Zachód słońca w Populonii - spektakl dla uprzywilejowanych
piątek, grudnia 29, 202326 grudnia niebo we współpracy ze słońcem podarowało tak piękny spektakl, że chciało się tylko stać i fotografować bez końca, zmieniać kadry i kąt ich łapania, żeby uchwycić wszystkie odcienie różu, gołębiego błękitu, lila, ognistego pomarańczu i fioletu. Rozpusta dla oczu!
Populonia zdaje się być do takich momentów stworzona. Tuż u stóp jej zamku znajduje się naturalny taras widokowy z ławeczkami i sosnami, na który powinni sprzedawać bilety, bo to ogromny przywilej móc oglądać zachód słońca w takiej właśnie oprawie. Prawdziwa loża vipów dla szczęściarzy, którzy znaleźli lub znajdą się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu...
W Santo Stefano i my znaleźliśmy się w gronie uprzywilejowanych...
Kiedy już wracaliśmy z naszego etruskowego trekkingu, słońce zaczęło zmieniać tonację. Ciepłe, pomarańczowe światło oblewało całą zatokę Baratti. Nietrudno było wydedukować, że to preludium do epickiego zachodu.
Nasze podziwianie słonecznego spektaklu, antrakt - w postaci krótkiego spaceru po miasteczku, rozdzielił na dwie części.
Populonia to przede wszystkim warownia i dosłownie dwie, może trzy mikroskopijne uliczki, mieszczące się w obrębie dawnych murów fortyfikacji. Sama wieża wybudowana została prawdopodobnie w XII wieku przez Republikę Pizy, a mury obronne powstały około 300 lat później. Archeolodzy zauważyli, że niektóre fragmenty murów pochodzą z rzymskiej acropoli, a niektóre nawet z osady Etrusków Baratti.
Dziś poza zainteresowaniem terenami archeologicznymi, turystów przyciąga do Populonii przede wszystkim spektakularny widok. Skromne miniaturowe miasteczko przy innym położeniu być może w ogóle nie zwróciłoby niczyjej uwagi.
Muszę też przyznać, że mnie samą - trochę z przekory - takie właśnie miejsca intrygują i inspirują. Mówię o nich - "nielukrowane". Nielukrowane, czyli prawdziwe.
Zdjęcia z dawnych czasów - wydrukowane w dużym formacie i przedstawiające scenki z codziennego życia Populonii - dziś zdobią skromne fasady domów. To jeszcze bardziej inspiruje, a głowa zaczyna fantazjować, dopisując historie przedstawionych na fotografiach postaci.
W drugim akcie, tuż po naszym spacerowym antrakcie, słońce zmieniło kolory, spąsowiało, spłonęło i poszło spać, a my wróciliśmy w nasze toskańskie Apeniny z głowami pełnymi wrażeń.
Teraz tylko czasu brak na spisanie ich wszystkich jak należy... Znów trwa wyścig z czasem. Z mojego odpoczywania, które miało być między świętami nic nie wyszło. Jak zwykle. Wpadam w panikę, bo dni wolnych już tylko jeden czy dwa, a szansa na następny oddech dopiero na Wielkanoc. Głowa znów robi się nieprzyjemnie ciężka, a ja kropkę na końcu zdania stawiam dopiero przed pójściem spać...
Dobrej nocy!
JAK ZWYKLE to po włosku COME AL SOLITO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze