W jakim kolorze listopadowi do twarzy, pierwszy fiołek i garść frustracji
piątek, listopada 17, 2023Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że całe zbocze było soczyście zielone od młodych, fiołkowych listków. Zaraz też głowę wypełniła radosna myśl, że oto za miesiąc i ociupinkę dni zaczną się wydłużać i nim się obejrzymy, znów przyjdzie wiosna i ta zielona "scarpata" zamieni się w fioletowy dywan. Zrobiłam jeszcze dwa kroki i chwilę potem aż przysiadłam z wrażenia, kiedy wypatrzyłam pierwszego fiołkowego śmiałka! Lekka przesada - z jednej strony ostatnie cyklameny, a z drugiej już pierwszy fiołek. Co to się porobiło...
Czwartek po gorącej środzie był jak z innej planety. Niby nie było zimno, ale jednak po temperaturze z poprzedniego dnia, człowiek miał wrażenie, że jest na dalekiej Syberii. Tak jak to było w pewnym filmie - w dupach się nam poprzewracało.
Przeszłam wszystkimi zakamarkami Marradi fotografując najmniejsze detale i nie-detale, łapiąc w kadrach zielone liście, zmęczone liście, żółte liście, martwe liście - po prostu liście.
Czwartki teraz zmieniły swój rytm, bo Mikołaj przez dodatkowe zajęcia, nie wraca na obiad do domu, więc mam cały dzień do zagospodarowania według własnego "widzimisię". Oczywiście nawet widzimisię, musi uwzględnić pracę.
Wczoraj wyszłam na moje wędrowanie z czystym sumieniem, bo - po pierwsze - dopisałam kilka stron książki, po drugie - wysłałam kolejnych kilka maili z serii "pukajcie, a MOŻE otworzą" i w końcu po trzecie - poświęciłam odrobinę czasu na dokształcanie się z dziedziny "social media".
Wpadłam do domu niemal "równo z dzwonkiem" i zaraz usiadłam do popołudniowych lekcji. Mikołaj dotarł tuż przed kolacją, a na kolację było pysznie i kolorowo. Dynia pieczona z czosnkiem i rozmarynem zrobiła robotę - nie tylko smakowo, ale też wizualnie! Nawet jeśli nie lubię pomarańczowego koloru, to trzeba przyznać, że listopadowi w nim do twarzy. Pomarańcz dyni, kaki, ostatnich liści, pierwszych mandarynek i pomarańczy. Bardzo to wszystko fotogeniczne i inspirujące.
***
- Załamałam się.
Mikołaj popatrzył na mnie pytająco.
- Zrobiłam dziś "research" na YouTube, żeby sprawdzić co ludzie oglądają, jacy youtuberzy mają sporo wejść i subskrybcji, żeby uczyć się od lepszych i szczerze mówiąc opadło mi wszystko.
- A co ja Mamie mówię? - Mikołaj się zirytował.
- Ale na serio! Znalazłam jakiś vlog, który ma setki tysięcy subskrybcji, weszłam na pierwszy lepszy film z podróży po Italii i to co tam bredzą, to się włos na głowie jeży. Z migawek z Florencji nie ma nawet Duomo, jest tylko piazza della Signoria, której bohaterka nawet nazwy nie pamięta, bo po co? Pół godziny filmu jest o tym, jak jest ciepło, co ma prowadząca pod kurtką i czy dobre jest caffe' americano... Pod tym filmem tysiące polubień i setki komentarzy w duchu: wow jaki to super vlog.
Mikołaj znudzony wysłuchał mojego pełnego frustracji monologu, a na koniec zapytał:
- Czy Mama dopiero wczoraj weszła na internet?
- Nieee! O Jezu, wiem, że w sieci poziom wszystkiego już sięgnął dna, ale na litość boską nawet dno, powinno mieć chyba jakiś poziom. A może to ja mam problem? Wystarczy, że się przejęzyczę i potem biczuję przez tydzień, spinam się, czy to, co podaję w świat jest na pewno wartościowe, zastanawiam się jak zainteresować, nie zanudzić, sprawdzam informacje, wymowę słów, których nie znam, wujek staje na rzęsach, żeby jakość była top i to wszystko chyba bez sensu...
Moje poszukiwania, rzeczywiście doprowadziły mnie do samych smutnych wniosków. Ja sobie oczywiście dalej rzeźbię z moim pisaniem i nagrywaniem, ale gdzieś w środku smutno, bo... no właśnie - czy kogoś interesuje jeszcze jakość?
Do mojej frustracji przyczynia się też działanie fb, który znów robi szacher macher z algorytmami. Czasami to wszystko to naprawdę głupiego robota, ale trzeba działać dalej.
Pięknego dnia!
DNO to po włosku FONDO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
9 komentarze
Kasiu, takie same mam odczucia: w internecie króluje bylejakość, taniocha, tandeta, tani poklask, niewiedza, ordynarność, śmieszność. Zadziwia mnie popularność takich programów w TV jak: królowe życia, googlebox, rolnik szuka żony, chłopaki do wzięcia itp (małe litery zamierzone, bo taka jest ich wartość). Z tego wyrastają "celebryci", którzy stają się "wzorem" dla kogo? nie wiem i nigdy tego nie zrozumiem. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤️🙏 smutne to bardzo.
UsuńNiestety sporo kanałów tv i czasopism np tzw ‚dla kobiet’, które kiedyś zaczynały jako naprawdę wartościowe i pełne ciekawych treści, z czasem zaczęło ‚równać w dół’, żeby zwiększyć oglądalność / poczytność. Wiem, że Tobie to nie grozi Kasiu i z Twoich filmów nie dowiemy się ‚co masz pod kurtką’. Tzn i tak wiemy - wielkie serducho pełne miłości do Włoch i opowiadania nam o nich ❤️ H.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję 🫶 to prawda z czasopismami. Mam podobne spostrzeżenia.
UsuńPani Kasiu, mnie też nieustannie załamuje to ile głupoty krąży po internecie a mam 6 letniego syna i boję się z kogo te dzieciaki chcą brać przykład, ale właśnie w tym zalewie głupoty i bzdur tym cenniejsze są takie blogi i kanały na YouTube jak Pani , które niosą ze sobą coś cennego i wartościowego. Trzymam kciuki, proszę się nie poddawać. Pozdrawiam. Wierna czytelniczka Agnieszka
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dobre słowo 🙏
UsuńMam to samo, piszę książki dla dzieci o ciekawostkach w Polsce i tak bardzo się staram, żeby było wartościowe, żeby bez błędów... i zawsze się stresuję, gdy jest jakaś pomyłka. Ale okazuje się, że warto, że wielu ludzi czeka, choć wiadomo, że tłum pójdzie za tym, co łatwe i kolorowe. Proszę tworzyć nadal, uwielbiam łapać oddech na tym blogu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i trzymam kciuki za dużo dobrych publikacji 🫶
UsuńI ja się dopisuję do tych hymnów pochwalnych. Dzięki za każdy wpis, jestem tu i trzymam kciuki, by czytających było coraz więcej. Twoja fanka- Brenda
OdpowiedzUsuń