Noc w bunkrze, wstrząsy i oczekiwanie na spokój - wieści z Marradi
wtorek, września 19, 2023Jeszcze bez zdjęć, bo niby co tu fotografować - pęknięcie na murze, niedziałający piec czy nasze szczoteczki do zębów w łazience Santa Barbara? Do zdjęć nie mam teraz głowy.
Przetrwaliśmy noc, trwamy nadal, pewnie kolejną noc też spędzimy poza domem - dla spokojności. Drga nadal, choć nie tak często jak wczoraj i z mniejszą siłą. Ostatni wstrząs, który poczuliśmy i to dobrze, był przed 6.00 rano. Chyba wszyscy w tym momencie głośno zaklęli.
Jestem wdzięczna Mario, że Tomka i mnie wziął pod swoje skrzydła. W jego domu czuliśmy się jak w bunkrze, a i sam Mario jest trochę jak strażnik, który daje poczucie bezpieczeństwa. Mikołaj spędził noc w namiocie z kolegą. Na szczęście ciepło mamy nadal jak w sierpniu i takie rozwiązania praktykowali tej nocy też inni marradyjczycy. Kto mógł wyjechał na kilka dni, ktoś inny spał w samochodzie, a wiele osób też skorzystało z dormitorium urządzonego szybko w sali gimnastycznej szkoły.
Nadal trwa weryfikacja uszkodzeń. Takie niestety są i będzie pewnie coraz więcej, nawet jeśli na pierwszy rzut oka miało ich nie być. Wczoraj dowiedziałam się, że jedna z piękniejszych willi w okolicy, którą kilka razy fotografowałam dosłownie pękła na pół. My czekamy jeszcze na strażaków, którzy ocenią pęknięcia w naszym lokum oraz na hydraulika, który naprawi piec grzewczy, bo i ten po trzęsieniu przestał działać.
O strachu trudno napisać, bo nie znam takich słów. Biec na dwór w piżamie, kiedy spada wszytko, kiedy huk jest nieziemski, kiedy wysiada światło i przy tym chronić to co ma się w życiu najcenniejsze - czyli dzieci, to może człowieka przerosnąć. Takiego trzęsienia moi najstarsi sąsiedzi nie pamiętali.
Najważniejsze, że jesteśmy cali i zdrowi. Mam nadzieję, że wstrząsy ucichną i, że Tomek wróci dziś z Bolonii z odrobiną uśmiechu, że nic już nie zakłóci początków jego akademickiego życia.
Chciałabym napisać jeszcze dużo, ale z lęków sama przed sobą będę się rozliczać za jakiś czas.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy się o nas martwili. Jeśli komuś w tym zamieszaniu nie odpisałam, bardzo przepraszam.
W niedzielę przygotowałam piękny materiał z Modigliany i z żywych obrazów, mam nadzieję, że w końcu się z Wami nim podzielę.
Dobrej reszty dnia.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Nie wiem co napisać, bo nawet sobie nie mogę tego wyobrazić. Oby już było spokojnie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie to też nadal trudne do ogarnięcia umysłem:(
UsuńCały czas modlimy sie za Was , za Wasze bezpieczeństwo .. marysia
OdpowiedzUsuń