Modigliani i przekręt stulecia w Livorno

sobota, lipca 27, 2024

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej, Livorno Modigliani

Lipiec wbiegł na ostatnią prostą, a mnie na samą myśl aż ściska w gardle. Jeszcze zdjęcie z Mikołajem niezrobione, jeszcze sesji w słonecznikach brak... Nie będę jednak w sobotni ranek smęcić i nikogo tą moją przedwczesną tęsknotą za lipcem - który przecież wciąż trwa - zanudzać i zarażać.  

Wczoraj we Florencji temperatury szybowały pod niebo - dla mnie i dla takich jaszczurek jak ja pod niebo, a dla większości bardziej adekwatnym byłoby pewnie określenie "pod piekło". W takiej temperaturze zwiedzanie oczywiście nie jest łatwe, a więc i moje zarażanie miłością do Florencji jest z dużym prawdopodobieństwem skazane na porażkę. Do tego - jedna z ulubionych trattorii okazała się zamknięta, co było dla mnie zaskoczeniem, bo zwykle pauzy urlopowe trattoria da Rocco miała pod koniec sierpnia, tymczasem w tym roku wyłączona jest z działania do jutra. Niestety tych informacji nie było ani w Google, ani na stronie www, tylko na profilu fb. 

Choć dzień był trudny do zwiedzania ze względu na temperatury, które nawiasem mówiąc punkt krytyczny mają osiągnąć w ten weekend, to nie było tak tłoczno, jak na przykład w maju. Zawsze to coś na plus. 

Tak czy inaczej, nie miało być dziś o gorącu, ani o Florencji, ani o mojej tęsknocie. Już od dwóch dni nie znajduję czasu, żeby podzielić się pewną ciekawą anegdotą, w której bohaterami są moje ukochane Livorno, Modigliani i kilku dowcipnisiów. Ciekawa jestem, czy ktoś zna historię, od której 24 lipca minęło dokładnie 40 lat. 

W lipcu 1984 roku Livorno znalazło się na językach całego świata... 
Jak mówi legenda w 1909 roku Modigliani przyjechał z Paryża do miasta swojego urodzenia, by odetchnąć. Wynajął studio w Mercato Vettovaglie i z pasją zabrał się do rzeźbienia. Kiedy jednak pokazał swoje nowe dzieła - trzy głowy - przyjaciołom z Caffè Bardi, ci nie tylko je skrytykowali, ale też bezlitośnie wyśmiali. Podobno wściekły Modigliani w furii wrzucił rzeźby do głównego kanału - do Fosso Reale. 

W prawdziwość tych zdarzeń wierzyły władze Livorno z burmistrzem na czele. Postanowiono zorganizować poszukiwania rzeźb i w tym celu przeczesać dno Fosso Reale. Moment był wyjątkowy, bowiem miasto szykowało się na świętowanie 100-lecia urodzin Modiego. Aby uświetnić rocznicę, zorganizowano wyjątkową, niebanalną wystawę, na której miały być zgromadzone rzeźby artysty. Pieczę nad wszystkim trzymała Vera Durbé, dyrektorka muzeów livorneńskich oraz jej brat Dario, dyrektor Museo dell'Arte Moderna w Rzymie. 

Drenaż kanału zaczął się 14 lipca. Oczy lokalnej prasy zwrócone były na Livorno, a mieszkańcy od rana do wieczora stali wzdłuż fosso i obserwowali poszukiwania. W końcu 24 lipca wyłowiono pierwszą głowę, potem następną i w końcu ostatnią. Wyrzeźbione kamienne głowy były dziełami Modiglianiego - jak ocenili znani w tamtym czasie eksperci, autorytety z dziedziny sztuki rozemocjonowani do granic możliwości, wśród nich nawet młodziutki Antoni Sgarbi. Już nie tylko lokalna prasa śledziła livorneńskie wydarzenia - do miasta zjechała się telewizja i dziennikarze z całego świata. To było przecież epokowe znalezisko! 
 
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej, Livorno Modigliani

Wszystko, włącznie z nowymi katalogami było już gotowe na otwarcie wystawy. Wtedy "na scenę" weszło trzech studentów: Pier Francesco Ferrucci, Michele Ghelarducci Piero Luridiana, którzy ogłosili, że są autorami jednej z wyłowionych głów, deklarując przy tym, że głowa wyrzeźbiona została w ich ogrodzie przy pomocy zwykłej wiertarki. Na dowód wszystkiego zaprezentowali zdjęcia, na których udokumentowali wszystkie swoje działania, włącznie z wrzucaniem rzeźby do wody - na wypadek, gdyby nikt im nie wierzył. Ich pomysł narodził się na początku poszukiwań, na zasadzie - "szukają głów Modiego, a więc dajmy je im!" Nie sądzili jednak, że ktoś - najsłynniejsi eksperci - ich rzeźbę oceni jako autentyczne dzieło Modiglianiego i że staną się tym samym bohaterami historii, o której będzie mówił cały świat. Co najwyżej spodziewali się być bohaterami pierwszej strony lokalnego dziennika i zasłynąć jako nieco bardziej kreatywni studenci. 

Chłopcy zostali zaproszeni do telewizji i w programie na żywo opowiadali o swoim przedsięwzięciu. Co ciekawe - mimo niezaprzeczalnych dowodów, część historyków sztuki - pewnie ze wstydu - nadal upierała się przy autentyczności rzeźb. 

Autorem dwóch pozostałych głów był Angelo Froglia - malarz i rzeźbiarz, który swoim czynem chciał pokazać jak media manipulują ludźmi. Jego performance przeszedł jednak bez echa, bohaterami całego zdarzenia pozostało już na zawsze trzech zwykłych studentów. 

Po tym wszystkim zatęskniłam za Livorno. Modiglianiego ostatnio miałam na wyciągnięcie nie tylko ręki, ale wręcz nosa, a Livorno... Minął prawie rok!

- Może byśmy wyskoczyli do Livorno? - zapytałam Mikołaja, kiedy już skończyłam opowiadać mu tę historię.
- Tylko nie w ten gorąc. 
- To może we wrześniu? Bardzo mi się znów zachciało do Livorno. 
- To pojadą!
- No to pojadą. 

I mam nadzieję, że rzeczywiście "pojadą", bo Livorno... Livorno to Livorno. Nie umiem mojej fascynacji tym miejscem logicznie wytłumaczyć.  

PRZEKRĘT to po włosku TRUFFA, choć w tym przypadku lepszym określeniem jest słowo BEFFA lub BURLA (czyli zakpienie sobie z kogoś w taki sposób jak studenci)

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej, Livorno Modigliani

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze