedzieć, że była złym dniem. Wszystko zależy bowiem od nastawienia i towarzystwa, a na to, na co nie mamy wpływu, lepiej po prostu machnąć ręką.
Dziś przede mną wyjątkowo intensywny dzień - "dla odmiany". W planie spotkanie w Ukochanej, na które już nie mogę się doczekać. I tak karuzela kręci się dalej.
Pięknego poniedziałku!
PRZEDE MNĄ to po włosku DAVANTI A ME
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Hi hi a u nas piękna złota polska jesień. Dziś bez kurtki i szala nad rzeką oddałam się włoskiej lekturze w pełnym słońcu i przepięknych barwach jesieni otaczającej natury. I love Poland.
OdpowiedzUsuń