Szlagier, który podsyca tęsknotę, obiad dla królowej i pracowita niedziela
poniedziałek, sierpnia 19, 2024W niedzielę po nocy czarownic odpoczynek był tylko pobożnym życzeniem. Zbiegły się bowiem jednego dnia wymiany turystów w dwóch apartamentach, które są pod naszą opieką. Normalnie ich przygotowanie i posprzątanie jest zadaniem Mikołaja, ale ponieważ ten wciąż wojażuje po dalekich krajach, obowiązki zostały scedowane na mnie... Tak się też złożyło, że pracowite było pod tym względem ferragosto i tak samo wyglądała ostatnia niedziela. Przyznaję, że po intensywnej nocy, nie był to szczyt marzeń, ale jak mus to mus i nie ma co narzekać. Radość miałam przynajmniej potem, bo czekała mnie nagroda w postaci obiadu w CasaGallo.
Tradycyjny mariowy grill chodził za mną już od kilku dni. Do tego sobota czarownic minęła na diecie zero kalorii, bo w tym całym zamieszaniu, emocjach i podekscytowaniu rolą wiedźmy, nie miałam głowy do jedzenia. Zjadłam tylko garstkę pomidorków z ogródka i właściwie tyle.
Wysprzątałam więc wczoraj to, co było do wysprzątania podpierając się nosem. W międzyczasie zadzwoniła stęskniona S. z zapytaniem, czy my nie znalazłybyśmy jakiegoś dnia we wrześniu czy październiku, żeby pojechać do Livorno. Po tym pytaniu zaraz przybyło mi sił i werwy. Livorno! Oczywiście, że tak! Jesienią w Livorno jeszcze nie byłam! Aż mi się buzia ucieszyła dookoła głowy na taki plan. Wrzesień i październik zapowiadają się bardzo intensywnie i towarzysko i pod względem planów wyjazdowych i oczywiście jeśli chodzi o festy i wydarzenia. Plany wyjazdowe nie są jakieś długodystansowe, raczej tuż za płotem (poza moim samotnym tripem), ale jest na liście nawet jedno nowe miejsce, więc cieszę się wariacko. A teraz do listy doszło jeszcze Livorno, więc cieszę się wariacko do kwadratu.
Obiad był genialny. Przede wszystkim marzyłam o tym, żeby usiąść do stołu i żeby ktoś pod nos podstawił i potem posprzątał, po drugie Mario tym razem przeszedł samego siebie. Mięso jak to mięso, pyszne, ale cukinia i przede wszystkim pomidory z ogródka, które nadział wyhodowanym przez nas czosnkiem i kaparami godne były poematów! Jakie to było dobre!!! Albo ja byłam taka głodna...
A w ogóle wcześniej, z samego rana Mario uraczył mnie na dzień dobry muzyką na WhatsApp. Była to tak naprawdę prowokacja z przymrużeniem oka. Oto ona również dla wszystkich Czytelników na dobry początek nowego tygodnia: L'ESTATE STA FINENDO. Tym, którzy języka włoskiego nie znają, wyjaśnię, że tytuł po polsku to "Lato się kończy". I wszystko w temacie...
Dlaczego prowokacja? Mario dobrze wie, jak bardzo lubię lato. Ja chyba cała jestem latem i w Marradi, kiedy gaśnie gwar Nocy Czarownic, wszystko się zmienia, choć taka naprawdę niewiele się zmienia i upalnego lata możemy mieć jeszcze dobry miesiąc, a czasem nawet więcej. Jeszcze prawie miesiąc wakacji, bo dzieciaki wrócą do ławek 16 września.
Chodzi jednak o to, że ta Noc Czarownic jest takim punktem zwrotnym, kulminacją wydarzeń, momentem, który już skłania do podsumowań, co było widać wczoraj na fb. Zrobiło się ckliwie i sentymentalnie. I jak tylko usłyszałam pierwsze dźwięki słynnego hitu, to aż mi łzy napłynęły do oczu. Ja chcę znowu czerwiec!!!! - odpisałam.
Niestety czasu nie da się zwolnić, zatrzymać, a tym bardziej cofnąć. Trzeba się cieszyć sierpniem, który mam nadzieję podaruje jeszcze kilka przyjemnych chwil.
Na starcie staje przedostatni już w tym roku sierpniowy poniedziałek, "dla odmiany" - bardzo pracowity poniedziałek.
DOBREGO DNIA!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze