Dekadencka jesień
wtorek, października 03, 2023- Wiesz jaka jest różnica pomiędzy teraz, a wiosną? - zapytałam, kiedy szliśmy bitą drogą wzdłuż grani dzielącej doliny Senio i Santerno.
- Jaka?
- Że wiosną jest cała paleta odgłosów. Jeden wielki koncert kukanie, świergotanie, ćwierkanie, świerszcze... A teraz? Zatrzymaj się na chwilę - uniosłam rękę jak policjantka kierująca ruchem.
Przystanęliśmy na środku drogi i kiedy ucichł odgłos naszych kroków, rzeczywiście zapanowała kompletna cisza.
- Widzisz? Nieprawdopodobnie cicho...
- Szczerze? Dla mnie to niestety bez różnicy, dla moich uszu taka cisza jest też wiosną.
- No tak! Zapomniałam... Biedaku!
Mario od lat ma problemy ze słuchem. Niektóre częstotliwości słyszy o wiele bardziej intensywnie, co budzi często jego irytację, innych natomiast w ogóle jego ucho nie rejestruje. W tej ostatniej grupie są niestety jedne z najpiękniejszych dźwięków natury: świerszcze i cykady.
Dla Mario zatem dźwiękowa część spaceru niczym nie różniła się od wiosennej, ale na szczęście wizualne różnice dostrzegał w najmniejszych detalach. Zachwycaliśmy się światłem, jego jedwabistą miękkością. Zachwycaliśmy się przestrzenią doliny Santerno, przy której nasza Lamone wydaje się mała i ciasna. Zachwycaliśmy się też kolorami, które rozpoczęły swoją drogę w kierunku sennej monochromatyczności...
- Popatrz... Tylko złoto traw i góry w różnych odcieniach niebieskiego.
- I te twoje kwiatki... - Mario schylił się, by zerwać wiązkę elicrisio, a następnie roztarł w palcach kilka uschniętych kwiatów i podstawił mi pod nos.
Lekcja o elicrisio wyszła mi przypadkiem w czasie jednego z poprzednich spacerów, zdaje się, że byliśmy wtedy na Inferno. Mario zapamiętał wszystko i teraz sam, nawet w uschniętej wersji, potrafi bezbłędnie ten niezwykły kwiat rozpoznać.
To niedzielne popołudnie za Passo della Faggiola było dopełnieniem trekkingowego poranka z Mikołajem. W ten sposób pierwszy dzień października pozwolił oczom nacieszyć się górami, zmęczył nogi, głowę odciążył, zainspirował do kolejnych działań i wprowadził w dobry humor. Wypełniło mnie przekonanie, że jesień może przynieść jeszcze więcej dobrego.
Zauważyłam, że z roku na rok jesień coraz bardziej mnie inspiruje. Powinnam w tym czasie zrobić sobie miesiąc urlopu, żeby przekuć to wszystko, co odbierają zmysły w kolejne rozdziały książki, w kolejne fotografie...
Wiosna jest dla mnie włoskim Renesansem, lato to Belle Époque, a jesień to bez wątpienia Dekadentyzm - przydymiona jak sale kawiarni artystycznych, pełna rozważań, rozmyślań, w schyłkowym nastroju, jednocześnie pełna inspiracji i literackiej weny. Oby ta wena została ze mną przez całą zimę.
Dobrego dnia!
CISZA to po włosku SILENZIO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze