Chagall i Anioły
piątek, sierpnia 02, 2024- Zwariowałeś? - popatrzyłam z zachwytem na wielki album o Chagallu, ale zaraz włączyła mi się sknera, Mikołaj chyba się przejął, że tylko starsze dziecko stawiło się z prezentem - on musiał kosztować majątek!
- Niech się nie martwi! - uspokoił - tylko pięć euro. To używana książka.
- A, to całe szczęście. Naprawdę tylko pięć euro za takie cudo? - zaczęłam z radością kartkować i oglądać dzieła jednego z moich ulubionych malarzy. W duchu cieszyłam się, że moje młodsze dziecko tak dobrze mnie zna i wie czym zrobić mi przyjemność.
- A i jeszcze zapomniał napisać Mamusi dedykację, ale nic się nie stało, niech popatrzy co znalazł w środku, to było dla Annalisy, ale nie szkodzi, prawda?
Nie mogłam się nie uśmiać. Mikołaj - jak to się kolokwialnie mówi - nieustannie rozwala system. Nie można go nie kochać! Kto mnie będzie bawił, kiedy on już na dobre opuści gniazdo?? Zwinął zaraz bilecik, żeby go wyrzucić, ale zatrzymałam go w pół kroku.
- No coś ty! Nie wyrzucaj tego! Jest częścią książki. Wyobrażasz sobie, że ktoś mógł nie chcieć takiego prezentu? Chociaż ten bilecik powinien zostawić sobie na pamiątkę.
I tak stałam się posiadaczką pięknego albumu o Chagallu wraz z dedykacją dla Annalisy. Będę go sobie teraz studiować pod moim szczęślinem, jak tylko skończy się sierpniowy kocioł.
Dzień był w ogóle przedziwny. Najpierw trafiał mnie szlag, bo miałam tyle spraw na głowie i tyle lekcji, że musiałam wspiąć się na prawdziwe wyżyny logistyczno - organizacyjne przyprawione nadprzyrodzoną zdolnością rozciągania czasu i szybkim dreptaniem moich stóp. A potem zadzwonił telefon - ten sam numer, który wyświetlił się w ostatnich dniach kilka razy na moim telefonie i miły głos obwieścił: "Jesteśmy już w Marradi".
Umówiłyśmy się, że ja przydrepczę do Colombai, jak tylko skończę popołudniową lekcję. Tam właśnie zatrzymały się na nocleg Małgosia i Wanda - dwie NIESAMOWITE, nieprawdopodobne wręcz kobiety, które wędrują aktualnie szlakiem Dantego, a potem dalej do Rzymu!
Nasze spotkanie trwało tylko godzinę, choć w ogóle miałam wrażenie, że ledwie pięć minut. Chciałam więcej i więcej, bo to spotkanie było jak z innego świata i do dziś nadziwić się nie mogę jak wyjątkowe osoby los stawia czasem na mojej drodze.
Nie wiem czy jestem upoważniona do zdradzania wieku Małgosi i Wandy, choć powinno się o nim trąbić na zachętę dla tych, którzy wraz z upływem lat przestają rzucać się przygodzie w objęcia, poddają się, siadają w miejscu utyskując tylko na swój wiek. Nie zdradzę wprost, ale powiem tylko, że Dziewczyny mają więcej lat od Mario!
To spotkanie dodało mi skrzydeł, miałam poczucie, że spotkałam prawdziwe bratnie dusze, które tak jak ja wędrowaniem nadają życiu jeszcze większy sens. Utwierdziło mnie ono w przekonaniu, że TA moja DROGA jest słuszna. I mam tylko nadzieję, że uda mi się zapracować regularnym wędrowaniem na taką formę, jaką mogą poszczycić się moje wczorajsze rozmówczynie.
Wędrowanie to jedna z największych inspiracji jakie daje życie, zwłaszcza kiedy na naszej drodze stają prawdziwi Aniołowie. I ja czuję się zaszczycona, że przez jeden drobny gest, też takim epitetem zostałam przez Wędrowniczki obdarzona. Nawiasem mówiąc, sama nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to ja wczoraj spotkałam dwa Anioły...
Bardzo dziękuję za to spotkanie i mam nadzieję, że jeszcze do zobaczenia!
A tym, którzy o szlaku Dantego chcieliby dowiedzieć się więcej - polecam jak zawsze Nieznane Toskania i Romania. Gdzie Dante mówi dobranoc.
Czwartkowy wieczór - pierwszy w tym roku sierpniowy wieczór minął jak zawsze na placu wśród straganów, muzyki, spotkań ze znajomymi, przy mugellańskich tortelli di patate, lodach i prosecco.
Pięknego dnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Podziwiam Panie za wytrwałość i kondycję, to musi być niesamowita przygoda tak wędrować szlakiem Dantego. Szkoda, że nie mogłaś im towarzyszyć chociaż kawałek trasy, na pewno miałybyście o czym rozmawiać i czym się wspólnie zachwycać. Pozdrawiam serdecznie Karolina
OdpowiedzUsuń