Lucca - jeden zimowy dzień - akt II - katedra San Martino
środa, lutego 28, 2024Stanowisko pracy konserwatorów nasunęło mi skojarzenia z salą operacyjną. Zmarły pacjent, ciało już bez życia, a zatem wszyscy sobie poszli... Skojarzenie pewnie absurdalne, bo tutaj wskrzeszanie na pewno się powiedzie. Drewniany Chrystus wróci do swojej kaplicy, kiedy już skończą się kolejne zabiegi i będzie sobie dalej trwał w imponującym jak na swój wiek zdrowiu przez kolejne stulecia...
Oto Volto Santo. Jeden z symboli Lukki. Dla osób wierzących już od czasów średniowiecza jeden z najważniejszych obiektów kultu w całej Italii i przy tym jeden z fundamentalnych etapów dawnej Via Francigena. Imponująca drewniana figura - krucyfiks, która - jak jeszcze niedawno uważano, datowana była na XI wiek, jednak najnowsze badania pokazały, że jest znacznie starsza. Uważa się, że została wyrzeźbiona już w VIII, maksymalnie IX wieku, co tym samym czyni ją najstarszą drewnianą rzeźbą zachodniego świata.
Proporcje figury oglądane z obecnej perspektywy wydają się mocno zaburzone, co każe nam myśleć, że figura przeznaczona była prawdopodobnie do umieszczenia nad ołtarzem, tak, żeby patrzeć na nią z dołu. Chrystus na krzyżu - jednak żywy, triumfujący, bez śladów cierpienia, ubrany w długą szatę przewiązaną pasem. Starannie przyczesane włosy, gęsta broda i te głęboko granatowe oczy... Nieważne, czy ktoś jest wierzący czy nie, jest w Volto Santo coś poruszającego...
Według legendy spisanej przez biskupa Leobino figura została wyrzeźbiona przez Nikodema, jednego z apostołów, tego samego, który asystował przy zdejmowaniu Chrystusa z krzyża. Uczeń miał wyrzeźbić ciało, ale nie miał już śmiałości dokończyć twarzy. Ta - podobno - pod osłoną nocy dokończona została ręką Boga.
Volto Santo pozostawało w ukryciu w Palestynie przez kolejne wieki, aż w 742 roku zostało załadowane na statek bez załogi i sterowane jedynie przeznaczeniem przybiło do brzegów Półwyspu Apenińskiego w okolicach portu Luni. Zawiadomiony we śnie o tym fakcie biskup Lukki Giovanni kazał załadować relikwię na wóz ciągnięty przez woły i również puścić je wolno, by samo przeznaczenie wybrało miejsce docelowe Volto Santo.
Jak głosi wspomniana legenda - wóz dotarł do Lukki, a w Luni "na pocieszenie" została ampuła z chrystusową krwią, która razem z Volto Santo podobno przypłynęła na statku.
Kiedy skończą się prace konserwatorów, rzeźba powróci na swoje miejsce, czyli do piętnastowiecznej małej świątyni w jednej z bocznych naw. Samo Tempietto autorstwa Matteo Civitali oczywiście również zasługuje na uwagę.
Katedrze postanowiłam zadedykować cały dzisiejszy wpis, choć mam wrażenie, że już większość tutejszych skarbów zasługiwałaby - każdy na osobny artykuł: XIII-wieczna Elemosina di San Martino, XV-wieczny fragment posadzki autorstwa Antonio Ghino da Siena, fresk zdobiący absydę, wiszący niżej krucyfiks - Croce di Santa Giulia, ołtarz San Regolo, Ołtarz Wolności z XVI-wieczną płaskorzeźbą przedstawiającą Lukkę w tamtych czasach (Altare della Libertà) - dzieło Giambologna, Madonna z dzieciątkiem Fra Bartolomeo della Porta, Madonna con Bambino e Santi Domenico Ghirlandaio, lunetta z Cristo Morto Filippino Lippi i wiele więcej.
Głównym powodem, dla którego zawitałam do katedry była Ostatnia Wieczerza Tintoretto, będąca jednocześnie ostatnim dziełem weneckiego artysty. Być może nie jest to najcenniejszy skarb świątyni, ale mnie od kilku już lat fascynuje motyw "L'Ultima Cena". We Florencji zostały tylko dwie, których moje oczy jeszcze nie widziały.
Malowidło znajduje się na trzecim ołtarzu prawej nawy i jest oczywiście niezwykłe. Scena pełna dynamizmu i dramaturgii, niemal słychać zgiełk ożywionych rozmów i komentarzy, uderzenia pięści w stół, brzdęk naczyń, a nawet płacz dziecka.
Poza grą światła i cienia, kontrastem pomiędzy niebiańską światłością, a ciemnością wieczernika, poza nietypową pionową orientacją obrazu, która nadaje scenie głębi, przykuwają uwagę również poboczne postacie - nie tylko podający do stołu, ale szczególnie kobieta karmiąca dziecko piersią. Całkiem nietypowy dodatek do tej akurat - jakże "męskiej" zwykle - biblijnej sceny.
Tintoretto ukończył dzieło przy pomocy swojego syna w roku 1594 roku. W tym też roku zmarł. Było to jak wspomniałam - jego ostatnie dzieło.
Pełne skarbów są ołtarz główny oraz nawy kościoła, ale nie brakuje ich też w zakrystii. To, co szczególnie zwraca uwagę, to wyrzeźbiony przez Jacopo della Quercia sarkofag Ilarii Del Carretto. Jego wykonanie zlecił mąż zmarłej Paolo Guinigi. Co ciekawe ciało zmarłej nigdy nie zostało w sarkofagu złożone. Według ostatnich badań archeologów z 2012 roku ciało żony Paolo, oraz jego dwóch następnych żon spoczywa w kościele Świętego Franciszka.
Początkowo sarkofag został ustawiony w pobliżu kaplicy rodu Guingich, ale po tym jak Paolo został wygnany z Lukki, a jego dobra skonfiskowano, również sarkofag odarto z bocznych rzeźb i przesunięto w pobliże zakrystii.
Ilarii pięknie zestrojonej, z wyrazem błogiego snu na twarzy towarzyszy uroczy psiak czuwający w jej nogach. Na dłuższych bokach pucołowate, nieco nabzdyczone amorki podtrzymują ciężkie girlandy. Uznaje się, że jest to jedna z najpiękniejszych rzeźb nagrobnych w całej Italii.
I na koniec kilka słów o samej katedrze oraz jeden sekret z jej fasady.
Według różnych podań już w VI wieku biskup Frediano (kto czytał Sekrety Florencji, być może pamięta legendę związaną z biskupem i zawracaniem rzeki grabiami) kazał zbudować tu skromną świątynię. Zachowane dokumenty informują o konsekracji kościoła w 1070 roku przez papieża Aleksandra II. Dzisiejszy wygląd katedry to efekt przebudowy z XIV i XV wieku.
Jej imponujące trzynawowe wnętrza, niezwykłe sklepienie przeobrażają się kolorystycznie. Z jednej strony marmur biały jak śnieg, a tło sklepienia granatowe jak atrament. Z drugiej strony to samo tło o barwie lapis lazuli, który na błękitny odcień barwił koronkowe łuki "matroneo"...
Altare di San Regolo |
Ołtarz Wolności |
Lucca - bassorilievo |
Na koniec jeszcze przepiękna fasada. Od niej tak naprawdę powinnam zacząć, bo to przecież pierwsze, co cieszy nasz wzrok. Fasada w pizańsko-romańskim stylu pełna jest symboli i zachwycających detali - miesiące, męczeństwo San Regolo, Elemosina di San Martino, sceny biblijne, masywne drzwi z przełomu XV i XVI wieku, aż w końcu zagadkowy labirynt...
Ten szczególnie fascynujący i podsycający teorie spiskowe detal jest tak naprawdę związany z symboliką pielgrzymów. Podobny labirynt znajdziemy też na innych kościołach leżących przy Via Francigena.
Nie miałam czasu, żeby zwiedzić cały kompleks archeologiczno - muzealny, nie wspomniałam też słowem o campanile, ale w tym miejscu muszę się zatrzymać. To oczywiście jeszcze nie koniec opowieści z Lukki, ale chyba... muszę złapać oddech.
Pięknego popołudnia.
LABIRYNT to po włosku LABIRINTO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Niesamowicie bogate artystycznie jest wnętrze tej katedry. Tyle pięknych malowideł i rzeźb choć przyznam że najbardziej mój wzrok przykuła scena ostatniej wieczerzy - te twarze małych dzieci jako aniołków, zwłaszcza patrzące " spod byka"
OdpowiedzUsuńsą dla mnie dziwnie niepokojące, za każdym razem jak na nie spoglądałam przeszywał mnie dreszcz. Pozdrawiam serdecznie Karolina
Te twarzyczki raczej kojarzą mi się z diabełkami, do tego mają czarne skrzydełka.
UsuńWydaje mi się, że to bardziej gra światła i cienia ponieważ postacie w górze obrazu po bokach również mają ciemne skrzydła a zdecydowanie nie wyglądają diabelsko.
Usuń