W roli niespodzianki i trufle w Casola Valsenio
poniedziałek, marca 25, 2024Festa trufli w Casola Valsenio w ogóle nie była w planach, nie było też w planach Santerno. W planach było natomiast już od ponad dwóch miesięcy spotkanie z Czytelnikami - i to nie byle jakie spotkanie, tylko "spotkanie niespodzianka". Tą niespodzianką miałam być ja.
Konspiracja, maile, różne scenariusze, aż tu ostatniego dnia przed spotkaniem okazuje się, że jest strajk pociągów, więc znów trzeba karty przetasować i plan na szybko pisać od nowa.
Wszystko się na szczęście udało, niespodzianka chyba też i tak po moim "wejściu smoka", spędziliśmy dzień pisany spontanem. "Obdarowana" niespodzianką wyraziła chęć podreptania do mojej Świątyni Dumania, na co oczywiście przystałam z radością i kiedy już byliśmy na przedostatnim zakręcie "Obdarowujący" zapytał, czy mamy w naszych lasach trufle. Zaraz też dodał, że trufle uwielbia jak nie wiem co. Wtedy przypomniało mi się, że przecież jest 24 marca i w Casola Valsenio jest Sagra del tartufo. Jak na zamówienie.
Pojechaliśmy więc w stronę Romanii, gdzie w przeciwieństwie do Toskanii czekało na nas piękne słońce. Odstaliśmy swoje w kolejce po porcję truflowych przysmaków, a potem siedzieliśmy przy długim stole przykrytym ceratą w czerwono biało kratkę i trajkotaliśmy o tym i o tamtym, o duperelach i sprawach poważnych jakbyśmy się znali od stu lat. Gdyby nie para starszych ludzi na środku sali, bylibyśmy ostatnimi gośćmi wychodzącymi z sagry.
Oprócz truflowego jedzenia w centrum miasteczka stało też kilka straganów - tradycyjnie z lokalnymi przysmakami, ale też jak zawsze na takich imprezach - z "mydłem i powidłem".
Goście - znów spontanicznie - mieli rzadką okazję do posmakowania kasztanowej polenty, wcześniej był pistacjowy przysmak, a później jeszcze realizacja kolejnego życzenia Obdarowanej - skok do następnej doliny, by choć na chwilę stanąć nad brzegiem Santerno.
Dzień udał się chyba pięknie - chyba, bo przecież nie mnie to oceniać. Wieczorem po całodniowym wojażowaniu padłam już o 20.00 kompletnie bez życia. Ledwo dotelepałam się do łóżka. Potrzebowałam snu i regeneracji sił, dlatego, że dziś zapowiada się dzień jeszcze bardziej intensywny.
Potem czekają dwa dni lekcji i mam nadzieję, że złapię te kilka dni oddechu - tak bardzo, bardzo potrzebnego.
Pięknego nowego tygodnia, a kto bawi w okolicach Florencji - pamiętajcie dziś Capodanno Fiorentino!
NIESPODZIANKA to po włosku SORPRESA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Niesamowity dzień z Kasią <3 dziękujemy za przemiłe towarzystwo, cudne widoki i pyszne jedzonko. Kasia okazała się doskonałym super agentem i utrzymała całą niespodziankę do końca w tajemnicy (a nie było łatwo). Ten dzień zostanie zapamiętany na zawsze <3 A teraz lecimy na Capodanno gdzie Kasia już zapewne lata w tłumie ze swoim aparatem. Dziękuję i całusy - Obdarowana :)
OdpowiedzUsuńZazdrość to takie wstrętne uczucie, ale nic na to nie poradzę :) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuń