Noc pod gwiazdami bez romantycznego podtekstu...
środa, września 20, 2023Nie poszliśmy ostatecznie spać do Mario, bo dzień był spokojny, wstrząsy niewyczuwalne i dużo rzadsze niż dzień wcześniej. Poza tym środowy ranek to dla mnie lekcje od świtu, a Mario nie ma wifi. Nie miałam sumienia zakłócać mu nocy naszymi pobudkami czarnym jeszcze świtem. Pełni nadziei na spokojny sen poszliśmy do łóżek...
Po północy obudził mnie wstrząs. Nie tak mocny, jak poniedziałkowe, ale na tyle mocny, żeby mnie obudzić. Zerknęłam na stronę instytutu narodowego geofizyki i wulkanologii, którą od poniedziałku uaktualniam nerwowo co kilka minut i okazało się, że po 23.00 znów zaczęło dygać co kilka chwil.
Z oczami jak sowa usiadłam na łóżku i czekałam. W takiej chwili nie ma już mowy o tym, żeby zasnąć. Około dwadzieścia minut później łupnęło nieco silniej. W tym momencie wstałam, założyłam buty, zebrałam do torby nasze fanty pierwszej potrzeby, w tym to, co jest mi niezbędne do pracy. Na ulicy zrobił się ruch samochodowy. Domyślałam się, że ludzie jadą spać na parking. Każda gmina ma wydzielone tak zwane bezpieczne punkty. Jeśli coś się dzieje, mieszkańcy mają się tam udać. Kto nie ma ogródka, ten w nocy wsiadł do auta i pojechał na parking przy biforcowym boisku.
Dygnęło znów...
Basta! Powiedziałam sama do siebie. Tak się nie da. Obudziłam chłopców, kazałam ubrać się cieplej, choć noc szczęśliwie z temperaturami sprzyjającymi, wziąć pod pachę poduszkę i kołdry i zejść do ogrodu.
Ułożyliśmy się pod naszym szczęślinem jak koczownicy. Na zegarku było po 01.00. Nad nami rozgwieżdżone niebo. W innych okolicznościach przyrody takie spanie, mogłoby być szczytem romantyzmu, ale nie w obecnej sytuacji.
Chłopcy zasnęli chyba w miarę szybko. Ja z oczami jak sowa wpatrzonymi w gwiazdy tkwiłam chyba do trzeciej. Potem i ja zasnęłam - na chwilę, bo już przed piątą budzik obwieścił, że trzeba wstać i zmierzyć się z nowym dniem.
Mam wrażenie, że moja głowa jest tak zmęczona, że zwyczajnie przestaje funkcjonować. Na najbliższą noc zapowiadają deszcz, więc o spaniu pod gwiazdami nie ma mowy. Jeśli Mario nas przygarnie, to chyba znów pójdziemy na nocleg do Santa Barbara...
Jak na złość dziś bardzo zajmujący i ważny dzień. Jakoś go trzeba przetrwać i nie paść z niewyspania. Choć moja głowa w tych dniach skupiona na czymś innym, Najmłodszy realizował konsekwentnie nasz projekt. Będzie nam miło jak zawitacie na kolejną premierę i pomożecie rozesłać nasz film w świat. Oto gdzie tym razem Was zabierzemy: https://www.youtube.com/watch?v=qYDDSzoBCFQ
Trudno po takiej nocy myśleć o dobrym dniu, ale trzeba jakoś zaklinać rzeczywistość. Niech to będzie mimo wszystko dobry dzień!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Już liczyłam ,że będzie to dla Was spokojna noc....uważajcie na siebie
OdpowiedzUsuńJesteśmy myślami z Wami💚
OdpowiedzUsuńNiech to już sie skończy !! marysia
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękujemy🙏
OdpowiedzUsuń