Od stołu do stołu, od florenckich chodników, po królewskie uczty
poniedziałek, lipca 03, 2023Ciepły wieczór, muzyka w tle, penne na talerzu, prosecco. Wcześniej schiacciata z prosciutto, oblepiony ludźmi chodnik, park Cascine, poszukiwanie balonów i ostatecznie zamiast balonów sowy... Tak mogłabym w skrócie opisać wczorajszy dzień.
Szczerze mówiąc z rozsądku powinnam wczoraj zostać w ogrodzie i zaczytywać się w odłożonej na kupkę lekturze, ale chyba ja i rozsądek wędrujemy innymi ścieżkami, nigdy nie jest nam do siebie po drodze. Wiem, że wcześniej czy później to się na mnie zemści.
Porwaliśmy się wczoraj na Florencję, bo miały być książki na placach i balony w Parco delle Cascine. Jednak jak się okazało - balony były w zeszłym roku, a w tym tylko latawce. Zamiast tego mogliśmy podziwiać sokoły i sowy. W samym centrum natomiast zamiast straganów z książkami, puste mini sceny czekające na literackie spotkania. Jak na złość zamknięte były nawet stragany, które normalnie otwarte są każdego dnia. Jakby się wszystko sprzysięgło, żeby dać mi prztyczka w nos za to, że nie wykorzystałam tego dnia na odpoczynek.
Z dobrych rzeczy był oczywiście sam czas spędzony rodzinnie, było odkrycie nowego miejsca z kanapkami gluten free - to u nas ważne torba dla Tomka, jako prezent na uniwersytecką drogę życia.
Wieczór marradyjski skupił się przy Colombai - tak, jak każdego roku festa na początek lata zebrała wszystkich przy stole. To zbieranie się, ta stadność rzucała mi się wczoraj w oczy wielokrotnie.
Już w ciągu dnia w Parco delle Cascine na malutkiej scenie wywijały pary emerytów w rytm walca, mazurka i italo disco - piękny to obrazek! Zamiast gnuśnieć w domu - trochę muzyki, towarzystwa i ruchu! Taniec jest dobry na wszystko, a w pewnym wieku to już jak eliksir młodości.
Poniedziałek już prawie dobiegł do mety. Nie zdążyłam rano kliknąć "publikuj", bo minuty w tym tygodniu wyliczam sobie kroplomierzem. Można powiedzieć, że znów gonię własny ogon. Ale trzeba też uczciwie przyznać, że kolejny dzień minął pięknie, nawet jeśli do łóżka dotelepałam się ostatkiem sił.
Znów była Florencja, znów słońca żar, znów renesansowy splendor i to wszystko okraszone tak zacnymi smakami, że aż nie przystoi folgować sobie z epitetami. Byłoby to bowiem pisanie o zabarwieniu erotycznym.
Może jutro...
Dobrej nocy!
CONTAGOCCE (kontagoczcze) to znaczy kroplomierz
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Bardzo ciekawa impreza, i do tego można poznać zarówno nowe smaki, jak i nowych ludzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń