100 km del Passatore 2024 - wzruszenia i emocje
niedziela, maja 26, 2024Było już blisko 23.00. Na moście w Biforco przeludniło się. Patrzyłam na biegaczy, którzy w ciemnościach byli jak świetliki i przypomniały mi się słowa naszego emerytowanego piekarza, z którym przeprowadziłam kiedyś wywiad na temat 100km del Passatore - potem już biegniesz w ciszy, robi się noc, już nikt nie wiwatuje, niby z górki, a zaczyna się najtrudniejsze, bo człowiek na trasie zostaje sam.
100 km del Passatore uważany jest za najpiękniejszy bieg na 100 kilometrów. Przede wszystkim startuje z wyjątkowego miasta - z Florencji, potem wspina się do Fiesole, żeby za kilkanaście kilometrów opaść do Mugello i dalej znów wspiąć się na przełęcz Colla w Appennino Tosco-Romagnolo, a potem już na dobre, przebiegając przez Crespino i Marradi, opadać w stronę niziny Romanii z metą w stolicy ceramiki - w Faenzie.
Sfotografowałam biegaczy, którzy jako pierwsi dobiegli do Biforco. Pierwsza trójka nie była dokładnie tą trójką, jaka kilka godzin później zaprezentowała się podium, bo na ostatnich kilometrach odbywały się jeszcze roszady. Ostatecznie pierwszy do Faenzy z imponującym czasem 7 godzin i 10 minut dobiegł Federico Furiani, za nim był Massimo Giacopuzzi i trzeci David Colgan. W klasyfikacji kobiet wygrała Federica Moroni z czasem 7 godzin 53 minuty.
Kiedy fotografowałam i filmowałam wbieganie pierwszego zawodnika poprzedzone oczywiście korowodem motorów, rowerów i słynną figurą Passatore oraz asystą dyrekcji biegu, kątem oka wypatrzyłam znajomą twarz w kapeluszu. Nie mogłabym nie rozpoznać! Tyle razy uśmiechał się do mojego obiektywu. Niezapomniany Giorgio Calcaterra, który przez dwanaście lat był niekwestionowanym królem i niedoścignionym zwycięzcą tego biegu w tej edycji wystąpił w roli jego dyrektora!
To było wzruszające.
Jeszcze zanim przez Biforco przebiegli pierwsi maratończycy, zdążyłam się nieco zestresować. Niecałą godzinę wcześniej dotarli Mikołaj i jego przyjaciel, którzy już rano udali się na start biegu - piazza del Duomo i na rowerach pokonywali tę samą trasę. Okazało się, że tuż za przełęczą, kiedy droga zakrętami gnie się w dół, Mikołaj przesadził z prędkością i "pocałował" asfalt. Serce Matki zakrwawiło na widok zabandażowanego kolana i szkód materialnych, ale mimo ran, Mikołaj i towarzysz kontynuowali rowerowy ultramaraton, już trochę wolniej - jak zapewnił mój kamikadze i dwie godziny później zameldowali się z Faenzy. Dobrze, że skończyło się tylko na podartej kurtce, rozharatanej rękawicy, rozwalonym kolanie i pogiętym pedale. Mogło być zdecydowanie gorzej, co oczywiście wybujała fantazja zaserwowała mi w bardzo sugestywnych projekcjach w mojej głowie. Zmroziło mnie, bo zmaterializowała się jedna z moich największych obaw...
W tym roku w ultramaratonie udział wzięło wielu marradyjczyków, a do mnie kilka tygodni temu napisał Pan Andrzej i pochwalił się, że w tym roku znów zapisał się na udział w biegu. Nie słyszeliśmy się już potem. Zdążyłam tylko napisać, że tym razem raczej nie uda mi się przygotować pięknego powitania, tak jak miało to miejsce kilka lat temu, ale potem pomyślałam, że przecież teraz CasaGallo znajduje się w strategicznym miejscu. Mario przyklasnął, wykonaniem zajęły się moje wspaniałe Turystki, dyrygowała wszystkim sąsiadka Mario i tak oto efekt przerósł nasze oczekiwania. Mam nadzieję, że Pan Andrzej w mroku nocy zauważył skromne powitanie i złapał wiatr w żagle, by szczęśliwie dobiec do mety..
- To wy dajecie moc? - zawołał wesoło jeden z biegaczy do dzieci, które wychylały się przez barierkę na moście, żeby przybić piątkę z maratończykami. Plask, plask, plask...
100 km del Passatore uważany jest na najpiękniejszy bieg na tym dystansie nie tylko ze względu na miejsce startu, mety i bajecznej natury po drodze, ale też ze względu na niezwykłe powitanie i aplauz, jaki serwują biegaczom ludzie gór...
Na koniec jeszcze przydatna informacja. Na stronie Wydawnictwa Pascal do dziś zniżka 50% na wszystkie książki, w tym oczywiście na moje pierwsze i drugie sekrety Florencji oraz na Nieznaną Toskanię i Romanię, z których można dowiedzieć się wielu nieoczywistości i przeczytać między innymi o 100km del Passatore. Może ktoś jeszcze chciałby zrobić prezent mamie - podróżniczce?
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze