Choinka... choinka...
sobota, grudnia 09, 2023Świt znów odmalował się takimi kolorami, że nic tylko tworzyć poezje - oczywiście jeśli ma się wystarczająco rozwinięty warsztat słowa. Zawołałam Mikołaja do okna, bo on, tak jak ja, na pewne obrazki jest wyczulony i obydwoje nie mogliśmy nadziwić się urodą poranka.
Piątek był dobrym dniem, choć niestety w ostatniej chwili plan na popołudnie uległ zmianie. Ostatecznie nie dotarliśmy na inaugurację szopek w Portico di Romagna. Zamiast tego na pocieszenie poszliśmy do baru i urządziliśmy sobie prawdziwy turniej karciany.
Najważniejszym elementem dnia było - zgodnie z włoską tradycją - ubieranie choinki. Wyszła znów taka "nasza", a śmiechu i głupot przy jej ubieraniu oczywiście nie brakowało. Pomyślałam też sobie, że chyba w każdym domu ubieranie choinki rządzi się utartymi zasadami.
Na przykład, kiedy byłam mała, choinkę przywiezioną ze szkółki obsadzał Tata, potem on też montował lampki, zakładał gwiazdę na czubku i kiedy byliśmy jeszcze bardzo mali to również on wieszał najcenniejsze bombki - wieszał je na górnych gałązkach, po pierwsze, żeby nikt ich nie trącił, a po drugie, żeby dobrze je było widać. Te wyjątkowe bombki mieliśmy dzięki cioci, która pracowała przy ich dekorowaniu. W szarych peerelowskich czasach, gdy wszystkie choinki wyglądały tak samo, nasza była "luksusowa", bo wisiały na niej takie okazy, które generalnie wędrowały na eksport. Były bardzo cenne i myślę, że moja Mama ma je do tej pory i niezmiennie przetrzymuje w starym przedwojennym pudle na kapelusze.
Obok luksusowych bombek na eksport były też cuda zrobione jeszcze przez moją babcię. Do tej pory pamiętam pięknego anioła, który nie wiadomo gdzie potem przepadł i dwie baletnice w bibułkowych spódnicach - różową i błękitną, były też folkowe pająki, pawie oczka i łańcuchy z bibuły i słomek. Piękna była zawsze ta nasza choinka.
W Domu z Kamienia też zawsze jest żywa choinka. Zawsze z korzeniami, bo ciętych w Italii się nie sprzedaje. Taką choinkę można potem posadzić i dać jej drugie życie. Nasza najładniejsza choinka do tej pory rośnie w ogrodzie świętej Barbary. Miejmy nadzieję, że tegoroczna przetrwa i nie podzieli losu poprzedniczki, która nie przetrwała ekstremalnych upałów.
Do tej pory ja byłam szefem montującym lampki, ale w tym roku zadanie to przejął Mikołaj. Widząc moje fantazyjne plątanie - ostro je skrytykował powołując się na Brunelleschiego, że gdyby architekt widział to moje "falowanie" to by się za głowę złapał.
- To ma być stile pierścieni! Widzi? O tak... A nie kombinować bez sensu.
- Widzi, widzi...
Tak oto Mikołaj został nie tylko "obsadzaczem" choinki, ale też głównym architektem "lampkowym". Gwiazdka na czubek, którą lata temu podarowała mi Ellen, została natomiast zamontowana rękami Tomka.
- Tylko ja nie sięgam. Możesz mnie podsadzić - zapytał Tomek brata - będziemy jak Duda ze swoim synem.
- To nie był Duda, to był ten drugi...
Korciło mnie żeby zrobić zdjęcie, ale nie chciałam psuć zabawy.
Nie mamy luksusowych bombek w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, jak kiedyś te na peerelowskiej choince, ale mamy ozdoby niezwykle cenne. Naszą ulubioną ze wszystkich jest niezmiennie bałwanek, o którym pisałam w zeszłym roku. W tym roku zaszczyt powieszenia go przypadł również Tomkowi.
Dziś przede mną jeszcze praca, długim weekendem cieszą się tylko chłopcy, ale już za kilka godzin zabierzemy się za nasze coroczne pierniczenie i mam nadzieję, że ich aromatem wypełni się cała sobota.
Pięknego dnia.
STILE to znaczy STYL
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Odkąd dzieci są zagranicą, moja choinka jest skromna, bo mała, ale pięknie udekorowana. Ale oczywiście, tak jak TY Kasiu zawsze wspominam choinkę z rodzinnego domu: zawsze żywa, zawsze do sufitu, zawsze przynoszona z lasu w przeddzień Wigilii i i w pierwszych latach mojej pamięci ze świeczkami. Gwiazda na czubek zrobiona była przez moją babcię z połówek orzecha włoskiego i sreberka (jest w domu do tej pory!) Pozdrawiam choinkowo Waszą Rodzinkę. Hanka
OdpowiedzUsuń