Lozzole - magia, mistycyzm i czar, czyli Appennino jako najlepszy terapeuta
środa, października 11, 2023Są takie miejsca, które przywracają spokój duszy, które głaszczą skołatane, przestraszone myśli jak dłonie czułej matki głaszczą wybudzone złym snem dziecko. Są takie miejsca, w których pokorna skromność starych murów miesza się ze splendorem niezakłóconej niczym natury tworząc mariaż nieprawdopodobnej wręcz urody.
Są takie miejsca w Appennino...
- Ja tam nie wejdę - powiedziała stanowczo J. widząc mnie pokonującą ścieżkę, która na kilka metrów obrała pionowy kierunek.
Myślałam, że tylko się droczy, ale kiedy się odwróciłam i popatrzyłam w zalęknione oczy, zrozumiałam, że mówi na serio.
- Naprawdę? - zapytałam.
Nie mam serca nikogo ciągnąć w niebezpieczne rewiry. Sama jestem przecież cykorem jakich mało, ale jedonocześnie ze swoimi lękami próbuję walczyć. Poza tym zależało mi, żeby J. do Lozzole dotarła, bo wiedziałam, że to miejsce dobrze jej zrobi.
- Powoli...
J. złapała się kurczowo najmniej odpowiedniego punktu zaczepienia i uschnięty jałowiec pokłuł jej dłoń. Wyciągnęłam więc rękę i trzymając ją mocno pomogłam pokonać te kilka kroków, gdzie szlak nie jest "bardzo wygodny". Zaraz też przypomniała mi się Anka, którą przeprowadzałam przez Monte Rotondo. Ona też szła na trzęsących się nogach i bałam się, że się wycofa. Szczęśliwie i Anka kiedyś i J. wczoraj zapanowały nad lękiem i powędrowały dalej do pięknego celu.
Apeniny dopiero zaczynają swój jesienny spektakl. Jeszcze nie ma szaleństwa kolorów, kasztany spadają powoli, ale z ziemi wyschniętej na popiół jakimś cudem wyrastają kwiaty. Taki widok to piękna symbolika, to wiatr w żagle, to nadzieja:
To był dobry czas, nawet jeśli wyrwany siłą pomiędzy lekcjami. Jak zawsze staram się pogodzić wszystko i zrealizować każdy plan, ale wieczorem padam równo z kurami. Te trzy dni udały nam się pięknie. Trzy dni i jedna sagra oraz dwa widowiskowe trekkingi!
Dla mnie samej, nawet po latach, nawet po raz enty - powrót na Lozzole jest niezmiennie mistycznym przeżyciem.
Myślę, że na Lozzole drzemie siła ludzi gór, którzy dawniej wiedli tu trudne życie. Zostało po nich kilka historii i resztki cmentarnych tablic, ale ich duch jakby nadal krążył wśród ginestre, dębów i kamiennych ruin.
Dla tych, którzy chcieliby na własnych nogach zgłębić inne niezwykłe zakątki Appennino Tosco-Romagnolo, jeszcze raz przypomnę: NIEZNANE TOSKANIA I ROMANIA. GDZIE DANTE MÓWI DOBRANOC.
Lato powoli dobiega końca - mam na myśli lato, które wisi w powietrzu, nawet jeśli oficjalnie już od kilku tygodni nazywa się jesień. Podobno od poniedziałku aura ma się zmienić o 180 stopni. Z jednej strony wszyscy cieszymy się na deszcz, ale z drugiej strony martwię się o moich Gości, którzy też mają nadzieję trekkingować ze mną tam, gdzie Dante mówi dobranoc...
Pięknego dnia!
ZGŁĘBIĆ to po włosku APPROFONDIRE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Cudowne klimaty...
OdpowiedzUsuńTaki los… Widać nie zasługujemy na lepszą pogodę na ferie lol. Bez szoku termicznego, będziemy mieć pogodę jak w domu haha
OdpowiedzUsuńI tak będzie fajnie, nie bój żaby. Ważne, że będą wakacje! :) I super towarzystwo.