Entuzjazm studenta i wypalenie matki

czwartek, września 28, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Siedzieliśmy przy stole jeszcze dłużej niż zwykle, a Tomek oświecał nas w kwestii historii Chin. Opowiadał i opowiadał zafascynowany nowymi tematami, zajęciami, pochłanianą wiedzą. Dobrze widzieć go w formie. Dobrze, że po wydarzeniach ostatnich miesięcy, tygodni i dni nie zgasł w nim entuzjazm. Niezmiennie podziwiam jego fenomenalną pamięć, wszechstronność umysłu i nieprawdopodobny wręcz głód wiedzy. 

Mam nadzieję, że zaraz w tej wyczekanej Bolonii sobie osiądzie i życie znów wróci na stabilne, spokojne tory. To jest w tej chwili mój priorytet. 

W środę po południu miałam okazję obejrzeć nowe lokum Mario. Oczywiście do przeprowadzki jeszcze trochę czasu, ale najważniejszym było teraz przyklepać wszystko i spać już spokojnie. 

Nie ukrywam, że żałowałam świętej Barbary, bo to jednak część historii, zatrzęsienie pięknych wspomnień, niepowtarzalny klimat. Jednak, kiedy przekroczyłam wczoraj próg urokliwej mansardy z ogrodem, pomyślałam, że to będzie dobre miejsce i że być może ta zmiana wyjdzie Mario na dobre. Więcej przestrzeni, więcej światła i nawet stół w kuchni, a to oznacza, że czasem będziemy mogli wprosić się na kolację nie tylko latem, kiedy można ucztować w ogrodzie, ale też i zimą! A do tego znów będzie kominek, więc mam nadzieję na dużo pieczonych kasztanów!

Nic nie dzieje się bez przyczyny.

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Ostatnie dni, a nawet tygodnie, jeśli o mnie chodzi, są "rozchwiane" - takie... nie wiadomo jakie. Nie umiem odnaleźć spokoju, miotam się z tysiącem myśli i planów. Może kiedy już podpiszemy bolońską umowę, uda mi się choć odrobinę złapać czy też uspokoić oddech. 

Znów mam takie poczucie, że czas mi ucieka, a ja jestem jeszcze bardziej niż zwykle w tyle z tym wszystkim, co miałam zrobić. Od dwóch albo trzech tygodni nie otworzyłam nawet pliku z książką, na środku pokoju leży stos ubrań, które czekają na zmianę pory roku, są w zawieszeniu, bo aura nadal prawie letnia. Jeszcze jeden karton pomidorów czeka na przetworzenie. Nadal też nie wezwałam chłopaka do konserwacji pieca, a przecież ciepło wcześniej czy później się skończy.

Nie umówiłam ważnych wizyt lekarskich, nie zaczęłam nawet obrabiać zdjęć z ostatniej sesji na zamówienie... Nie lubię siebie takiej. Zazwyczaj jestem prawdziwą mistrzynią organizacji. Multitasking to moje drugie imię. Tymczasem ostatnio tak się jakoś porobiło...

Zrzucam to na karb stresów, których nie brakowało, na brak wakacji, na nieprawdopodobne zmęczenie i staram się działać dalej. 

Dziś do kawy, nim pojawi się nowa premiera, przypomnę jeden z naszych florenckich filmów. Nie chce się wierzyć, że to było pół roku temu!: 


Niech nam się ten schyłkowo wrześniowy czwartek pisze jak najmilej. Niech już siwych włosów nie przybywa. 

Dobrego dnia!

MIEĆ POCZUCIE to AVERE UNA SENSAZIONE 



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Proszę jako pierwszy punkt do zrobienia napisać zdrowie bo jak ono będzie to reszta się uloży

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw gumka miała rację, teraz pomógł dzban. Uffff. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń