Pierwsze migdałowce w rozkwicie i dary apenińskich łąk
wtorek, lutego 13, 2024- Stop! - zawołałam, kiedy Ranger dotelepał się już niemal do samej osady na Monteromano.
Mario popatrzył na mnie pytająco.
- Guarda là*! - Wystrzeliłam rękę w kierunku zielonej łąki, na której stało samotne drzewo całe w białych kwiatach...
Czy może być coś piękniejszego w niedoszłej połowie lutego?
Po byle jakim weekendzie w poniedziałek zrobiło się po prostu pięknie. Nawet jeśli niespodziewanie przetoczyła się sina chmura i chlapnęła deszczem zupełnie jak w filmie z Fantozzim , to jednak zapachniało wiosną w przenośni i dosłownie.
Kwiatów świętego Józefa i żonkili już nie sposób zliczyć na palcach jednej ręki, a na zielonych polach to tu, to tam przebijają zestrojone wiosennie migdałowce. To właśnie te drzewa kwitną tu jako pierwsze. Oprócz migdałowców zakwitły też mimozy - tylko moja jeszcze się ociąga, ale może to dlatego, że na zimę - z racji jej młodego wieku - Mario opatulił ją jakąś kapotą. Nie mam śmiałości jej teraz rozbierać, bo jak nic zima da jeszcze prztyczka w nos, nawet jeśli na ten moment żadnych arktycznych zawirowań na horyzoncie nie widać.
Wczesno wiosenne łąki upstrzone były białymi kwiatami. Zatrzymaliśmy się na kolejnym zakręcie, bo Mario wypatrzył też kępy żonkili, więc zaraz zaczęło się fotografowanie do NIEznudzenia. Każdego roku to samo. I tak już od 11 lat...
Zawsze jednak coś nowego zaskakuje, coś nowego się odkrywa. Nie inaczej było i tym razem.
- Założę się, że one są jadalne. Mają apetycznie wyglądające liście, podobne do rukoli.
Mario schylił się zerwał jeden listek i zaraz roztarł go w palcach.
- Pachnie kapustą. Ty możesz mieć rację... Powąchaj.
- Ja tu wyczuwam czosnek. Pachnie tak intensywnie jak gotowa, doprawiona już sałata!
Staliśmy przez chwilę niczym eksperci i dywagowaliśmy, co to też może być. Pomógł nam oczywiście największy mędrzec wszechczasów - Google.
Kwitnąca na biało roślina o soczyście zielonych liściach, która bieli teraz nasze apenińskie łąki to ruchetta violacea. Jeśli mędrzec nie kłamie, to po polsku nazywana jest rukolą "wasabi".
Muszę wrócić i jej nazbierać. Żałuję, że wczoraj tego nie zrobiłam! Podobno od lat chłopi wykorzystują ją jako dodatek do makaronu, używają jako nadzienie do tortelli, jedzą ją jak sałatę, czy też podsmażoną chwilę na patelni, doprawioną oliwą i cytryną.
To jest dopiero kuchnia eko! Muszę powiedzieć o tym Ellen!
Tuż obok "wasabi" rosła inna roślina, która też kiedyś stała się dla mnie zaskoczeniem. Na moim małym skrawku ogródka wyrywałam ją, myśląc, że to chwast. Kiedy więc pewnego dnia zobaczyłam ją na straganie warzywnym w czasie cotygodniowego targu - mówiąc kolokwialnie - zbaraniałam. Zaraz zapytałam sprzedawczynię, która większość towaru ma z własnych upraw - cóż to takiego??
Przedziwna roślina to cicerbita - doskonała jako gotowana jarzyna do mięsa, do zupy, do makaronu. Najdelikatniejsze listki można jeść też na surowo, najlepiej z mieszanką innych sałat.
Podobno jest bardzo poszukiwana, bo ma niezwykłe walory, przede wszystkim smakowe - lekko słodka niweluje gorycz innych składników potrawy, a po drugie - kiedyś wierzono, że ma moc przywracania sił ludziom i zwierzętom. Ona też była stałym elementem w menu chłopów.
To wszystko na moich łąkach. To wszystko takie fascynujące! Dobro i hojność natury w czystej postaci. Muszę wyciągnąć Mario jeszcze raz i nazbierać tych wszystkich listków. A przy okazji tak sobie myślę, że chętnie zrobiłabym kurs zielarstwa... Chciałabym nauczyć się tych wszystkich roślin i móc czerpać od natury jeszcze więcej.
Krótki był ten wczorajszy spacer, znów łapany w przelocie między lekcjami, ale za to jaki owocny, jakim pięknym światłem malowany, oddechem gór kojący, oczy mamiący kwiatami...
Dobrego dnia!
GUARDA LÀ - to znaczy POPATRZ TAM!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
Oj tak, nie wiemy, co koło nas rośnie. Kiedyś biblioteka w mojej miejscowości organizowała wyjście z zielarzem na okoliczne łąki. Szkoda tylko, że w godzinach pracy. Pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńTe wpisy o wiośnie u Was kiedy u nas luty to są jedyne których nie lubię :)
OdpowiedzUsuńPiotrek
Taki mamy klimat:) ja myślę, że po sukcesie listopadowej podróży, można dodać do grafiku wakacyjnego luty:)
Usuń'' Wiosna , wiosna , wiosna ach , to TY ? ! '' marysia
OdpowiedzUsuńTak! Tylko trochę się boję, że jeśli jeszcze przymrozi, to wszystko to niestety ucierpi. Choć u nas taki rozkwit w lutym jest normalny. Uściski 🫶
UsuńKasiu, obok cicerbity to chyba bluszczyk kurdybanek - też niezłe ziółko: na kaszel, astmę, ale też np. zaparcia, no i oczywiście jako przyprawa kuchenna. Naprawdę warto poznawać te wszystkie niepozorne rośliny. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńOoooo pogooglam, pełno go teraz !!! Grazie:)
Usuńto nie bluszczyk kurdybanek, on kwitnie na fioletowo i ma większe liście, to niebieskie to raczej przetacznik bluszczykowy
Usuń