Muzyczne wzruszenia i nie tylko muzyczne
czwartek, września 26, 2024Po perturbacjach pogodowych wrócił czas, kiedy nocą okno znów może być otwarte na oścież, wróciły przynajmniej na chwilę gołe nogi i wygrzewanie się na apenińskiej łące. Tak było wczoraj... Dziś niebo trochę się zasnuło i do końca nie wiedziałam jakie będzie miało zamiary, ale jednocześnie drzemała we mnie nadzieja, że nie jakieś "niecne" i deszczem podszyte, bo przecież plan czekał niezwykle miły i aktywny.
Abstrahując od pogody, środa była pierwszym od dawna zwyczajnym, najnormalniejszym dniem, bez gonienia, stresów jak wyjechać, czy też jak wrócić. Po pierwszej turze lekcji według starej ulubionej rutyny zrobiłam zakupy, przygotowałam obiad, a potem, nie czekając już na powrót Mikołaja, złapałam swoje fanty (aparat, książka, notes, poddupnik) i poszłam na jedną z odległych łąk, gdzie nikt mnie nie widzi, gdzie nikt mnie nie słyszy, gdzie jestem sama ze sobą i dla siebie. Poddupnik rozłożyłam z namaszczeniem i pogłaskałam z czułością, bo ostatni raz, kiedy się razem wygrzewaliśmy to było na mikro plaży na jednej z wysp Tremiti...
Rozczuleń tego dnia miałam więcej, bo po kolacji, kiedy już wróciłam z moich łąk i zamknęłam komputer po ostatnich lekcjach, Mikołaj wtarabanił się do kuchni z gitarą i znów urządził spontaniczny koncert. To są momenty, za którymi kiedyś będę bardzo tęsknić...
I na koniec najświeższe rozczulenie z muzycznym tłem. Czy pamiętacie mój niedawny wpis i wielkie marzenie Mikołaja? Dosłownie kilka dni po tej naszej rozmowie Iron Maiden ogłosiło tour 2025. W Italii zaplanowano tylko jeden koncert. Legendarna grupa wystąpi w Padwie 13 lipca. Dziś o 10.00 ruszyła sprzedaż biletów...
Myślałam, że mnie rozsadzi ze szczęścia, kiedy kilka minut po 10.00 mama przyjaciela Mikołaja napisała mi na WhatsApp - "Udało się! Mam dla nich bilety"! To ona wzięła na siebie dzisiejszą misję i tym sposobem mam już prezent na kolejne urodziny Bobasa, a my dwie mamy też spontaniczny plan na letni wieczór. Ten letni wieczór dopiero za milion dni, ale plany - nawet odległe - są taką miłą osłodą.
Tymczasem zaczął się towarzyski maraton - zaczął się przy spritzu, na szlaku, zaczął się przemiło i mam nadzieję, że w takiej aurze upłynie cała jesień.
Dobrej nocy!
UDAŁO NAM SIĘ to po włosku CE L'ABBIAMO FATTA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
O matko! A ja myślałam, że "poddupnik" to mój wynalazek:D Tak mówiłam na poduszkę, którą moja babcia kładła sobie na stołeczku. Barbara.
OdpowiedzUsuńJa mam nawet taki poddupnik górski profesjonalny:)
Usuń