Sierpniowe konfetti

wtorek, sierpnia 20, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Kwiaty lagerstroemi, nazywanej potocznie mirto crespo, zaczynają powoli opadać. Delikatne, kolorowe, jakby zrobione z krepiny, walają się po asfalcie i chodniku, dokładnie tak, jak konfetti, które ścielą ulice po nocy sylwestrowej. Te pięknie kwitnące drzewka zawsze będą przypominać mi o schyłku lata. Z nimi wiąże się jedno z pierwszych wspomnień mojego toskańskiego życia. 

We wrześniu 2013 roku wszystko wydawało mi się nowe, a ja zachwycałam się każdym drobiazgiem (tak jest do tej pory). Kiedy rankiem odprowadzałam dzieci na lekcje, zachwycałam się nawet drogą do szkoły. Chyba tak naprawdę dopiero wtedy po raz pierwszy zwróciłam uwagę na lagerstroemię. Jej róż i fiolet wydawały mi się czymś niemal abstrakcyjnym u progu jesieni. Takie kolory, taka delikatność i obfitość bardziej pasowały do kwietnia czy maja... 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Dziś opadające powoli kwiaty lagerstroemii rzeczywiście są takimi konfetti, ale nie po sylwestrowej nocy, tylko po mijającym lecie. Ilekroć na nie patrzę - czy nad głową czy pod stopami, robi mi się ckliwie i przypomina mi się tamta droga do szkoły sprzed 11 lat.  Ja wiem, że tego lata oficjalnie jeszcze miesiąc, ale to lato jest już trochę inne. Subtelnie, niemal nieznacznie ubyło dnia, kolory odrobinę się zmieniły. Schyłek lata widać nawet w codziennym menu...

Na dwa dni zawitało do nas załamanie pogody. Większość osób odetchnęła, bo upał ostatnich dni rzeczywiście oscylował wokół piekielnych temperatur. Tak czy inaczej to ochłodzenie przyszło tylko na chwilę, bo już depcze mu po piętach kolejny afrykański anticiclone. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Z jednej strony smęcę nad schyłkiem lata, ale z drugiej strony co i rusz błyska obiecujący jesienny promyk. Takim promykiem była wczoraj wieść o nowej wystawie, jaka szykuje się w Forlì po Prerafaelitach! Nie ma jeszcze oficjalnych wieści, więc nie będę "spojlerować", ale kto kocha sztukę, powinien być czujny. Z relacji znajomej pani profesor, która uczestniczyła w prezentacji wystawy w Rimini wygląda na to, że czeka nas prawdziwa uczta!

Planowane wystawy na najbliższy sezon zapowiadają się pięknie i na pewno będą dla mnie osłodą jesieni. Tymczasem wczoraj nazbierałam cały pojemnik jeżyn do zimowych deserów i zamówiłam plecak na moją wyprawę. Już się cieszę na moment, kiedy zarzucę go na ramiona i na chwilę się wyłączę z codziennego kołowrotka... 

Dobrego dnia!
PLECAK to po włosku ZAINO 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Kasiu, taka ciekawość mnie zżera (no, może troszkę przesadzam): czy Twój pierworodny, boloński student ma wakacje, czy jakieś zajęcia, praktyki? I jeszcze jedno: ile wakacji mają studenci we Włoszech? Pozdrawiam i ściskam. Hanka

    OdpowiedzUsuń