Znów w pułapce
wtorek, lipca 18, 2023- Mario! - krzyknęła za nami dziewczyna i i uniosła w górę butelkę demonstrując tym samym, że zapomniała o czymś "ważnym".
- Cioccolatino di Lorenzo! - pełni entuzjazmu zawróciliśmy do baru, a dziewczyna postawiła przed nami dwa wafelkowe kieliszeczki wypełnione gęstym, czekoladowym likierem, który był jednym z popisowych smaków naszego znajomego.
Do Mulino zaczęliśmy przyjeżdżać w 2009 roku. Wtedy Mario nauczył nas tego ukrytego zakątka i zapoznał z Lorenzo. Poświęciłam temu miejscu nie jeden wpis. Pierwszy już na samym początku przygody z blogowaniem. Potem były kolejne i kolejne, bo wizyta w "Pułapce" - tak Lorenzo nazwał swój przybytek, była zawsze nieodłączną częścią naszych wakacji.
Lorenzo zmarł dwa lata temu. Był jedną z osób, którą niestety zabrała pandemia. Wspominało go całe Marradi, bo choć sam był z Romanii, to jednak kawałek jego serca mieszkało zawsze w młynie nad rzeką Lamone.
W zeszłym roku chyba nawet nie zajrzałam do lorenzowego Mulino. Miałam jakiś wewnętrzny opór. To miejsce to przede wszystkim Lorenzo, a bez niego to już nie to samo.
Jednak wczoraj tak się złożyło, że spontanicznie po dłuższej przerwie znów zawitaliśmy do Mulino la Trappola...
W ciągu dnia najpierw był obiad z młodzieżą. Zasiadłam do stołu z przesympatyczną bandą sześciu wyrośniętych nastolatków - młodsza część grupy przyjaciół, która aktualnie bawi się na marradyjskich wakacjach. Po obiedzie nastolatki wyciągnęły karty i nauczyły mnie grać w oszusta. Najpierw przegrałam, potem prawie wygrałam, a na koniec zostawiłam ich w spokoju i poszłam do swoich zajęć. Na poniedziałkowy wieczór nastoletnia brygada umówiła się na wspólne, eksperymentalne gotowanie. Planowali to już od kilku dni i choć wprost wcale nie chcieli się mnie pozbyć - wszyscy są dowodem, że starodawna kindersztuba nadal istnieje, to jednak ja sama z siebie postanowiłam się ewakuować, bo - umówmy się - w takim męsko nastoletnim gronie towarzystwo matki nie jest spełnieniem marzeń.
Przez chwilę głowiłam się, gdzie tu się podziać, a potem wykonałam "telefon do przyjaciela".
- Właśnie zabieram się za szykowanie kolacji.
- Co będziesz jadł?
- Jakieś pomidory, wędlinę... - tu Mario wyliczył chwiejne i niezdecydowane menu, ale zaraz zwęszył, że o coś mi chodzi.
- Bo pomyślałam sobie, że możesz mnie przygarnąć na kolację. Chłopcy sobie gotują i nie chcę im zawadzać.
Mario na te słowa zaraz doznał olśnienia.
- To może jedźmy gdzieś na jakąś piadinę?
- Tylko gdzie? Ale naprawdę na piadinę, nie jakieś tam ristorante i nie bardzo daleko.
- A może Mulino?
Bingo!
Nie mógł Mario wymyśleć wczoraj nic lepszego. Nobel w kategorii najlepszych poniedziałkowych pomysłów!
- Tylko czy będzie otwarte...
- Sprawdźmy!
Było otwarte! Było wspaniale! Było tak jak kiedyś. Powitała nas serdecznym uśmiechem kobieta, która okazała się być córką Lorenzo, więc to trochę tak, jakby dalej on sam był tam duchem obecny.
Pięknie udał się wieczór, doskonała była pizza, a Mario w tym wszystkim zebrało się na opowieści o dawnym florenckim życiu, więc dziś muszę wygospodarować trochę czasu, by wszystkie je spisać, by o niczym nie zapomnieć. To są historie na wagę złota. Florenckie dzieje artystów, podziwianie sztuki, smakowanie jej rarytasów jest dla wszystkich, ale opowieści tych, dla których Florencja w dawnych czasach była podwórkiem, na którym dorastali jest już dla wybranych.
I ja jestem jedną z nich...
Prawie wszystko w Mulino było po staremu. Tylko stok osłaniający od zachodu rzekę nie wytrzymał majowych nawałnic. I tu fragment góry zsunął się do wody, zmieniając mocno krajobraz. Potrzeba będzie trochę czasu, by znów ziemia pokryła się zielenią.
Jeśli jesteście w okolicy polecam Wam z całego serca Mulino la Trappola. Dziś będzie nie tylko pizza, ale też tańce i zabawa. Uroki marradyjskiego lata, toskański lipiec poza szlakiem.
Dobrego dnia!
TRAPPOLA to PUŁAPKA
Ps. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czym dokładnie jest to miejsce, kliknijcie w czerwone podświetlenia, żeby poczytać stare wpisy.
Ps 2. Na kanale You Tube czeka już na Was nowy przepis. Wprawdzie nie ma teraz sezonu na pomarańcze, ale ten przyjdzie nim się obejrzymy. Za każdą reakcję jeszcze raz dziękujemy <3
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze