Siła małych społeczności
wtorek, września 24, 2024Poniedziałek minął mi przede wszystkim na zamartwianiu się jak Mikołaj dotrze do domu. Miał wrócić z Francji dopiero po 20.30 więc nawet w normalnej sytuacji o tej porze można dostać się do Marradi jedynie autem, a co dopiero, kiedy przejezdność głównej drogi stoi pod znakiem zapytania. Miałam w głowie kilka opcji, ale żadna nie była ani prosta ani wygodna ani też tania. Mikołaj nie chciał prosić o nocleg nikogo z kolegów, co też doskonale rozumiałam, bo po podróży każdy jednak potrzebuje swojej łazienki i swojego łóżka.
Wszystko byłoby proste albo przynajmniej prostsze, gdybym miała własne auto, ale tego na ten moment nie ma - zaklinam w tym temacie mało przychylne ostatnio gwiazdy - więc gdybanie jest bez sensu.
Już rano pojawił się oficjalny komunikat, że trwa weryfikacja bezpieczeństwa drogi i w ciągu dnia nasza podstawowa łączność z Faenzą POWINNA zostać otwarta. Domyślałam się, że tak jak ja, pewnie i trzy czwarte gminy odświeżało wczoraj co pięć minut profil gminy na fb, w nadziei na dobre wieści.
Te dobre wieści przyszły po 18.00. Jednocześnie chwilę później rozkręciła się nad doliną burza... Nie jakaś wielka i gwałtowna - ot pierwsza jesienna burza ale nas teraz to nawet mżawka przyprawia o dreszcze.
Zostałam po lekcjach jak zahipnotyzowana przed komputerem, a głowa aż mi parowała od myślenia co tu robić. Zdesperowana postanowiłam napisać na naszych lokalnych marradyjskich grupach, w nadziei, że może jest w Faenzie ktoś, kto późno kończy pracę i kto będzie się późnym wieczorem przebijał do domu.
Nie minęło dużo czasu, kiedy odpowiedziała mi pierwsza osoba, a chwilę później kolejna. Oto siła małych społeczności! Przekazałam Mikołajowi kontakt i czekałam tylko na wieści, że już wsiadł do auta, że już minęli najgroźniejsze osuwisko... Jechanie po nocy w deszczu świeżo otwartą drogą nadal pełną błota było karkołomnym wyczynem. Z jednej strony cieszyłam się, że znalazłam dla Mikołaja "podwózkę", a z drugiej strony martwiłam się, czy osoba, która się zaoferowała jest dobrym kierowcą. Na szczęście Francesca odstawiła pod same drzwi całego i zdrowego Mikołaja niedługo po 22.00. W tym miejscu mogę tylko napisać - GRAZIE DI CUORE!
Godzinę przed Mikołajem bezpiecznie dotarli do Marradi również spodziewani goście, którzy wybrali drogę przez Modiglianę, więc w końcu mogłam odetchnąć z ulgą i iść spać.
Byłam wykończona emocjami i zamartwianiem się. Z tego wszystkiego nie zjadłam nawet kolacji i kiedy już położyłam się w łóżku sen za nic nie chciał się ze mną zaprzyjaźnić, więc dziś łatwo nie będzie, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, że deszcz ustał i że czeka nas ciepły, słoneczny dzień.
Od dziś zostaje przywrócona pomiędzy Marradi i Faenzą również łączność autobusowa, a zatem jeszcze jedno ufff... Mikołaj tak czy inaczej dziś na kontrolowanych wagarach, żeby odpocząć po wczorajszej wyprawie. Mam nadzieję, że jak już się wyśpi, to rozwinie strzępki super entuzjastycznych wrażeń, które wczoraj rzucił ostatkiem sił.
Teraz chyba już obydwoje wracamy do zwykłej rutyny. Jesień oficjalnie w kalendarzu, Mikołaj zaczyna na pełen etat rytm szkoła - dom, ja turystyczny wir, a w gajach dojrzewają kasztany...
Buona giornata!
CAŁY I ZDROWY - to po włosku SANO E SALVO albo ILLESO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze