Ku chwale filozofa, jesienne dyziowanie i jabłko
czwartek, listopada 16, 2023Półmetek listopada, był jak ktoś, kto ma rozdwojenie jaźni. Coś się listopadowi ewidentnie poplątało, bo nagle zrobiło się tak ciepło, jakby to była zaawansowana wiosna. W nocy nawet w Biforco było 17 stopni, a w ciągu dnia to chyba dobre 25, bo rozebrałam się do rosołu, zanim jeszcze doszłam na Łąkę Dyzia.
I w ogóle Łąka Dyzia w listopadzie??? Rozpusta! Czasu miałam wczoraj krztynkę, więc pomyślałam, że lepszy krótki dystans z większym przewyższeniem i w nagrodę dyziowanie, niż długie marsze "po równym". Grzechem byłoby z takiej aury nie skorzystać.
Oczywiście aura to nie jest to, co wypycha mnie z domu - przy pogodzie i niepogodzie wypycha mnie głód weny. Wena przychodzi, kiedy nogi są w ruchu. Biję się w pierś i przyznaję, że zaniedbałam ostatnio pisanie. Minęło za dużo dni, kiedy nie dopisałam ani słowa do książki, a tu naprawdę listopad za połową...
- Galileo to był pierdoła! - tymi słowami Mikołaj zaczął swoje śniadanie.
- Słucham? Jaki pierdoła? Przecież głosił coś, czym ryzykował życie.
- Galileo to był pierdoła - powtórzył Mikołaj jak mantrę - Giordano Bruno to dopiero był "Sigma"!
Tu rozwinęła się dyskusja, a raczej monolog Mikołaja ku chwale filozofa czy też wizjonera spalonego na stosie, a ja kolejny raz zamyśliłam się nad włoską edukacją. Przede wszystkim w Mikołaja wieku nie miałam pojęcia o Giordano Bruno, a jeśli już nawet miałabym pojęcie, nie przyszłoby mi do głowy rozmawiać na ten temat przy śniadaniu. Choć byłam bardzo mądrym dzieckiem, siedzącym ciągle w książkach, to jednak wiedza wyniesiona ze szkoły była według mnie piekielnie nudna.
I teraz Mikołaj, który jak zacznie prawić o historii, to mam wrażenie, że dopisuje nowe odcinki "Gry o Tron" albo jak dzieli się wrażeniami ze studiowania "La Divina Commedia" - to jakby opowiadał fascynujący kryminał. To wszystko musi być dla niego fascynujące, jeśli ma potrzebę dzielenia się tym i to o piątej rano. Poza tym on też swoją wiedzę potrafi przekazać w tak ciekawy i po mikołajkowemu "zadziorny" sposób, że matka potem zamiast szykować się do lekcji znowu czyta i braki w wiedzy uzupełnia.
- Kiedy pojadą do Florencji?
- A kiedy chce? I co chce tym razem zobaczyć? Coś konkretnego?
- Nic konkretnego, po prostu pomyślał, że dawno nie był we Florencji i mu się chce.
- To super! Pójdziemy zobaczyć Muchę! Niedziela? Rano czy chcesz się wyspać?
- Rano.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni... co po włosku brzmi: la mela non cade mai lantano dall'albero.
Pięknego czwartku!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Nie mam porównania z edukacją we Włoszech ale uważam, że system edukacji w Polsce jest tragiczny i koniecznie trzeba go zmienić. Dzieci uczą się bez zrozumienia na pamięć, wszystko jest wciskane w schematy a program przeładowany często rzeczami, które kompletnie nie są potrzebne w zwykłym życiu za to brakuje przydatnej wiedzy albo jest przerabiana "po łebkach". Nauczyciele gonią z materiałem, często nie tłumaczą dokładnie a dzieci są zniechęcone, znudzone i przemęczone. Bardzo brakuje mi luzu w edukacji i zachęcania do kreatywności i myślenia poza schematami. Sama ze szkoły pamiętam niewiele a więcej wiedzy wyniosłam z tego czego uczyłam się sama będąc już dorosła . Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńMikołajowi zdarza się krytykować i włoski system, ale on nie ma skali porównawczej i nawet nie wie jakie ma szczęście.
Usuń