Spontaniczne wędrowanie, Casaglia - słońce i strumyki
sobota, stycznia 13, 2024Słońce było tym razem tak jaskrawe, że kiedy wyłoniłam się z cienia i stanęłam na grani centralnie twarzą do niego, to aż mnie na kilka sekund oślepiło i zamroczyło. Potrzebowałam chwili, żeby "odzyskać" wzrok. Nie udało nam się dojść do Prati Piani, tak jak planowałam, więc postanowiłam przynajmniej zobaczyć jaki widok rozciąga się ze szczytów otulających od północy Casaglię.
Widok oczywiście godny był poematów!
Kiedy w piątek odwołała się popołudniowa lekcja, wcale nie było mi smutno, bo pogoda była zjawiskowa i niewiele myśląc zarządziłam znów wyjście na mały trekking. Paw popatrzył na mnie zaniepokojony - moją propozycją zakłóciłam jego spokojne wylegiwanie się na kanapie.
- Tylko nie przegnij! - powiedział, kiedy ja stałam w oknie i analizowałam profil gór w poszukiwaniu natchnienia.
- Ja nie przeginam!
- Jasne. I zaraz powiesz Lavane!
- Nie... Lavane za proste.
- Lavane od strony Campigno?
- Nie kuś, nie kuś! - ostrzegłam.
- Ja cię tylko proszę! Nie przegnij. Nie mierz wszystkich swoją miarką - napomniał jeszcze raz i poszedł się przygotować.
Ostatecznie pomyślałam, że spróbujemy rozszyfrować szlak, który namierzyłam niedawno i którym chciałam iść z T., ale tamtego dnia nad Collą wisiały gęste chmury i ostatecznie wybrałyśmy inną trasę. Szlak prowadzi od Casaglia na wspomniane już Prati Piani.
Prati Piani to malutkie, niezwykłej urody wypłaszczenie, na jednej z bardziej malowniczych grani ponad Crespino. Tak naprawdę to niewielka łąka i skromny szałas, w którym wędrowcy mogą przenocować. Byliśmy tam kilka lat temu i wiele razy chciałam tam wrócić, ale nigdy się nie złożyło. Do Prati Piani prowadzi kilka szlaków i jeden jest piękniejszy od drugiego. Uważam, że jest to najbardziej spektakularne zagłębie szlaków, jeśli chodzi o nasze Appennino.
Szlak, którym ruszyliśmy bierze początek w maleńkiej osadzie w górach - w Casaglii. Dojście do Prati Piani według tabliczki informacyjnej powinno zająć godzinę, jednak majowe osuwiska nieco tę trasę pokiereszowały i po pierwsze trzeba bardzo uważać, a po drugie pokonać dwa strumyki. O ile pierwszy - dzięki popisom Pawia w roli McGywera - udało nam się przejść, to przed drugim, zdecydowanie większym, musieliśmy spasować. Gdybyśmy się zawzięli pewnie dalibyśmy radę, jednak ryzyko kąpieli było zbyt duże, co przy takiej temperaturze zdecydowanie nie wydawało się dobrym pomysłem.
Cofnęliśmy się więc pokornie i wtedy właśnie wdrapaliśmy się na inną grań, z której rozciągał się nieprawdopodobny widok na dalsze szczyty Apeninów i spowite w woal zimowego światła poetyckie łąki Casaglii...
Przewspaniałe miejsce, inspirujący szlak... Mam nadzieję, że nie minie dużo czasu nim znów postawię na nim moje buciory.
Wędrowanie jest jednym z najlepszych stymulatorów przy produkcji endorfin. Mogłabym tak każdego dnia. Ciekawe czy jest jakaś praca na świecie, która na to pozwala?
Kolory były wczoraj prawdziwym szaleństwem. Intensywne i nasycone. To oślepiające, jaskrawe słońce uporało się z "upudrowaniem", które podziwialiśmy dzień wcześniej z Gamberaldi. Odrobina siwizny została tylko na najwyższych szczytach. Jeszcze dziś mamy cieszyć się taką aurą, a potem znów na kilka dni spowije nas szary kisiel. Na szczęście podniesie się też temperatura i wygląda na to, że do końca stycznia obejdzie się już bez "syberyjskiego" zimna. A co dalej... zobaczymy!
Pięknego dnia!
OŚLEPIĆ to po włosku ACCECARE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Gdybym mieszkała w tak malowniczym miejscu i mogła sobie na to pozwolić wędrowałabym codziennie. To aż żal marnować dzień na bezczynne siedzenie kiedy wokół tyle pięknych szlaków, miejsc i widoków. Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego nawet między lekcjami staram się uciekać na szlak:)
Usuń