Populonia Etrusków - Necropoli Baratti i toskańska "Petra"
czwartek, grudnia 28, 2023O tym jaki wybrać cel na nasze tradycyjne wojażowanie w Santo Stefano zdecydowała w dużym stopniu pogoda. Padły różne propozycje - bliższe i dalsze - ale najbardziej kuszącym był kierunek "za słońcem". A ponieważ to "za słońcem" - biorąc pod uwagę odległość na jeden dzień - okazało się południową Toskanią, to wybór padł na Populonię i nekropolię Etrusków.
W Populonii już kiedyś na jedno popołudnie byliśmy, ale po pierwsze to było parę dobrych lat temu, a po drugie w dzieje starożytnych ludów się wtedy nie zagłębialiśmy. Tym razem to właśnie Etruskowie mieli być głównym celem naszej wyprawy. Chęć poznawcza mieszała się w nas z chęcią bycia na łonie natury. Trudno byłoby o lepsze miejsce...
GPS pokazywał, że powinniśmy dotrzeć na miejsce jeszcze przed południem. Zarządziłam więc, że zwiedzanie zostawimy na "poobiedzie", a przed obiadem podarujemy sobie godzinny spacer po plaży. Plan był idealny, tym bardziej, że miejsce, które wybraliśmy na świąteczne biesiadowanie znajdowało się bardzo blisko morza. Wszystko tym razem się pięknie zsynchronizowało - i czasowo i dystansowo!
Tęskniło mi się za morzem. Tego morza w tym roku mieliśmy jak na lekarstwo. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy to możliwe, że ostatni raz byliśmy nad morzem w sierpniu, kiedy płynęliśmy na Capraię, ale potem przypomniałam sobie, że jeszcze na chwilę byliśmy w listopadzie w Rimini. Oczywiście morze w Rimini nijak się ma do toskańskiego południowego wybrzeża...
Cieszyłam się i wzruszałam tym, że chłopcy znów bawili się, urządzając sobie rozgrywki quasi "bejsbolowe". Bawili się tak po raz pierwszy, kiedy mieli po kilka lat i nadal potrafią tak bawić. Dobrze było znów spacerować pustą plażą i "myśleć o niczym". Aura panowała prawdziwie wiosenna i gdyby nie to, że czekał na nas obiad, a potem Etruskowie, mogłabym tak spacerować do wieczora...
Tym, którzy kiedyś szukaliby miejsc dzikich na tym odcinku wybrzeża, polecam Parco Rimigliano. Ciągnie się tam wzdłuż wybrzeża typowo śródziemnomorski las, a plaża nie jest zakłócona żadnym hotelowo-barowym betonem. Dodatkowo ta, na której my byliśmy, jest przyjazna psom.
Populonia i cała okolica jest terenem z niezwykle bogatą historią z czasów etruskich oraz rzymskich. Park archeologiczny Baratti podzielony jest na kilka sekcji i żeby obejrzeć je wszystkie jeden dzień - moim zdaniem - nie wystarczy. Naszym celem tym razem była Necropoli Etrusków ze słynną toskańską "Petrą". Miejsce zyskało taki przydomek, bo rzeczywiście przywodzi na myśl słynną Petrę w Jordanii.
Kolejna informacja praktyczna:
Jeśli ktoś nastawia się bardziej na zwiedzanie pozostałości z czasów rzymskich - gdzie wyraźnie zachowały się resztki miasta, w którym można oglądać fragmenty ulic, ale też "domus" z imponującą posadzką - ten powinien dojechać na parking do samego zamku Populonia. Tam - po drugiej stronie ulicy - znajduje się wejście do Acropoli. To górna część parku archeologicznego, który - poza swoim historycznym bogactwem podarowuje - też wiele pięknych widoków na Morze Tyrreńskie i majaczącą w oddali Elbę.
Jeśli natomiast celem zainteresowań jest nekropolia, trzeba zatrzymać się około 2 kilometry wcześniej. To niższa część parku, która daje możliwość przyjemnego trekkingu i również tu, przy wejściu znajduje się rozległy parking.
Sama Necropoli podzielona jest na dwie sekcje. Pierwsza, łatwiej dostępna bierze początek tuż przy kasie biletowej. To rozległy obszar, na którym znajdują się różne rodzaje etruskich grobów, wśród nich między innymi sarkofagi i tzw tumuli. Ta część parku nazywa się Necropoli di San Cerbone. Groby opatrzone są tablicami informacyjnymi w dwóch językach, ale w określonych godzinach jest możliwe również zwiedzanie z przewodnikiem. Warto sprawdzić wcześniej informacje na stronie, również te dotyczące godzin otwarcia parku: https://www.parchivaldicornia.it/parchi-archeologici/parco-archeologico-di-baratti-e-populonia/larea-delle-necropoli/
Dla nas najbardziej interesującym punktem wyprawy był oczywiście trekking do wspomnianej już toskańskiej "Petry". Na przejście całego dystansu potrzeba około 2 godzin - wliczam w to czytanie tablic i przystanki na fotografowanie, a fotografować jest oczywiście co! Od widoków na zatokę Baratti, przez maremmański, niemal bajkowy las z dębami korkowymi, po groty wykute w kamieniu, fantazyjne formy skalne i słynny czerwony "grobowiec".
Szlak prowadzący do "Petry" - jej właściwa nazwa to Necropoli delle Grotte - nazywa się Via delle Cave. To miejsce pochówku wykorzystywane było w IV i III wieku przed naszą erą. Warto wiedzieć, że maleńka dziś Populonia w tamtym czasie była jednym z najważniejszych miast. Cava to znaczy kamieniołom - tutejszy kamień służył do budowy grobów starszej, opisanej wyżej necropoli, ale też do rozbudowy miasta w górnej części cypla.
Szlak Via delle Cave prowadzi przez piękny punkt widokowy - belvedere, z którego widać nie tylko "Petrę" w całej okazałości, ale też majaczącą w oddali całą zatokę Baratti.
Necropoli delle Grotte to groby - "pokoje", wykute w czerwonej skale, które często połączone są korytarzami. Jeśli będziecie spacerować uważnie, zobaczycie, że wokół głównego grobowca ukryło się mnóstwo tajemniczych, pojedynczych grot wykutych w kamieniu. Miejsce niezwykle inspirujące i dla nas wciąż zagadkowe.
Etruskowie niezmiennie są dla historyków i archeologów zagadką, choć oczywiście co jakiś czas pojawiają się nowe odkrycia, a za nimi nowe rewelacje. Tak czy inaczej dużo jest jeszcze niewiadomych i wiele teorii nie znajduje swojego naukowego potwierdzenia, ale myślę, że to też sprawia, iż Etruskowie tak bardzo nas fascynują.
Dla mnie ta podróż była pouczająca i przy okazji sprawiła podwójną radość, bo teraz mamy przecież w drużynie zapalonego studenta historii, którego zainteresowania sfokusowane są właśnie na historii najdawniejszej.
Kończyliśmy nasz trekking, kiedy słońce powoli wpadało w objęcia morza, a cienie cyprysów coraz bardziej wydłużały się na soczyście zielonej łące. Pomyślałam, że chyba będziemy mieć szczęście i na zakończenie naszej wycieczki dostaniemy w prezencie wyjątkowy zachód słońca. Byliśmy w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, ale ponieważ zrobiła się już prawie noc, dlatego wieczorny występ słońca na pożegnanie tegorocznych świąt zachowam już na jutro.
Dobrego wieczoru.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu, pięknie Ci dziękuję za ten wpis i zdjęcia. Wstyd się przyznać, ale nie znałam tego stanowiska archeologicznego, choć lubię Etrusków i miałam sporo zajęć na temat historii i sztuki starożytnej. Jestem tak zachwycona miejscem, że prawie się pakuję:D:D
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę jeszcze wielu takich odkryć w nadchodzącym roku.
Barbara