Uspokojenie dyńki i ciekawa lektura o dialektach i językach do porannej kawy
wtorek, grudnia 19, 2023Poranek przywitał mnie jeszcze lekkim ćmieniem głowy - zupełnie jakby migrena w tej mojej biednej dyńce chciała powiedzieć: "to ja już się zbieram, ale pamiętaj! Już bez żadnych galopów, bo znów przyjdę!"
Mam więc silne postanowienie zwolnienia i obym tylko w tym wytrwała. Noc z niedzieli na poniedziałek i cały poniedziałek tak mi dały w kość, że lepiej nie mówić. Jestem typem, który odwołuje lekcje tylko w ekstremalnych przypadkach, a żebym przerwała je w trakcie to już naprawdę musi być dramat i właśnie wczoraj zdarzyło mi się to po raz drugi w historii mojego uczenia. Na szczęście dziś wracam do żywych i powoli powolutku będę sobie działać, tym bardziej, że w tym tygodniu - tak jak się spodziewałam - lekcje odwołują się lawinowo. Poświęcę ten nadprogramowy wolny czas na odpoczynek.
Od pierwszego grudnia nie napisałam nic o naszym kalendarzu adwentowym i chyba muszę to nadrobić, bo przede wszystkim tegoroczny pomysł ze słówkami i zwrotami w różnych językach i dialektach nie tylko uradował Tomka i naprawdę mu zaimponował (co nie jest łatwe), ale też dla mnie samej stał się przyczynkiem do zgłębiania lokalnych dialektów. Żeby przygotować sensowne karteczki z wpisami poświęciłam sporo czasu na wyszukiwanie ciekawostek związanych przede wszystkim z naszą lokalną mową.
Słówka i wyrażenia, które wybrałam pojawiły się w językach: staronordyckim, suahili, węgierskim, rumuńskim, kaszubskim, japońskim, w języku khmerskim, tureckim, w dialekcie sardyńskim, w bergamasco i oczywiście nie mogło zabraknąć dialetto toscano i lingua emiliana.
Dużo czytałam o języku emiliańskim - przede wszystkim ze względu na Tomka, bo on teraz przecież prawdziwy bolognese. Pomyślałam, że niektórymi ciekawostkami mogłabym podzielić się też w Domu z Kamienia.
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że emiliano to właśnie język, a nie jak się powszechnie uważa dialekt i co ciekawe przez UNESCO uznany jest za ten zagrożony "wymarciem". La lingua emiliana należy do grupy języków romańskich, w jej skład wchodzi wiele dialektów - o których za chwilę - a terytorium jej występowania to nie tylko historyczny region Emilia, ale też część innych regionów jak: Lombardia, Liguria, Piemonte, Toscana oraz Veneto.
To aż trudno ogarnąć umysłem! Kiedy zabrałam się za zgłębianie tego tematu, okazało się, że my w Marradi mamy wiele słówek i zwrotów, które pochodzą zarówno z dialektu florenckiego, jak też z bolońskiego i romagnolo. Jesteśmy kulturową mieszanką na wielu płaszczyznach - językowej, kulinarnej, obyczajowej...
I na deser kilka językowych ciekawostek. Taki mały słowniczek dla tych, którzy, tak jak my, lubią zagłębiać się w językowe meandry:
un "bagaglio" o un "coso" - tak nazywamy w Bolonii coś, czego nazwa nie przychodzi nam do głowy. "Coso" w Marradi jest bardzo popularne.
"fuori dai coppi" - tak mówimy w Bolonii o kimś, kto oszalał czy postradał zmysły
W całej Italii starsze osoby będą chodzić z "bastone" (o lasce), a w Bolonii z "zanetta".
"sgodevole" - to w Bolonii osoba antypatyczna (w innych częściach Włoch "antipatica"), jest też inne wyrażenie (jedno z moich ulubionych), którego używamy w Bolonii mówiąc o kimś, kto dla nas jest wyjątkowo antypatyczny i nas irytuje: L é prôpi sinpâtic cómm un gât tachè i marón - co można przetłumaczyć dosłownie: jesteś sympatyczny jak kot uczepiony "jaj".
Kiedy w Bolonii ktoś kichnie mówimy mu: "bandéssa".
Kiedy w Bolonii ktoś, żeby wyrazić jakąś swoją opinię ciągnie zbyt długi wywód, mówimy mu: sei lungo come la messa cantata (jesteś długi jak msza śpiewana).
W Bolonii niedojrzały owoc jest "brusco". Co ciekawe to samo słowo po włosku znaczy szorstki (na przykład: ton).
W Bolonii nie mówimy basta! (dość, wystarczy!), tylko "bôna lé".
Jeśli już niemal na całym świecie mówi się OK! - to w Bolonii powiemy: "A i ó capé".
Jeśli chodzi o toskańskie wyrażenia, wieloma podzieliłam się z Wami w pierwszych Sekretach Florencji - do lektury których niezmiennie zapraszam, więc dziś tylko kilka dla przypomnienia.
Jeśli w innych częściach Włoch jest "tempesta" (burza) to w Toskanii mamy "buriana"!
W Toskanii na głupią i naiwną osobę powiemy "bischero"!
W całej Italii ludzie się spieszą, co znaczy "hanno fretta" - we Florencji i okolicach (w Marradi też) "hanno furia".
W Toskanii jeśli coś nam się podoba mówimy: "mi garba"! zamiast tak jak w innych częściach Włoch - "mi piace".
I na koniec toskańskie klasyki - "focaccia" znana z innych regionów, w Toskanii to SCHIACCIATA, tata - dla innych włoskich dzieci "papà", dla toskańskich tylko i wyłącznie "babbo"!
Zostały nam już ostatnie w tym roku trzy dni jesieni - niech miną w słońcu i spokoju!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Piękne widoki.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że są takie dialekty.
OdpowiedzUsuń