Trzy lata Za Rzeką...

niedziela, listopada 05, 2023

Dom z Kamienia za Rzeką, polska blogerka w Toskanii

Toskania nie zdążyła się jeszcze podnieść z kolan po Ciaranie, a tu w natarciu nowy wicher i deszcz tym razem pod latynosko brzmiącą nazwą - Domingos. Nie mam jednak siły pisać o trzęsących się szybach w oknach, burej rzece i ołowianych chmurach nad Apeninami, bo już nawet ja sama mam dosyć własnego trajkotania o pogodzie. Mam wrażenie, że zamieniłam się w pogodynkę... 

Dlatego dziś nie o pogodzie będzie, a o bardzo ważnej rocznicy. 

5 listopada dokładnie trzy lata temu po raz pierwszy położyliśmy się spać w Domu z Kamienia za Rzeką. Wydaje się tak niedawno, a to przecież ładny kawałek czasu, bardzo intensywnego czasu. 

Nasza przeprowadzka była bardzo dobrą decyzją. Przede wszystkim skończył się ból wiecznego zimna i wilgoci, która w ostatnim roku przed przeprowadzką dała nam szczególnie w kość i przede wszystkim było to zdecydowane odciążenie dla kieszeni...  

Trzy lata temu po kolejnym dniu ganiania z pudłami, przepinania internetu, szaleństwa, padania na twarz ze zmęczenia, zjedliśmy pierwszą kolację w nowej kuchni. Za stół posłużyły nam krzesła, bo już nikt nie miał siły tarabanić naszego dębowego tavolo, który waży pewnie pół tony. 

Pamiętam, że kotłowały się we mnie różne emocje - od ekscytacji z bycia w nowym miejscu do poczucia winy, bo jednak byłam trochę jak ten szczur, który uciekał z tonącego statku, jak zdrajca, który po siedmiu latach porzucił towarzysza "niedoli". 

W Domu z Kamienia za Rzeką wydarzyło się wiele przez ostatnie trzy lata. Tomek skończył liceum, zdał maturę i w końcu wyprowadził się do Bolonii, Mikołaj dorósł i nim się obejrzę i on w świat wyfrunie. Ja przeżyłam zdrowotne chwile grozy, wydałam trzy książki - wychodzi jedna książka na rok, pracuję intensywnie nad czwartą, próbuję rozwijać skrzydła w różnych dziedzinach, pracuję jak wariat, staram się rozkręcić youtubowy kanał, założyłam dwie fejsbukowe grupy - Sekrety Florencji i Trekking we Włoszech, coraz lepiej wychodzi mi walka z własną niepewnością i wreszcie mam nadzieję, że uda mi się plan o dużych blogowych zmianach, który kształtuje się w mojej głowie od kilku miesięcy, przekuć w czyn. 

Dom z Kamienia za Rzeką był (i nadal jest) bezpiecznym schronieniem w czasie burz i wichrów, dał ciepło w czasie mrozów, bryzę od rzeki w letnie upały, piękny widok każdego dnia, wytrzymał trzęsienie ziemi, gościł Mamę, Świtę, Przyjaciół, zapraszał do stołu bliższych i dalszych znajomych. Mam nadzieję, że tak będzie dalej... 

Staram się przymykać oko na jego niedoskonałości - na okno w łazience w opłakanym stanie, na wannę, która nie grzeszy urodą... Skupiam się na tym, co w tym domu kocham, a do kochania jest przecież dużo. Sercem "Domu z Kamienia" jest kuchnia - duża i jasna, o jakiej zawsze marzyłam, lubię też moją sypialnię, która stała się dla mnie prawdziwym królestwem i spełnieniem dziecięcego marzenia o własnym pokoju. Kocham ten skraweczek ogrodu z mimozą, szczęślinem i złotodeszczem, kawałek ziemi, który służy cieniem albo słońcem, na którym dojrzewają latem pomidory i gdzie rozpanoszyły się mięta i rukola. 

Ostatnio pracując nad książką i wertując własne zapiski miałam przy okazji przegląd refleksji na temat mojego marzenia o prawdziwym Domu z Kamienia. Ono faluje we mnie jak matematyczna sinusoida. Czasem myślę sobie, że ten wirtualny Dom z Kamienia w zupełności mi wystarczy i w sumie mogę się do końca życia tułać po wynajmowanych domach, ale zaraz za tym idzie tęsknota za własnym kątem, który mogłabym urządzić po swojemu, który byłby moją bezpieczną stabilną przystanią... 

Staram się nie myśleć, że ten prawdziwy własny dom jest w sferze marzeń nierealnych. Sama już sobie kiedyś udowodniłam, że nawet to, co jednego dnia wydaje się nierealne, za jakiś czas może stać się rzeczywistością. Kto wie, co przyniesie przyszłość. Jeśli napiszę jeszcze kilka książek, które - jak żartuje Tomek - staną się bestsellerami New York Timesa - to w końcu na cztery kamienne mury i dach uzbieram? Wszystko się może zdarzyć... 

Dziś chciałabym sobie życzyć, żeby kolejny rok Za Rzeką przyniósł tylko to co dobre. Na początek mógłby się wiatr uspokoić, żebyśmy z Przyjaciółmi, którzy dotarli do Marradi późnym wieczorem mogli spędzić spokojny i radosny czas. 

Pięknej niedzieli.

WYDARZYĆ SIĘ to po włosku ACCADERE 

bluzka: www.madame.com.pl

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze