Italofilia i walce w kuchni Domu z Kamienia

wtorek, października 08, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
 
Po kolacji Mikołaj przynosi czasem gitarę do kuchni i gra... Gra i gra, a mnie się robi lżej na duszy. Czasem też śpiewa i wtedy zaprasza, żebym się przyłączyła do niego. Powiedzmy sobie uczciwie - nędzne jest to moje śpiewanie, ale jeśli dziecku nie przeszkadza, to chętnie z zaproszenia korzystam. Ostatnio po śpiewaniu zebrało się Mikołajowi do tańca. Och! Bardzo lubimy tańczyć. Nawet sobie w jeden z wieczorów obejrzeliśmy wspólnie Dirty Dancing.

- Który walc Mama chce? 
- Szostakowicza. 

Raz dwa trzy, rad dwa trzy - płynęliśmy sobie w naszym matczyno-synowskim walcu po skromnej, acz przestronnej kuchni Domu z Kamienia i było tak dobrze. Od Anny Kareniny, przez Gattopardo i Trędowatą, na Walcu Barbary kończąc. Głowa łapczywie chłonęła każdą sekundę, każdy jej ułamek zachowywała w pamięci jak najdroższy skarb. Jeśli dla mnie te przeżycia są tak cenne, być może równie wielką wartość mają dla Mikołaja. Lubimy celebrować wspólny czas.

- Musimy urozmaicić naszą choreografię. Trzeba się nauczyć obrotów - zarządziłam i zaraz zaczęliśmy próbować nowych figur. Nie wszystko nam wychodziło, ale obiecaliśmy sobie, że będziemy co jakiś czas nasze kroki doskonalić. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Kiedy przyłączam się wieczorami do głosu Mikołaja śpiewamy w trzech różnych językach, ale kiedy po południu wędruję sama i mam ochotę na odrobinę muzyki, w słuchawkach zawsze będzie brzmiała włoska muzyka. I ostatnio, kiedy tak sobie dreptałam, uświadomiłam sobie, że czas mija, a to moje włoskie fiksum dyrdum nic a nic nie osłabło.

Kiedyś, dawno temu - lat już minęło kilkanaście, po każdym powrocie z Włoch do Polski byłam nieznośna dla otoczenia. Interesowało mnie tylko to, co związane z Italią. Na stole zawsze włoskie potrawy, jeśli muzyka to włoska, jeśli film to włoski itd... itp... Mogłam rozmawiać na każdy temat, byle tylko ten temat krążył wokół Włoch. 

Wyobrażam sobie, że najbliższe otoczenie miało tej mojej Italii po kokardy. Pewnie większość myślała, że jak już kiedyś się przeprowadzę, to "mi przejdzie", Italia wyleczy mnie z samej siebie. 

Okazuje się jednak, że italofilia jest nieuleczalna, a terapia szokowa - czyli przeprowadzenie się do Włoch, może tylko spotęgować jej objawy. 

Nadal zatem w słuchawkach brzmi włoska muzyka (tu październikowo kilka propozycji: propozycja jeden, dwa i trzy), jeśli mam obejrzeć jakiś film to w pierwszej kolejności szukam, czy ukazało się coś włoskiego, podobnie z literaturą - zawsze wybiorę książkę po włosku, bo z takiej lektury mam większą radość i przyjemność. 

Choć z językiem włoskim pracuję wiele godzin w ciągu dnia, nadal jest on moją pasją. Uwielbiam jego dźwięk, melodię, uwielbiam mówić po włosku i słuchać włoskich rozmów, bo to jak pieszczota dla uszu, nic nie zgrzyta i nie trzeszczy. 

Kuchnia? Zawsze w pierwszej kolejności wybiorę coś "włoskiego", a jeśli jutro złapię złotą rybkę, która będzie chciała spełnić moje trzy życzenia podróżnicze, bez wahania - jeśli miałby to być egoistyczny wybór tylko dla mnie - podam włoskie destynacje... 
 
Nie wiem, czy to się leczy, ale jeśli nawet, to ja nie chcę o tym słyszeć. Tak jest dobrze, nawet jeśli nie zawsze jest różowo. 
Dobrego dnia!

LECZYĆ to po włosku CURARE 

Ps. Wiadomość z ostatniej chwili! Jak podaje dziennik Romanii il Piccolo grupa Mikołaja wygrała ostatecznie europejskie mistrzostwa VAP!

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze