Kogo optymizm wysłał na zastępstwo
czwartek, września 21, 2023Kiedy w niedzielne popołudnie, z powodu złego samopoczucia Mario, nasz wyjazd do Modigliany na żywe obrazy stanął pod znakiem zapytania, byłam rozgoryczona. Oczywiście tłumaczyłam Mario, że to nie na niego jestem zła (bo niby za co?), tylko ogólnie na to, jak się ostatnio wszystko plecie. Nadchodzący tydzień zapowiadał się stresowo, a ja rozpaczliwie potrzebowałam jakiegoś miłego rozpraszacza.
Ostatecznie Mario szybko poczuł się lepiej i do Modigliany pojechaliśmy, co przy okazji zaowocowało przemiłym spotkaniem. Nie przypuszczałam jednak, nie przyszło mi nawet do głowy, że określenie "stresujący tydzień" nabierze w tych dniach o wiele bardziej intensywnego znaczenia.
***
Ostatni odczuwalny wstrząs był dziś około 10.30, kolejne - a było ich sporo - rejestrowały tylko sejsmografy. To nic nie znaczy jeśli chodzi o nadchodzącą noc. Jak będzie - tego nie wie nikt. Nawet teraz, kiedy pyrkocze na kuchni brzoskwiniowa marmolada, a ja siedzę przy stole i skrobię kilka słów przed snem, czuję jakby wibrowanie pod stopami. Nie wiem czy to ziemia, czy moja głowa odmawia posłuszeństwa...
W każdym razie zdecydowaliśmy się zostać w domu. Mario próbował nas przekonać, ale my chyba tak po ludzku zmęczeni jesteśmy tułaczką i brakiem stabilizacji. Ja będę na pewno spać jednym okiem, a drugim czuwać, ale co ma być, to będzie. Jeśli będzie trzeba, znów pójdziemy spać do ogródka...
Te dni to nie jest dobry czas. Mój chory optymizm wyjechał na wakacje. Na zastępstwo wysłał jakiegoś nieudacznika, którego przezywają "strach". Marny z niego kompan.
Dużo z Was do nas pisze, a ja nie każdemu mam czas i siłę odpowiedzieć, ale bardzo za troskę dziękuję. Mam wrażenie, że jestem na granicy wytrzymałości. Nie łudzę się nawet myślą o spokojnej nocy. Najchętniej zostałabym przy tym pisaniu do rana, żeby nawet nie rozżalać się zapachem ciepłego łóżka. Niespanie to ostatnio mój drugi nieodłączny towarzysz.
Oddałabym duszę diabłu bez chwili wahania, żeby odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Mario zaproponował wieczorny spacer - chyba chciał ze mną iść na poszukiwania mojego optymizmu, ale popatrzyłam na gar pyrkoczącej marmolady i zrezygnowałam. Wszystko ostatnio idzie na opak, ani jednej nitki, żeby znów tez optymizm wciągnąć na pokład. No nic... Może wcześniej czy później sam wróci, po dobroci, bez groźby i prośby.
Dobrej nocy...
Dla tych którzy premierę wczoraj przegapili, jeszcze raz:
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze