O zbawiennym deszczu i o pięknej rocznicy
środa, sierpnia 21, 2024Deszczowe dni (od czasu do czasu!) są dobre. Można zrobić tyle rzeczy, na które zwykle brakuje czasu. Poza tym wtorkowy deszcz był ciepły i moje działania mogłam uskuteczniać przy otwartych na oścież oknach. Skończyłam lekcje, zjadłam, posprzątałam to i owo, zakręciłam znów kilka słoików z przecierem pomidorowym dobijając tym samym do setki albo już ją nawet przebijając (to mój życiowy rekord!), a na koniec założyłam moje śliczne trailowe buty, zarzuciałam Nikona na szyję i postanowiłam znów urządzić sobie porządny marsz.
Niebo rozpogodziło się jak na zawołanie, perfekcyjnie zsynchronizowane z dopełnieniem moich zadań i obowiązków. Ledwie przekroczyłam próg, uderzyła mnie fala tropikalnego ciepła. Zatrzymałam się w pół kroku, popatrzyłam na zakryte buty i zawróciłam.
W blasku popołudniowego słońca wszystko lśniło i parowało. Z moich planów na długi dziarski marsz zrobił się leniwy spacer, karmiony garściami jeżyn zebranymi przy drodze.
Szłam w stronę Campigno i nagle olśniło mnie, że tak jak wiosną przegapiłam urodziny bloga, tak też i teraz niemal umknął mojej uwadze fakt, że oto mija 11 lat od podjęcia TAMTEJ decyzji, a ja nawet dwóch słów refleksji i wzruszeń nie zapisałam.
Pod koniec sierpnia 2013 roku pisałam: Czy jest dobry czas na zmiany? Zawsze coś będzie stało na przeszkodzie. Zawsze znajdziemy sobie usprawiedliwienie, że nie teraz, że nie dziś, że kiedy indziej. Aż w końcu obudzimy się pewnego dnia i zrozumiemy, że życie upłynęło nam na wiecznym odsuwaniu marzeń „na potem”...
Te słowa nic a nic nie straciły na ważności.
Najlepsza i być może najbardziej szalona decyzja mojego życia od teraz jest nastolatką. Jedenaście lat to nie wiek, ale też na pewno nie chwilka, choć ja niezmiennie mam wrażenie, że to wszystko zadziało się jakby wczoraj. Dopiero kiedy patrzę na archiwum bloga, na dzieci, na to wszystko co wydarzyło się przez te lata, uświadamiam sobie, że te 11 lat to kawał czasu - dobrego, kolorowego, przebogatego, czasem bardzo trudnego, budującego, kształtującego wzruszającego, czasu, z którego nie oddałabym nawet sekundy, czasu wyśnionego i wymarzonego.
Kto wie, czy kiedyś będę taką rocznicę świętować we własnych kamiennych murach, wierzę, że tak i mam nadzieję, że każdy, nawet maleńki krok prowadzi mnie do realizacji tego marzenia, a marzeń mam jeszcze całą głowę.
Pięknego dnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
To już 11lat? Ale ten czas leci. Deszcz jest cudowny, to taka życiodajna energia, która zmywa wszystkie brudy, poi rośliny i oczyszcza powietrze. Zawsze po deszczu otoczenie jest piękniejsze, trawa bardziej zielona i czuć taki ziemisty zapach, który uwielbiam. U nas dzisiaj od wczesnego rana ulewa, ciemność i grzmoty a że jest ciepło to liczę na to, że będzie w tym roku wysyp grzybów. Pozdrawiam serdecznie Karolina
OdpowiedzUsuńPamiętam ten dzień i pamiętam, że po przeczytaniu na blogu informacji o tej decyzji, każdego ranka, do kawy otwierałam Twojego laptopa i z wypiekami na twarzy czytałam: co dalej? decyzja nieodwołalna? co na to Mama? co przed Wami? co z warszawskim domem? gdzie zamieszkacie? itp itd. Ale w gruncie rzeczy, moje przeczucie( i gumki haha) sprawdziło się, bo wiedziałam, że potrafisz marzenia przekuć w czyn! Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuń