O strachu, motywacji i śnie
poniedziałek, listopada 13, 2023Co ja bym dała za pełne weekendy! - To była dziś pierwsza myśl, kiedy w czarnej jak smoła ciemności poranka rozległ się dźwięk budzika. W niedzielę obudziłam się po dziewięciu godzinach mocnego snu, a to w moim przypadku rzadkość na miarę zorzy polarnej w Italii (ostatnio też się zdarzyła!) i dziś chętnie zrobiłabym powtórkę. Najwyraźniej moja głowa rozpaczliwie domaga się odpoczynku. Pomarzyć dobra rzecz, ale jak się nie da, to się nie da i lepiej się nad sobą nie rozczulać...
To była pierwsza niedziela we dwoje - bez Tomka, bez fest, bez kasztanów, bez Gości...
Choć z tym ostatnim to w sumie nieprawda, bo do Marradi zawitali na chwilę dobrzy znajomi z naręczem książek i znów udawałam znaną pisarkę, która autografy to rozdaje już hurtowo! Dziękuję kochani za wspaniałe popołudnie!
Pogoda w niedzielę miała być do kitu - jeszcze w sobotni wieczór sprawdzałam na różnych portalach, bo korciło mnie, żeby wyciągnąć T. na trekking, ale wszystkie tabelki, jak jeden mąż upierały się przy deszczu. Ostatecznie jednak żaden deszcz nie przyszedł, niebo miejscami nawet się wypogadzało, a aura była tak przyjemna, że złapałam Nikona i powędrowałam w stronę Świątyni Dumania, plując sobie w brodę, że prognozom uwierzyłam i żadnego porządnego trekkingu nie uskuteczniłyśmy.
Niedziela po moich nostalgiach, smutkach i rezygnacji przyniosła cały worek drobnych radości, które ustawiły mnie trochę do pionu: ciasto Mikołaja, konstruktywne rady J., odwiedziny Gości i ich pozytywne opowieści, mail z dalekiego kraju, skrawki czystego nieba, długi sen, samotny spacer... Poza tym w końcu znalazłam czas, żeby nadgonić z zaległościami, a to poprawia humor, bo zaraz ciężar na ramionach wydaje się odrobinę lżejszy.
Moim problemem jest to, że ja jednak cały czas za bardzo wszystkiego się boję... Sama innym truję, że nie można się bać i na każdym kroku powtarzam, że strach jest najgorszym z możliwych doradców i kompanów, to w praktyce sama do końca nie umiem się z nim uporać. Strach, czy ruch z nową stroną będzie dobry, czy czwarta książka (ta właściwa) rzeczywiście zostanie dobrze przyjęta, czy uda się to albo tamto i tak się to wszystko we mnie mieli.
- Możesz podać przepis na to ciasto dyniowe, bo jedna pani się pytała.
- Nie będę nic pisał.
- Podaj mi przepis, a ja napiszę.
- To z YouTube! - odpowiada z rozbrajającą szczerością.
- Ale przeliczałeś te wszystkie ilości, więc mógłbyś mi podać, żeby nie musiała się męczyć z angielskim.
- Ja to w końcu na oko robiłem...
Cały Mikołaj! Tak czy inaczej obiecał przepis podać, więc poproszę tylko o chwilę cierpliwości, a korzystając z okazji przypomnę, że ja też na YouTube staram się dzielić kulinarnymi przepisami i do ich oglądania niezmiennie zachęcam. Akurat mamy sezon na gruszki i zaczyna się też czas pomarańczy!
Niech nowy listopadowy tydzień przyniesie więcej lekkości na ramionach. Pięknego poniedziałku!
NA OKO to po włosku A OCCHIO (wym. a okkio)
bluzka: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze