Trzej Muszkieterowie
poniedziałek, lutego 05, 2024- To przecież dwie różne historie.
- Ja najbardziej lubię Aramisa.
- A ja Atosa. Aramis to taki piękniś.
- Atos to pulpet.
- Pulpet to był Portos.
- A! No tak. Ale ja lubię Aramisa. To taki Legolas.
- Właśnie!
- Tak naprawdę to każdy z nich ma swoje alter ego we Władcy Pierścieni - wtrącił się Tomek - zauważyliście?
- Ty masz rację...
- Portos to Gimli - zaczął Mikołaj.
- Atos to Aragorn, a Legolas to Aramis... - dokończyłam.
- A kto jest tym pierdołą D'Artagnanem?
- Frodo! - odpowiedział Tomek.
Cienie na asfaltowej wstążeczce zaczęły się coraz bardziej wydłużać. Trzy cienie. Trzej Muszkieterowie - uśmiechnęłam się w duszy do tego skojarzenia i poprosiłam o zgodę na zdjęcie. Teraz nawet cienie dbają o swoją prywatność.
W niedzielę rano miałam wielki kulinarny zryw. W ciągu godziny z niewielkim groszem usmażyłam karnawałowe, ryżowe frittelle, zrobiłam, sernik i ugotowałam "ratatuja" po naszemu.
Chciałam tego mojego bolończyka uraczyć najbardziej, najlepiej, jak tylko można. To chyba zrozumie tylko matka "Słoika".
Słoik z ratatujem, zapas orzeszków, kawałek guanciale, oliwa z peperoncino i sernik pojechały z Tomkiem do miasta, frittelle zniknęły jeszcze przed podwieczorkiem.
Rozochocona sobotą, w skrytości ducha również w niedzielę zamarzyłam o trekkingu, ale chłopcy obydwaj stwierdzili, że na długo nigdzie nie pójdą, bo czeka ich pilna nauka. Dali się jednak namówić na sześciokilometrowy marsz asfaltem, a ponieważ ten marsz był w stronę Campigno i nieco pod górę, więc można go zaliczyć jako "prawie przyzwoity trekking".
Pytania, na które ostatnio najczęściej odpowiadam to - jak się teraz czujesz bez Tomka? Czy bardzo cierpisz?
Czuję się dobrze. Nie cierpię. Przede wszystkim wciąż mam w domu dziecko, które teraz po raz pierwszy w życiu jest trochę jedynakiem - bo na codzień cała uwaga skupiona jest na nim. Poza tym wiem, że Tomkowi w tej Bolonii jest dobrze, Bolonia też nie jest na końcu świata i tak naprawdę w każdej chwili możemy się zobaczyć. I w końcu - czuję, że mam tak dużo rzeczy do zrobienia, że i tak na połowę z nich pewnie życia mi zabraknie. Wszystko ma w życiu swój moment. Ja przynajmniej mam świadomość, że kiedy był czas bycia razem - ja śmiem twierdzić, że byłam na sto procent.
Oczywiście przychodzi zawsze po takim Tomka pobycie krótka chwila ściśniętego serca - kiedy pociąg znika w ciemnym tunelu, kiedy wracam do domu i na stole wciąż stoi jego ulubiony kubek, kiedy przy kolacji nikt nie mówi o genezie języków, o dawnych ludach...
Jednak na drugi dzień wszystko znów wraca na stare tory.
Tak jak dziś...
Pięknego dnia!
MUSZKIETEROWIE po włosku to MOSCHETTIERI (wym. moskettieri)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze