Moda na zakończenie lata i inne pozytywne akcenty sierpniowej soboty
niedziela, sierpnia 25, 2024W Marradi niczego nam nie brakuje. Były już jarmarki, biesiady, trekkingi, dyskoteki, spektakle, koncerty, spotkania literackie, mecze, zawody bokserskie, spacery, zabawy, a na koniec jeszcze pokaz mody.
Od mody sportowej, przez elegancką, z akcentem bieliźnianym, na sukniach ślubnych kończąc. Każdy sklep mógł wczoraj zaproponować coś od siebie. Myślę jednak, że najbardziej marradyjską propozycją, były stroje na polowanie i trekking - jak na prawdziwych "montanari" przystało.
Jeszcze jeden wieczór, jeszcze jedno wyjście z domu, jeszcze jedna okazja do spotkania, rozmowy, wypicia kieliszka prosecco. Była to ostatnia wielka impreza kończąca letnią serię atrakcji. Oczywiście jako miasteczko kasztanów cieszymy się przywilejem dwóch "wysokich sezonów". Wkrótce nastanie październik, a ten miesiąc w Appennino to jak drugie lato z turystami, sagrami i smakołykami. Mam nadzieję, że tak też będzie w tym roku.
Kwiaty clerodendrum i z wyglądu i zapachem przypominają jaśmin. Powoli zaczynają już opadać, ale nadal roztaczają dookoła upajający zapach.
Niestety pod tym moim szczęślinem ucichły już cykady. Wczoraj uderzyła mnie cisza! Wiem, że gdzie indziej dalej trajkoczą jak najęte, ale w Domu z Kamienia ich koncert już dobiegł końca, nawet jeśli upał nadal trzyma nas w objęciach.
Cieszę się na ten ostatni sierpniowy tydzień, bo jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie w nim i Florencja i spotkanie z dobrymi znajomymi i festiwal ceramiki i pizza u myśliwych, a na koniec spakuję mój śliczny fioletowy plecak!
Sobota poza kolejnymi atrakcjami na placu przyniosła też inne radości - tak naprawdę o wiele dla mnie cenniejsze. Najpierw, kiedy kończyłam w południe ostatnią sobotnią lekcję, przyszła wiadomość od Mario, że gdybym nie miała ochoty mieszać w garnkach, to on się chętnie podzieli obiadem, nawet mnie przywiezie i potem odwiezie, żebym jak najszybciej moją drzemkę pod szczęślinem mogła uskuteczniać. Grzechem było z takiej propozycji nie skorzystać!
Drugim miłym i jakże cennym akcentem było aperitivo z Ellen. Wreszcie bez patrzenia na zegarek, bez gonienia, nawet z przekąską udającą kolację. Mam wrażenie, że po każdym spotkaniu z Ellen, po każdej naszej rozmowie - jestem bogatsza. To nawet nie wrażenie, tak jest z pewnością, a wczorajsze spotkanie mogłybyśmy zatytułować enigmatycznym "senso unico", czyli droga jednokierunkowa.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Każdym swoim ostatnim wpisem utwierdzasz mnie w przekonaniu, że Włosi zawsze znajdą pretekst i sposób do wspólnych spotkań i zabawy na świeżym powietrzu. U was nie ma nudy i nikt nie siedzi zamknięty w domu i to jest piękne. A przekąska podczas aperitivo z Ellen dla mnie mogłaby wystarczyć za najpyszniejszą kolację. Pozdrawiam serdecznie Karolina.
OdpowiedzUsuń