Całe naręcze wtorkowych stresów

środa, sierpnia 14, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Na marradyjskim placu zawisły zjawy. To zapowiedź zbliżającej się nocy Czarownic. Kto może,  kto ma ochotę zobaczyć na żywo streghe, inkwizycję i inne mroczne sprawki, ten niech przybywa do Marradi w ten weekend! Marradi jest już prawie gotowe na najbarwniejszą ze swoich fest. 

Tymczasem przed nami początek długiego weekendu z Ferragosto w roli głównej. Niestety po fali piekielnych upałów idą do nas pogodowe zawirowania. Mnie osobiście zapowiadane deszcze cieszą, bo ogródek ledwo zipie, ale czy rzeczywiście przyjdą? Wczoraj wieczorem burzyło się z każdej strony, a w samym Marradi spadły dosłownie dwie krople deszczu. I tyle było z armagedonu, który zapowiadali.

Wtorek minął pod znakiem stresów najróżniejszych i takiej gonitwy, że nie było czasu ani na drzemkę, ani nawet na obiad. To tak a propos mojego wypoczynku i czasu dla siebie teraz. Marzenie ściętej głowy... Na stres złożył się między innymi dojazd Mikołaja do końcowej destynacji. I tak sobie myślę, że wszyscy narzekają na pociągi włoskie, a tu północna Europa i połowa połączeń była opóźniona. Paradoksalnie jednym z nielicznych pociągów, który odjechał o czasie był właśnie ten z Bolonii. 

Szczęśliwie wszystko się udało i koniec końców pociąg na ostatnim etapie zmienił trasę, byle dotrzeć w porę - przynajmniej tak powiedział "capotreno" Mikołajowi. Moje małe dzieciątko nie musiało koczować w nocy na stacji, tylko wsiadło w nocny pociąg i już zwiedza nowe miasto, które było jego marzeniem. 

Mam teraz tylko nadzieję, że nim nastanie wieczór spotka się z resztą brygady i bez deszczu rozpoczną swoją pieszą przygodę. 

Pozostałe stresy, w poszanowaniu prywatności innych przemilczę. 

Sierpień dobija do połowy. Sierpień marradyjski to jak wejście na szczyt wysokiej góry. Te kilka dni w środku są jak podziwianie widoków po trudach wspinaczki, nim zacznie się już nieco szybsze schodzenie w dół. Wiem, że druga połowa miesiąca przeleci szast prast, nawet jeśli niektórzy twierdzą, że czas biegnie zawsze tak samo. 
Został nam już tylko miesiąc wakacji... 

Mam nadzieję, że ten miesiąc, nim zacznie się jesienny, kasztanowo - turystyczny kołowrotek, przyniesie w końcu choć odrobinę czasu dla mnie samej i przede wszystkim dla mojego pisania. Tego pisania i spokojnej głowy najbardziej mi brakuje. 

Powietrze zmieniło nieco zapach. Wyczuwam delikatną przydymioną nutę, która miesza się ze świeżym sianem. Kaki na drzewie u sąsiada są już wielkości tenisowych piłeczek, a mój szczęślin zakwitł niewinnie na biało. 

Dobrego dnia. 

WSIĄŚĆ DO POCIĄGU to po włosku SALIRE SUL TRENO 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Salire sul treno qualsiasi tipo,
    niente bagagli, niente biglietto,
    stringendo in mano una pietra verde,
    guarda che tutto restare indietro... llaaaaa, laaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Liczę na relację z nocy czarownic ;). Ja również wyczuwam już powoli przemijające lato, powietrze rano jest inne, ostrzejsze, niebo robi się bardziej różowe rano i wieczorem i w końcu powoli zbliżamy się do coraz dłuższych wieczorów. Pozdrawiam serdecznie Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Miki dotarł i mam nadzieję, że bez problemu odnajdą się z chłopakami :) Trzymaj się Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojechał, odnaleźli się, a teraz, żeby tylko tak im nie padało:)))

      Usuń
  5. Myślę, Piotrze, że Mikołaj nie wsiadł do "pociągu byle jakiego", bo wszystko miał dokładnie zaplanowane i grzecznie się meldował:) Nawiasem mówią - to super podróż i niech mu się wiedzie w każdej jej sekundzie. Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja jestem pewien, że miał zaplanowane, zabagażowane, zabiletowane i dopięte na ostatni guzik :). Tak tylko mi się jakoś skojarzyło i zaśpiewać zachciało bo... "...śpiewać każdy może, trochę lepiej..." llaaa , laa... Oooo - znowu! ;)

      Usuń