Ławeczka przed starym domem i jedenasta wiosna
wtorek, marca 12, 2024Mario mówił o nim zawsze Czerwony Dom. Dom, który znajduje się na wzgórzu, jeden zakręt wcześniej przed CasaGallo. Dom tak naprawdę jest bardziej pomarańczowy, ale w pamięci Mario nie wiedzieć czemu zapisał się na czerwono.
- Tam już od lat nikt nie mieszka - powiedział kilka tygodni temu, kiedy staliśmy na "kogucim" zakręcie. Popatrzyliśmy w górę w kierunku Czerwonego Domu, u stóp którego słał się żółty dywan żonkili. Kwiatów było tak dużo, że nawet z daleka było je widać bardzo wyraźnie.
- Pójdźmy tam któregoś dnia...
Któryś dzień napatoczył się wczoraj, kiedy czasu było znów tyle co mała garstka, a do tego pogoda kaprysiła przeplatając słońce z deszczem.
- Ile to czasu minęło kiedy wchodziłem tędy na górę... - zamyślił się Mario, kiedy stromą, chropowatą cementówką wspinaliśmy się w kierunku posiadłości.
- Pięćdziesiąt lat?
- Jakie pięćdziesiąt!
- No tak... - Przypomniałam sobie jedną z jego najdawniejszych opowieści - sześćdziesiąt, a może nawet sześćdziesiąt pięć?
Casa Rossa jest pięknie położona. Przycupnęła na uboczu, w górze z widokiem na całą dolinę w otoczeniu wiekowych drzew, rozmarynu, lawendy, a do tego teraz wiosna rozkłada dookoła dywany nie tylko żonkili, ale też fiołków i prymulek.
Za domem stoi ławeczka. Przegniła, przeżarta przez wilgoć i czas. Gnąca się do ziemi, niczym stary człowiek zmęczony życiem, ale jednak wciąż na nogach, wciąż jeszcze stoi.
Znów uruchomiła mi się w głowie lawina fantazji. Kto na niej przesiadywał, by odpocząć po pracy, kto na niej milczał strapiony troskami, kto i z kim dzielił się szczęściem, radością i łzami?
Gdyby tak ławeczki mogły mówić...
- Tu są jakieś książki - stłumiony głos Mario dobiegał z rozpadającej się komórki.
- Jakie książki? - ożywiłam się i podniosłam znad kępy prymulek.
- Padre Pio - Mario stanął w progu i zaprezentował znalezisko.
- Aaaa, to nie dla mnie. Jakby było coś z klasyki, to chętnie przygarnę.
Powęszyliśmy dookoła jak para detektywów, a potem deszcz przybrał na sile, więc zeszliśmy znów na drogę, zostawiając Czerwony Dom za plecami. Obiecałam sobie wrócić w to miejsce, kiedy już zieleń na dobre się rozpanoszy.
Myślę, że to stanie się już na dniach, bo po tygodniu kaprysów pogodowych i wilgoci, idzie do nas prawdziwe ciepło i słońce ma być "na cały zycher".
A w kwestii ławeczek, do których mam słabość, przypomniał mi się mój stary wpis. To wydaje się jakby wczoraj, a minęło przecież dziesięć lat...
Oto zaczyna się moja jedenasta wiosna w Biforco. Wiosna, która będzie bardzo zapracowana i intensywna - przynajmniej na ten moment tak się zapowiada. Dziś mam zamiar zaangażować przede wszystkim swoje mięśnie przy przekopywaniu ziemi przy CasaGallo. Duży ogródek to niewątpliwie jeden z atutów tego miejsca. Mam nadzieję, że w tym roku będziemy warzywnie mogli się rozhulać i wyjść poza klasyczne pomidory, ogórki i cukinię.
Praca fizyczna dobrze mi zrobi. Kiedy zajmę czymś ręce, to może i myśli odpoczną, a te są w ostatnim czasie bardzo, ale to bardzo zmęczone, gną się pod ciężarem trosk jak ta przegniła ławeczka przy Casa Rossa.
ZGNIŁY to po włosku MARCIO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Zawsze jak widzę opuszczone, zniszczone stare domy, po których widać, że były piękne w latach świetności ogarnia mnie smutek i zastanawiam się co zmusiło ich mieszkańców do wyjazdu i porzucenia domu bez zapewnienia mu nowego właściciela. W ogóle bardzo lubię podziwiać domy i ogrody innych ludzi zastanawiając się kto w nich mieszka i o nie dba i czyim dziełem jest ogródek wokoło. Chwilami jestem jak taki bezczelny podglądacz 😂. Pozdrawiam serdecznie Karolina
OdpowiedzUsuńJa też:) to dla mnie zawsze jest fascynujące:)
UsuńI ja jestem nalogowym podglądaczem . Zawsze myślę o tym , co skrywa firanka i że oby to był szczęsliwy dom ... marysia
OdpowiedzUsuń